Litewska spółka gazowa „Lietuvos Dujos” osiągnęła porozumienie z rosyjskim koncernen „Gazprom” w sprawie zmniejszenia ceny gazu dla Litwy – donosi Polska Agencja Prasowa. Nieoficjalnie wiadomo, że obniżka jest niebanalna – na poziomie 24 procent – i długoterminowa. Ciekawostka taka, maleńka Litwa, która nie ma nawet własnego lotnictwa wzięła się za bary z potężnym, ruskim koncernem i… wygrała. A Polska, duży środkowoeuropejski kraj, nadal płaci za gaz najwyższą cenę w Europie a jej przywódcy trzęsą portkami nie próbując nawet renegocjować kontraktu podpisanego przez Waldemara „pan się nie boi” Pawlaka…
Dlaczego tak się dzieje? Cóż, teorii może być wiele, mnie najbardziej podoba się ta głosząca, że część kasy za kupowany przez Polskę gaz rosyjski potentat przekazuje na konta negocjatorów jako honorarium za przyjęcie tak korzystnych dla niego (potentata) warunków. Że niby insynuuję? Ależ skąd! Mogłem przecież wyzwać byłego już wicepremiera Pawlaka od tchórzy, zasugerować, że trząsł gaciami przed gierojami z zarządu „Gazpromu”, że zabrakło mu jęzora w gębie i podpisał co mu podsunięto mając przed oczami wizję lufy makarowa zaglądającej mu w oczy. Nie zrobiłem tego, wybrałem koncept najmniej godzący w męskość pierwszego strażaka Rzeczypospolitej…
Moją teorię potwierdza fakt umorzenia potężnych długów „Gazpromu” za tranzyt surowca do zachodniej Europy (1,2 miliarda złotych). Wątpię, żeby zadziałała tu miękkość serca naszych włodarzy wrażliwych na krzywdę ruskiego koncernu filantropijnie zaopatrującego w błękitne paliwo naszych unijnych przyjaciół, przekonany raczej jestem, że czyjaś świnka skarbonka nieźle się na tym umorzeniu utuczyła. Czyja? Cóż, przyjrzyjmy się kto negocjował kontrakt, kto obgadywał umorzenie i komu nagle urosła stopa życiowa upasiona rublami.
No i zastanówmy się przez chwilę, do kogo – podobno – należą serwery liczące głosy wrzucone do nadwiślańskich urn…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.