Rozłam w Ruchu Narodowym jest coraz bardziej widoczny. ONR odchodzi z powodu startu na listach Kukiza liderów pochodzących z Młodzieży Wszechpolskiej, zaś prezes Ruchu usuwa ze stanowiska człowieka, który związany jest z Obozem Narodowo-Radykalnym. “Ruch Narodowy Sekcja Kobiet” wydaje oświadczenie, w którym krytykuje RN, jednocześnie zmieniając nazwę na “Narodowa Organizacja Kobiet”. Ze środowisk narodowych zrzeszonych w Ruchu pozostała chyba tylko MW.
Młodzież Wszechpolska wydała swoje oświadczenie, w którym udziela poparcia Ruchowi i krytykuje ONR. Liderzy RN wypowiadają się, coś chcą uzasadniać i tak dalej. A ja chcę, by każdy z Was spojrzał na sprawę z innej strony niż “tu i teraz”.
Teoria
Ruch Narodowy urzekł mnie do tego stopnia, że niegdyś byłem jego sympatykiem. W wyborach do Europarlamentu oddałem nań swój głos. Głoszone przez RN hasła były mi bardzo bliskie. Należały do nich: radykalizm katolicki, prawda, nieuwikłanie w układy, radykalizm ideowy, elity u władzy. Hasła te były tak dobitnie wykładane, że przesłoniły nawet to, iż nacjonalizm pochodzi przecież od Rewolucji.
Niestety (a może na szczęście?) od niedawna wszystko zaczęło się sypać, by teraz objawić prawdziwą, typowo polityczną (czyli rwanie do “koryta”) twarz Ruchu Narodowego
Coś jest bardzo nie w porządku
Takie przeświadczenie pojawiło mi się, gdy środowiska narodowe zaczęły wyciągać swoich zwolenników na ulice z powodu rzekomo “ogólnokrajowego fałszerstwa wyborów samorządowych”. Pomijając kwestię wyborów do jednego sejmiku, statystyki nieważnych głosów nie odbiegały od normy, jeśli weźmiemy pod uwagę dane od początku istnienia III RP. Mimo to narodowcy rozdmuchali sprawę, jakby z 2 proc. średniej nieważnych głosów statystyka nagle wzrosła do 60 proc. Pod tak zmanipulowanym hasłem rozpoczęły się zimowe awantury. Co stało się z prawdą?
Kolejną rzeczą, przez którą narodowcy z Ruchu Narodowego w oczach moich i zapewne wszystkich ludzi o konserwatywnych poglądach (w mediach mętnego nurtu zwanych “radykalnymi”) stracili, to wystawienie jako kandydata na prezydenta pana Mariana Kowalskiego. Nie mam osobiście nic do tego człowieka. Był to natomiast kandydat Ruchu Narodowego – tego samego ugrupowania, które nawoływało do “przywrócenia elit u władzy”.
Z całym szacunkiem, ale elita u władzy po prostu nie może składać się z osób bez wykształcenia wyższego (o braku średniego nawet nie mówiąc). I powody braku wykształcenia nie są tutaj ważne – liczy się tylko i wyłącznie stan faktyczny. Oczywiście osoby te mogą być świetne w innych dziedzinach, lecz nie wyobrażam sobie głowy państwa bez wykształcenia. Szczególnie w ramach ugrupowania, które próbowało krzyczeń o elitach. Hasło i działanie stanęły ze sobą w sprzeczności.
Ostatecznym jednak gwoździem do trumny, przybitym samodzielnie przez Ruch Narodowy, jest decyzja o starcie liderów Ruchu z list Pawła Kukiza – człowieka o antyklerykalnych poglądach, który pod hasłem “zniszczenia systemu” po prostu pcha się do “koryta”. Klasyczny wręcz populizm w jego przypadku polega na haśle bycia przeciwko systemowi.
Stracili swoją jedyną siłę
Ci, którzy popierali Ruch Narodowy, byli gotowi dla niego działać i którzy na niego głosowali, to tzw. “radykałowie”. A dla nich start z listy pod szyldem Pawła Kukiza jest – jak to nazywają członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego – zdradą.
Żadne oświadczenia niczego nie zmienią – to tylko słowa, które mają coraz mniejszą wartość w ogarniętym wielopłaszczyznową rewolucją świecie. Co się stało z hasłem o “niewikłaniu się w układy”? Zniknęło, gdy pojawiła się szansa na “wjazd do Sejmu”.
Co innego, gdyby powstał komitet wspólny, wtedy można by to usprawiedliwić – ale ten twór nazywa się “Kukiz’15”. Kilku narodowców firmuje swoimi twarzami i nazwiskami (nie odwrotnie!), do spółki z “Liroyem” czy właścicielem browaru, hasła antyklerykalnego muzyka, który doświadczenia politycznego praktycznie nie ma. Ponownie pojawia się pytanie: co z kwestią elit w polityce?
Poparcie Kukiza leci w dół, narodowcy zaś stracili chyba większość swojego elektoratu. Jeśli Robertowi Winnickiemu czy Krzysztofowi Bosakowi uda się wejść do Sejmu, okrzyknięci zostaną przez Młodzież Wszechpolską bohaterami. Zniknie to, gdy okaże się, że nacjonaliści nie mogą samodzielnie wejść do Sejmu, tylko zawsze wraz z popularnym ugrupowaniem. Nie zmieni to jednak zdania większości ich dotychczasowych sympatyków na temat tej nieszczęsnej decyzji.
Jeśli jednak mimo tego manewru nie osiągną swego celu, mogą skończyć bardzo źle. Zostaną oskarżeni przez najbliższe sobie środowiska o zniszczenie Ruchu Narodowego (swoją drogą Kukiz, który miał “rozwalić system”, ma jak na razie pośredni udział w “rozwaleniu RN-u”) i staną się okrzyknięci winnymi całego zamieszania.
I na sam koniec – postawa “wolno sprzymierzać się z wrogami ideowymi, by osiągnąć cel” jest nie do zaakceptowania przez ludzi, błędnie nazywanych “radykalnymi”. Gdyby na nią przystać, trzeba by przyjąć jednocześnie za dobre hasło “cel uświęca środki”. Wtedy o krystaliczności władz nie może już być mowy. Trzeba by też wtedy zaakceptować jako dobre wstępowanie za PRL-u do partii czy podpisywanie “lojalek”. “Bo przecież nie chodzi o zatracenie swoich idei, ale o lepsze warunki bytowe”. Zdaje się, że nawet narodowcy wychwalali postawy stanowcze i wyraziste osób, które nie tylko nie dostały się do Sejmu, ale oddały życie za swoje przekonania.
Praktyka pokazuje jednak, że “koryto” zawsze znajdzie usprawiedliwienie. W końcu jest wiele słów, którymi można uzasadnić wszystko.
Jestem założycielem i redaktorem naczelnym portalu Kontrrewolucja.net. Dotychczas pisałem na kilku portalach i w kilku gazetach. Aktywny obrońca życia, monarchista, bezpartyjny. Wydawca Gazety "Rycerstwo", prowadziłem audycję historyczno-rozrywkową "Tak było", zaś w Radiu Strefa Chwały audycję historyczną "Christian Story". Jestem zastępcą Redaktora Naczelnego portalu wSensie.pl.; fb.com/dominik.cwikla ; twitter.com/Dominik_Cwikla
Jeden komentarz