POLSKA
Like

Szosa pod Świeradowem

08/05/2014
2447 Wyświetlenia
7 Komentarze
17 minut czytania
Szosa pod Świeradowem

Jeszcze na początku lat 1950-tych asfaltowa szosa biegnąca nieopodal uzdrowiska Świeradów-Zdrój w stronę granicy z Czechosłowacją była zdarta gąsienicami czołgów.  Był to jedyny ślad, jaki pozostał po 3 Armii  gen. George’a S. Pattona.

0


 

1.

 

(…) Dolnośląski epizod gen. Pattona pojawił się też w powieści Bogusława Wołoszańskiego pt. „Twierdza szyfrów”. Wg tej literackiej wersji pluton Shermanów miał ruszyć przez przełęcze sudeckie w kierunku Zamku Czocha, by zdobyć niemieckie urządzenia służące do deszyfracji radzieckich dokumentów. W 1986 roku, nakładem podziemnego wydawnictwa „Głos” ukazała się książka Antoniego Jałowieckiego pt. „Kalendarz Historyczny”. Jeden z jej rozdziałów poświęcony został działaniom armii Pattona w rejonie Świeradowa Zdroju. Parę lat później okazało się, że pod pseudonimem „A. Jałowiecki” ukrywał się jeden z najwybitniejszych polskich historyków – prof. Jerzy Łojek. Autor nawiązał do swojego pobytu w okolicach Świeradowa w 1949 r. Ślady wojny były wówczas jeszcze bardzo wyraźne i spotkać można było autochtonów, naocznych świadków wydarzeń sprzed czterech lat. Łojek wędrował m.in. szosą na pograniczu Gór Izerskich i Karkonoszy, wiodącą od czeskiego Jablonca w stronę Szklarskiej Poręby, przez Świeradów do Gryfowa Śląskiego. Nawierzchnia drogi była potwornie zdarta gąsienicami. Świadek marszu amerykańskiej armii twierdził, że „szły tędy amerykańskie czołgi”, które „przeszły z Czech przez góry”. Liczebność tych wozów bojowych oceniał na kilkadziesiąt. Sądząc po zniszczeniach nawierzchni szosy – na pewno nie mogło ich być mniej. Spytany o czas przebywania „Shermanów” w tych okolicach, dawny mieszkaniec okolic Świeradowa wyraził to słowami: „ze dwa dni tutaj byli, potem wycofali się z powrotem”. Wg prof. Jerzego Łojka w kwietniu 1945 r. Patton próżno wskazywał Eisenhowerowi możliwość operacyjnego wdarcia się 200-300 km dalej na wschód, niż stało się to w rzeczywistości. Zwierzchnik podobno podzielał ten pogląd, ale stwierdził, że tak dalekie wejście w głąb Europy Środkowej byłoby uzasadnione celami militarnymi, lecz nie politycznymi. Wobec tego zabronił Pattonowi dalszego marszu, pomimo realnej perspektywy zajęcia przez Amerykanów czeskiej Pragi, dużej części wschodnich Niemiec i fragmentu Dolnego Śląska. Prof. Jerzy Łojek oszacował, że pozycje, jakie 3. Armia USA zajęła w kwietniu 1945, dawały aliantom możliwość zajęcia w Europie Środkowej ponad miliona km kw. Zmieniłoby to los przynajmniej części narodów, w efekcie „wyzwolonych” przez Armię Czerwoną. W innym miejscu przebiegałaby też po wojnie „żelazna kurtyna”. Wg Łojka „wytłumaczenie polityki alianckiej z ostatnich dwóch miesięcy wojny nie mieści się w żadnych kategoriach racjonalnej analizy, jeśli wykluczyć domniemane opanowanie decydujących ośrodków USA przez agenturę sowiecką”. Dzisiaj wiemy, że przypuszczenia prof. Łojka, dotyczące elit przywódczych Zachodu, były w dużej mierze trafne.

