– Jaką chcecie jutro zupę? – darła się w przestrzeń domostwa Wędkowiec, dokładnie tak samo, jak lata temu wydzierała się jej nieżyjąca już obecnie rodzicielka, tyle, że w otchłań innego mieszkania usytuowanego w innej części szanownego Krakowa. – Żurek! – wyartykułował radosną tubą...