Ślimak klasnął w obie dłonie:
„Wystartuję w maratonie!”
Ślimak klasnął w obie dłonie:
"Wystartuję w maratonie!
Wytrwałością się cechuję!
Kenijczyków zakasuję!"
Już treningu plan ułożył.
Dres i czapkę z daszkiem włożył
I wyruszył na przebieżkę
Wśród zarośli, depcząc ścieżkę.
Mijał żuczki i mróweczki.
Minął lasek, biegł wzdłuż rzeczki.
Dreptał w deszczu i upale…
Pogwizdując sobie stale.
Chociaż wielu z niego kpiło:
"Antylopa z garbem!" – drwiło.
Ślimak się nie zrażał wcale
I do celu brnął wytrwale!
Wreszcie nadszedł dzień zawodów.
"Czy nie sprawię se zawodu?"
Wystartował w wielkim tłumie,
W którym każdy biegać umie.
Dzielnie przebył całą trasę.
Był na mecie z świetnym czasem.
Choć plasował się w ogonie,
Twarz z radości jemu płonie!
"Czemu skaczesz? Wszak przegrałeś!
Kenijczykom radę dałeś?"
"Ależ godnym jestem fety,
Bo dobiegłem aż do mety!"
=;-)