Wojska Pattona wycofały się do Bawarii 6 czerwca 1945 r. Od 17 kwietnia Patton zajmował jednak zachodnie Czechy i najprawdopodobniej południowo-zachodni zakątek Dolnego Śląska, postępując wbrew rozkazom Eisenhowera. Możemy się tylko domyślać, jakie przyświecały mu intencje. Bez wątpienia widział możliwość wyzwolenia ogromnych obszarów, zanim zajęliby je Sowieci. Czy rozważał także urzeczywistnienie swej idei, której wygłoszenie skończyło się wcześniej wielkim skandalem, a wg której „po pokonaniu Hitlera trzeba się będzie rozprawić ze Stalinem”? Słynący z niechęci do Sowietów, najzdolniejszy ale i najbardziej narwany z amerykańskich generałów, bliski był nawiązania kontaktu z armią, w której widział raczej wroga, niż sojusznika. Czy był bliski sprowokowania – jeśli nie konfliktu to dużego incydentu między mocarstwami? Sam Patton zagadki tej nie rozwiązuje w książce, wydanej jako zbiór jego wojennych doświadczeń. De facto nie zawiera ona jednak uporządkowanych wspomnień generała. Nie zdążył ich spisać, gdyż jesienią 1945 r., nieopodal Mannheim, zginął w tajemniczym wypadku samochodowym. Zapewne istnieją archiwa, a może także wiarygodne relacje, mogące rzucić więcej światła na działania Pattona w okolicach Świeradowa Zdroju. Tymczasem pozostaje nam pamiętać, że jeden z zakątków naszego państwa wyzwalała w 1945 roku armia Stanów Zjednoczonych.
portalwiedzy.onet.pl/,2196,1341419,czasopisma.html

2.

 

Generał George S. Patton – człowiek legenda. Żaden aliancki dowódca na europejsko-afrykańskim teatrze działań wojennych nie odniósł tak błyskotliwych sukcesów i nie zdał tak wielkich strat Niemcom. Gdy niemieccy generałowie zbierali się na naradach sztabowych na froncie zachodnim, zwykle pierwszym problem jaki roztrząsali było to, gdzie jest Patton i jego 3 Armia. Jego wojska przebyły długą drogę od Tunezji, poprzez Sycylię, Normandię, Lotaryngię, Ardeny, Nadrenię, Palatynat, Bawarię do Czech (jeden z oddziałów rozpoznawczych dotarł do Kotliny Kłodzkiej, czyli na obecne terytorium Polski). Patton był człowiekiem znanym z teatralnych zachowań (ćwiczył miny przed lustrem), wielkiego gestu, barwnych i soczystych powiedzonek (Kapelan: Czyta generał Biblię? Patton: Oczywiście. Każdego pieprzonego dnia) a także wybuchowego temperamentu. Był zarówno kochany jak i nienawidzony. Zginął w wydawałoby się prozaiczny sposób. 9 grudnia 1945 r., w ostatni dzień pobytu w Niemczech, Patton wybrał się na wyprawę myśliwską wspólnie ze swoim szefem sztabu gen. Hobartem Gayem. Na prostej drodze, niedaleko miejscowości Speyer, cadillac gen. Pattona zderzył się z amerykańską wojskową ciężarówką. Patton został sparaliżowany w wypadku, choć kierowca i gen. Gay wyszli ze stłuczki niemal bez szwanku. 21 grudnia 1945 r. gen. Patton zmarł w szpitalu w Heidelbergu. Przyczyną śmierci był zakrzep żylny i zatrzymanie akcji serca. Wydawałoby się, że sprawa zamknięta. A jednak…

