Albo dekompresja kłamstwa wg Andrzeja Gwiazdy: Pytanie czy premier dopuścił się zdrady stanu??? Pozostaje otwarte
/Bardzo ważny tekst/
Anna Walentynowicz poległa na posterunku, w drodze do Katynia, dokąd leciała, by upomnieć się o prawdę i pamięć zamordowanych obrońcach naszej niepodległości. By zaprotestować przeciwko kłamstwom rozgłaszanym przez 60 lat, które miały chronić morderców. Razem z Anną poległ prezydent Polski, najwyżsi dowódcy wojskowi, biskupi i wybitni polityce. A kraj zalał potop kłamstw oraz drwin i gróźb kierowany przeciwko tym, którzy ośmielili się wątpić
– pisze Andrzej Gwiazda w "Gazecie Polskiej Codziennie", analizując krok po kroku górę kłamstw, jaką usypano wokół katastrofy smoleńskiej. Wskazuje przy tym, że za sprawą Anny Walentynowicz, która zawsze wszystkimi siłami broniła prawdy, i tym razem wyszło na jaw kłamstwo o prawidłowych procedurach, jakie przeprowadzono przy sekcjach ofiar katastrofy smoleńskiej oraz składaniem ciał do trumien.
Przyjaciel Anny Walentynowicz, zwraca uwagę na próbę uniknięcia odpowiedzialności przez rząd.
Dowiedzieliśmy się też, że za zamianę ciał odpowiadają rosyjscy sanitariusze. W kostnicy sanitariuszami grzecznościowo nazywa się pracowników fizycznych bez specjalnych kwalifikacji. Rosyjscy robotnicy z kostnicy prawdopodobnie nie potrafili czytać łacińskich liter, jeśli więc członkowie polskiego rządu próbują zwalić na nich winę, to znaczy to, że Rosjanie pracowali bez kontroli ze strony polskiej. Dlaczego nas okłamywano, zapewniając o nienagannej współpracy i świetnej atmosferze? Czy dlatego, by nas pocieszyć, czy raczej próbowano Polaków uśpić, by nie starali się kontrolować sytuacji?
Andrzej Gwiazda uważa, że należy "rozważyć wypowiedzi, które z pozoru mają charakter lapsusów, a w rzeczywistości odsłaniają stan rzeczy". Wskazuje przy tym na słowa premiera, który próbuje przenieść odpowiedzialność za działania w Smoleńsku na tych, których tam nie było, odciążając obecnych i nadzorujących działania w miejscu katastrofy.
Nie jest prawdą, że do śledztwa w Smoleńsku jechał, kto chciał. Mógł pojechać tylko ktoś, kogo upoważnił do tego polski rząd. Nie proponowano udziału w śledztwie opozycji, gdyż PiS z całą pewnością by nie odmówił. A więc "kto chciał, kto nie chciał" dotyczy tylko sfery rządu PO. W autorytarnie zarządzanej partii, jaką jest Platforma Obywatelska, nie ma takiej swobody, by podwładny mógł bezkarnie odmówić wykonania polecenia. A jednak część dworu Tuska odmówiła. Powód może być jeden: delegowani otrzymywani takie instrukcje, których wykonania odmawiali ze strachu, że się wyda, iż podjęli takie działania, lub dlatego, że na ich wykonanie nie pozwalało im sumienie. Daj Boże, żeby to drugie. Teraz Tusk nie może ich represjonować, bo wyjawią, czego od nich wymagają, ale jednocześnie pozostawienie ich bez przykładnej kary powoduje upadek budowanego strachu na strachu autorytetu szefa rządu. Stąd pewnie przerażenie premiera.
Andrzej Gwiazda przypomina też o faktach, do których dzisiaj prawie się nie wraca. Mówi o ponad godzinnej rozmowie telefonicznej Donalda Tuska z Władimirem Putinem.
Następnie spotkali się w Smoleńsku i by wykluczyć podsłuch, rozmawiali w specjalnie w tym celu ustawionym namiocie. Do dzisiaj nie znamy treści tych rozmów ani podjętych zobowiązań i decyzji
– pisze, podkreślając, że rozmowy premiera, jako urzędnika państwowego, wymagają dokumentacji takich spotkań.
Pytanie czy premier dopuścił się zdrady stanu, pozostaje więc otwarte
– dodaje.
Wskazuje też na słowa premiera, które padły w dyskusji sejmowej: "Albo będziecie mieli prawdę bez wojny, albo wojnę bez prawdy". Zdaniem Andrzeja Gwiazdy zdanie to należy odczytać jako "jeżeli zakwestionujecie rosyjską wersję, Rosja zaatakuje nasz kraj".
Premier używa tu szantażu, czyli groźby karalnej.
Pogłębiając swoją analizę, Andrzej Gwiazda, stwierdza:
zamachu dokonała Rosja, lecz nie możemy tego ujawniać, bo Rosja nas zaatakuje. Taka logiczna dekompresja kłamstwa jest dla wszystkich oczywista.
Nie wiemy w tej sytuacji, jakie korzyści Donald Tusk zaproponował Władimirowi Putinowi, by Rosja zgodziła się być tak publicznie obrażana. Ja wciąż uważam, że to nie Rosja jest jedynym autorem zamachu.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/37438-dekompresja-klamstwa-wg-andrzeja-gwiazdy-pytanie-czy-premier-dopuscil-sie-zdrady-stanu-pozostaje-otwarte
Si vis pacem para bellum.
Czyż nie można było tak od razu?? Tylko srać PO nogach ze strachu. Jest na to rada, bo groźba jest realna jak sama prawda. Natychmiastowe dymisja Tuska i jego ekipy i w ekstremalnie krótkim czasie powszechny dostęp do broni. Na w 100% uzbrojone społeczeństwo nie odważą się napaść.
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!". /Józef Mackiewicz dla mieniących się antykomunistami/