POLSKA
Like

San Lorenzo, czyli RP

13/11/2013
1247 Wyświetlenia
8 Komentarze
6 minut czytania
San Lorenzo, czyli RP

Czasem myślę sobie, że to jest największe nieszczęście naszego świata: wśród ludzi zajmujących najwyższe stanowiska mamy zbyt wielu nieboszczyków. *

0


 

 

1.

 

Jałowość gliniastej i skalistej wyspy San Lorenzo była powodem, dla którego nikomu nie zależało na jej posiadaniu. Co prawda już w 1519 roku w imieniu cesarza Karola V włączył ją do Królestwa Hiszpanii Fernando Cortez, ale nigdy już tam nie powrócił. W 1682 roku wyspę opanowali Francuzi, w 1699 Holendrzy, 7 lat później Anglicy.

W 1720 jeszcze raz Hiszpanie, a pod koniec XVIII w. (1786) powstało tam państwo złożone ze zbiegłych niewolników.

Dopiero w 1916 roku na wyspie pojawił się amerykański koncern, który usiłował założyć plantacje trzciny cukrowej.

W 1922 roku dwaj byli amerykańscy żołnierze, McCabe i Johnson ogłosili niepodległość wyspy.

I po raz kolejny w jej historii nikt nie zaprotestował.

2.

 

McCabe i Johnson postanowili stworzyć socjalistyczną utopię.

W pierwszym, idealistycznym okresie reformatorskich rządów Johnsona i McCabe’a ogłoszono, że cała suma dochodu narodowego zostanie rozdzielona równo pomiędzy mieszkańców wyspy.  Za pierwszym i ostatnim razem, kiedy zastosowano ten system, udział ten  wyniósł niecałe siedem dolarów.*

W następnych latach San Lorenzo stała się normalna tyranią. McCabe został dyktatorem, a Johnson uszedł w lasy i założył religię, zakazaną w całym państwie specjalnym ukazem McCabe’a.

Mimo tego, że nawet on był jej potajemnym wyznawcą.

 

3.

 

I oto doszliśmy do sedna. Aby faktycznie biedny kraj mógł istnieć i jako tako funkcjonować, nie można dzielić dochodu narodowego, którego praktycznie prawie nie ma.

Dynamiczne napięcie, to sekret sprawowania władzy.

A więc napięcie jakie musi istnieć pomiędzy władzą a opozycją.

Pomiędzy złą i dobrą stroną.

Tego samego.

Ale społeczeństwo jedności nie dostrzega.

4.

 

A może wolą Państwo nieco starodawnej chińszczyzny?

Tusk to Yin naszej polityki.

Kaczyński z kolei jest Yangiem.

Yin-Yang, czasem co prawda niby dwa węże pożerające się nawzajem od ogona, ale razem i tak tworzące jedność.

5.

 

W miarę obiektywne postrzeganie rzeczywistości tu i teraz jako żywo prowadzi do powyższego wniosku.

Od roku żyjemy w coraz bardziej dynamizowanym napięciu – jak PiS-u rośnie, to PO – maleje.

Więc teraz okazuje się, że trzeba oddynamizować układ tak, aby żaden wąż nie uzyskiwał przewagi.

Przywrócić równowagę.

6.

 

Każdy, kto obserwuje PO-zorowana troskę medialną o los Ojczyzny, zagrożonej „faszyzmem”, i kolejne już „zaskoczenie” zdarzeniami toczącymi się wokół Marszu, widzi jedno.

Yin winą obarcza Yanga, choć Yanga w Warszawie nie było, a organizatorzy Marszu szczerze i faktycznie odeń się odcinają.

Jakie to jednak ma znaczenie?

Dynamiczne napięcie, proszę państwa.

Naród podzielony, a więc uległy.

To nic, że ze szkół wyrugowana została w praktyce historia.

To nic, że majątek wyprzedany, a istniejące resztki odbierane są często na podstawie sfałszowanych dokumentów.

To nic, że państwo walczy już w sposób jawny z matkami, a tym, które już zdecydują się urodzić odbierane są dzieci pod lada pozorem.

Nic to.

Ważne jest, że spłonęła budka strażnicza i jakiś kolorowy potworek wzniesiony w centrum Warszawy.

Za chwilę zdaniem HGW e tutti franti stanie się on nowym symbolem narodowym.

Równie doniosłym, jak kura ulepiona ongiś  przez Pana Prezydenta.

 

7.

 

Bo przecież nie z poziomu i jakości życia obywateli władza tłumaczyć się będzie.

A społeczeństwo i tak zapamięta to, co mendia pieczołowicie wbijać będą do głowy przez najbliższe tygodnie.

8.

I przypomniałem sobie rozdział czternasty Księgi Bokonona, przeczytany w całości poprzedniego wieczora.

Rozdział czternasty jest zatytułowany:

Jaką nadzieję może żywić myślący człowiek co do przyszłości ludzkości, jeśli weźmie pod uwagę doświadczenia ostatniego miliona lat?

Na przeczytanie rozdziału czternastego nie trzeba zbyt wiele czasu. Składa się on z jednego tylko słowa i kropki. Oto ono:

„Żadną.”*

9.

Jaką nadzieję może żywić człowiek myślący co do przyszłości Polski, jeśli weźmie pod uwagę doświadczenia ostatnich dwudziestu pięciu lat?

Żadną.

 

10.

 

Chociaż…

Przypominam sobie ubiegłoroczną, bodaj marcową, demonstrację przed KPRM-em.

W pewnym momencie okazało się, że przed siedzibą Tuska spotkały się dwie manifestacje, teoretycznie wrogo nastawione wobec siebie.

I faktycznie, w pierwszym momencie zaczęto sobie nawzajem przygadywać.

Po dość krótkiej chwili jednak ktoś rozsądnie zauważył, że nie ma podziału na MY i WY, bo MY jesteśmy tutaj, a ONI pochowali się za oknami Kancelarii.

11.

 

Patrzę na spaloną tęczę z Placu Zbawiciela.

Przecież pozbawiona jarmarcznych kolorów wygląda jak… most.

Most do drugiego człowieka.

Wystarczy tylko odważyć się i wejść…

Może już nadszedł czas, by zrozumieć, że tak naprawdę wiele nas łączy, a dzielą tylko politycy?

_______________________________

* cytaty: Kurt Vonnegut jr, Kocia kołyska

 

13.11 2013

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758