Kilka lat temu amerykański dziennikarz Robert Wilcox opublikował znakomitą książkę „Cel Patton” wskazującą, że legendarny generał został zabity w zamachu. Wilcox dotarł do jednego z zabójców: agenta OSS Douglasa Bazaty. Bazata, snajper i bokserski mistrz z marines, po raz pierwszy zetknął się ze służbami specjalnymi w latach ’30-tych, gdy przełożeni z marines wciągnęli go do spisku przeciwko kubańskiemu dyktatorowi Fulgencio Batiście. W 1944 r. Bazata odznaczył się jako dywersant z OSS we Francji a po wojnie pracował jako zabójca dla amerykańskich służb specjalnych. Po jakimś czasie zaczęło go gryźć sumienie, więc podzielił się swoimi przeżyciami, przed śmiercią dając dostęp Wilcoxowi do swoich dzienników. Z relacji Bazaty wynika, że w 1945 r. kilkakrotnie spotkał się z szefem OSS Williamem „Dzikim Billem” Donovanem. Donovan zlecił mu zabójstwo Pattona uzasadniając to tym, że Patton jest szaleńcem, który chce wywołać nową wojnę. (Przypomina to trochę „Czas Apokalipsy” i rozkaz likwidacji płka Kurtza). Do zamachu zostało doraźnie  wynajętych kilku kombinatorów i maruderów z US Army. Na umówiony sygnał ich ciężarówka zajechała drogę samochodowi Pattona. Wówczas Bazata (ukryty przy znajdującym się w przydrożnym rowie wraku ciężarówki) strzelił do Pattona ze specjalnego karabinu pneumatycznego (czegoś podobnego jak w „To nie jest kraj dla starych ludzi”, Bazata wyjaśniał, że można było z tego strzelić kawałkiem kamienia czy nawet kubkiem). Strzał nie był śmiertelny ale sparaliżował generała od szyi w dół. Druga ekipa zabójców otruła więc Pattona w szpitalu.

3.

 

O tym, że Patton został zabity był przekonany major Stephen Skubik, w czasie II wojny światowej oficer amerykańskiego kontrwywiadu wojskowego, autor książki „Death: The Murder of General Patton  December 21, 1945”. Skubik dostawał w 1945 r. sygnały od swoich informatorów, o tym że Sowieci szykują zamach na generała Pattona. Zdał z tego sprawozdanie Pattonowi, który najwidoczniej uwierzył w te doniesienia – latem 1945 r. zaczął mówić, że nie wróci z Niemiec żywy. Nieco wcześniej doszło do dwóch dziwnych incydentów mogących zakończyć się śmiercią Pattona. 21 kwietnia 1945 r. samolot generała został ostrzelany nad Niemcami przez Spitfire’a z polskimi oznaczeniami. Spitfire był osłaniany przez kilka podobnych maszyn, ale strzelał tylko on. Pilot Pattona sprawnie manewrując uciekł napastnikowi, który próbując dotrzymać mu kroku roztrzaskał się o ziemię. Miejsce incydentu było daleko poza zasięgiem działania jakiegokolwiek polskiego dywizjonu myśliwskiego. Nie ustalono kim był pilot, ale jego fatalne umiejętności skłaniają do tezy, że był Sowietem latającym na jednej z maszyn dostarczonych ZSRR przez Brytyjczyków w ramach wojennej pomocy materiałowej. Drugi incydent został uznany za wypadek – z niemieckiego wozu z sianem przejeżdżającego równolegle do jeepa Pattona nagle wysunęła się kosa, która o mało nie ucięła mu głowy.

Skubik miał ukraińskie pochodzenie i w związku z tym zdołał zbudować dużą siatkę wśród Ukraińców przebywających w Niemczech. Wśród osób ostrzegających go przed planowanym zamachem na gen. Pattona znaleźli się m.in.: Stepan Bandera (tak, ten Bandera), prof. Roman Smal-Stocki (Ukrainiec z ruchu prometejskiego, czyli polskich służb wywiadowczych) i gen. Pawło Szandruk (kawaler Virtuti Militari, bohater z roku 1920 i 1939, dowódca Ukraińskiej Armii Narodowej, ostatni dowódca dywizji SS-Galizien). Ukraińscy nacjonaliści mieli swoje wtyczki w NKWD i stąd ich wiedza na temat planu zabójstwa gen. Pattona. Gdy Skubik powiadomił o sprawie przełożonych, wpakował się w potężne kłopoty. Jego bezpośredni zwierzchnik oskarżył go o… dyskredytowanie sowieckiego sojusznika i pracę na rzecz UPA! Jak się okazało ten biurokrata z wywiadu wojskowego przyjaźnił się z Billem Donovanem, szefem OSS. Wspólnie koordynowali swoje działania wobec Skubika. Skubik w czasie swojego śledztwa doszedł do wniosku, że zabójstwo gen. Pattona było wspólną operacją OSS i NKWD. Thompson – kierowca ciężarówki, która zderzyła się z samochodem Pattona – był wcześniej widziany w siedzibie sowieckiej misji łącznikowej we Frankfurcie. Według Skubika OSS była mocno zinfiltrowana przez Sowietów a Donovan mocno sprzyjał komunizmowi. Takie oskarżenia nie powinny nas dziwić – formułował je przecież również szef FBI J. Edgar Hoover.

