Przeczytałem list amerykańskiej ambasadorki i nie tyle oburzył mnie ile rozśmieszył. Jest to bowiem szmatławe pisemko pisane na poziomie godnym „Sowy”, a najlepsza jest jeszcze pogróżka na końcu w postaci odręcznego dopisku – to już czysta przekupka z najgorszego bazaru. Z treści wynika, że autorka nie jest wcale ambasadorem i to najpotężniejszego kraju na świecie, ale handlowym faktorem najniższej gildii jakichś trzeciorzędnych firm. Po czymś takim to nie Polska powinna domagać się jej ustąpienia, ale Amerykanie schować ją czym prędzej w mysiej dziurze, żeby świat jak najrychlej o niej zapomniał. Premier natomiast powinien ten list zwrócić „bez czytania” jako że nie został do niego napisany, tylko do jakiegoś ministra Moraweickiego, a takiego w Polsce nie ma. Pani Pawłowicz mimo zapewne […]
Przeczytałem list amerykańskiej ambasadorki i nie tyle oburzył mnie ile rozśmieszył.
Jest to bowiem szmatławe pisemko pisane na poziomie godnym „Sowy”, a najlepsza jest jeszcze pogróżka na końcu w postaci odręcznego dopisku – to już czysta przekupka z najgorszego bazaru.
Z treści wynika, że autorka nie jest wcale ambasadorem i to najpotężniejszego kraju na świecie, ale handlowym faktorem najniższej gildii jakichś trzeciorzędnych firm.
Po czymś takim to nie Polska powinna domagać się jej ustąpienia, ale Amerykanie schować ją czym prędzej w mysiej dziurze, żeby świat jak najrychlej o niej zapomniał.
Premier natomiast powinien ten list zwrócić „bez czytania” jako że nie został do niego napisany, tylko do jakiegoś ministra Moraweickiego, a takiego w Polsce nie ma.
Pani Pawłowicz mimo zapewne dobrych intencji okazała niedźwiedzią przysługę nadając sprawie znaczenia, którego nie może ona posiadać.
Najniższy rangą urzędnik w RM powinien napisać, że zapewne omyłkowo został z ambasady wysłany ten śmieć wobec tego zwracamy go nie chcąc poważnej ambasady zaprzyjaźnionego państwa kompromitować.
Po pierwsze nie wyobrażam sobie nawet ażeby jakikolwiek ambasador w Polsce przedwojennej ośmielił się coś takiego w tym tonie napisać. Już nie mówię o stylu, bo to było nie do pomyślenia.
A to przykład jak nisko upadliśmy, niewykluczone, że po przeczytaniu stenogramów z „Sowy” postanowiono kogoś na tym poziomie przysłać do Polski.
W efekcie po prostu trzeba przestać utrzymywać kontakty z kimś na takim poziomie umysłu i wychowania.
Nie oznacza to zerwania kontaktów ambasadą USA, która ma zapewne dostateczną liczbę urzędników odpowiadających wymaganiom dyplomacji.
Jeden komentarz