Funkcjonariusz skierniewickiego MOPR Jarosław Rosłon powiadomił moją żonę o interwencji w naszym domu około godziny 14.00, telefonicznie. W tym czasie przebywała ona w pracy, z dala od rodziny jak większość pracujących matek. To było jak wstrząs elektryczny. Jak dotknięcie paralizatorem. Coś strasznie złego...