http://www.wykop.pl/ramka/1584881/kto-zamordowal-generala-pattona/

4.

 

Czy Stalin rozdawał karty pod koniec II wojny światowej? Wiele wskazuje, że nie tyle rozdawał, co wręcz rozpisywał role, jakie mieli zagrać przywódcy dwóch pozostałych mocarstw (Roosevelt i Churchill).

W otoczeniu Roosevelta aż roiło się od sowieckich agentów, jeden z nich był nawet … wiceprezydentem!

https://3obieg.pl/sowieccy-szpiedzy-w-administracji-prezydenta-fd-roosevelta

Czy obawiano się, że Patton może któregoś z nich zdemaskować?

Tzw. konferencja Wielkiej Trójki z lutego 1945 r. (Jałta) w części dotyczącej tzw. sprawy polskiej jedynie zagraniem stricte propagandowym. Roosevelt, marzący o kolejnej kadencji, otwarcie zresztą wspominał, że musi liczyć się z opinią publiczną w USA, gdzie żyje kilka milionów polonusów (za Jerzym Łojkiem).  Nic więc dziwnego, że przedstawiona 7 lutego przez Mołotowa koncepcja wtłoczenia Polski pomiędzy skorygowaną linią Curzona a linią Odry i Nysy została zaakceptowana bez najmniejszego sprzeciwu. Jedyny praktycznie spór, jaki powstał, dotyczył nadzoru ambasadorów państw zachodnich nad przyszłymi wyborami w „nowej” Polsce. Jednak 9 lutego punkt ten po prostu zniknął z toku obrad. 12 lutego ogłoszono oficjalny komunikat – dzień później Rząd RP w Londynie ogłosił cichutko swój protest. Mimo oficjalnego już oddania Polski drugiemu agresorowi z września 1939 roku polska armia walczyła nadal u boku aliantów, aczkolwiek sprawa polska była już przegrana w lutym 1945 roku.

5.

 

Czym wobec tego jest dla nas 8 maja?

Wtedy na pewno spora część (a nawet bardzo duża) oddychała z ulgą. Wszak pół roku wcześniej (17 października 1944 roku) gen. Leopold Okulicki (Niedźwiadek) wydał instrukcję, dowodzącą wyjątkowej naiwności współczesnych: „Zwalczać należy chwyty propagandy niemieckiej, że Anglosasi oddali Polskę w niewolę Stalinowi. (…) Z chwilą upadku Niemiec ta ustępliwość skończy się”.

O postanowieniach Jałty mało kto wiedział.

A nawet jak wiedział, to wmawiał sobie, że to tylko taka taktyka, aby przypadkiem Stalinowi nie wpadło do głowy odnowić sojusz z Hitlerem.

Następne lata dowiodły, że terror brunatny zamieniono na o wiele skuteczniejszy terror czerwony.

Jak powiedział Edward Śmigły – Rydz tuż przed wojną: Jeśli napadną na nas Niemcy, zabiorą nam tylko wolność, ale jeśli wejdą do nas Rosjanie, zabiorą nam dusze.

W wyniku II wojny światowej Polska straciła wolność.

Polacy, w dużej części, również dusze.

Czym wobec tego jest 8 maja?

Bo przecież okupant zmienił się już trochę wcześniej…

 

8.05 2013

 

 

 

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

  1. Pingback: Kto zabił generała Pattona? | Wyszperane

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758