„Rysia historia jest taka : Razem z mamą zawiozłyśmy dary ( jak co roku) i ’cudowna pani dyrektor’ zaczęła nas oprowadzać po „prawej stronie”, Rysio uwiesił mi się na nodze i cały się trząsł. Wzięłam go na ręce i wiedziałam, że jest mój. Płakałam…, bo z mamą nie miałyśmy w planie...
Pojechałam do Celestynowa z aparatem, głównie w celu udokumentowania pracy wolontariuszy i ochotników, którzy co sobota wyprowadzają na spacer schroniskowe psy. Nie ukrywam, że zależało mi również na potwierdzeniu doniesień o złym stanie sanitarnym...
Stojący na uboczu, otoczony lasem dworek wraz z 3 hektarami otaczającego terenu miał stanowić w zamyśle fundatorki, pani Plechcińskiej, bezpieczne schronienie dla niechcianych psów i kotów. Dziś przebywa tam kilkaset bezdomnych zwierzaków. Miejsce to miało być dla nich rajem, gdzie miały mieć wspaniałą opiekę...