Minister Arłukowicz zachowuje się niestety tak, jakby nie widział, że ten prawie całkowicie „zreformowany” system ochrony zdrowia, za chwilę się zawali i pogrzebie jego także pod gruzami.
1. Ostatnie dni przynoszą coraz bardziej bulwersujące informacje potwierdzające, że po 5 latach rządów Platformy i PSL-u, rozsypuje się system ochrony zdrowia w Polsce.
Nie przyjmowanie w ostatnich tygodniach roku dzieci przez Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu, Instytut Matki i Dziecka w Warszawie czy starszych pacjentów przez Instytut Reumatologii także w Warszawie, to niestety czubek góry lodowej.
Większość szpitali w Polsce w końcu roku, staje przed dylematem przyjmować pacjentów po wyczerpaniu się limitów przyjęć i tym samym ponosić koszty leczenia bez nadziei, że Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) zapłaci za tzw. nadwykonania, czy też ogłosić, że takich pacjentów przyjmować się nie będzie i narazić się na protesty pacjentów, zainteresowanie mediów, a także i kontrole samego NFZ, które będą szukały przysłowiowej dziury w całym.
Dyrektorzy zachowują się bardzo różnie, w zależności od tego jak „srogi” jest ich organ założycielski i jeżeli tylko pojawia się cień nadziei, że uzyskają jakąś dodatkową pomoc z tego organu (choćby poręczenie kredytu), to pacjentów przyjmują, nie chcąc bulwersować opinii publicznej.
Ale sytuacja w ochronie zdrowia pogarsza się, z roku na rok rosną zobowiązania placówek i obecnie wynoszą już blisko 11 mld zł, a te wymagalne blisko 3 mld zł, co powoduje paraliż wielu szpitali bo dostawcy, odmawiają dostarczenia czegokolwiek od leków po żywność.
W takiej właśnie sytuacji w 2013 roku zacznie się masowe przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego,(a także pewnie ich prywatyzacja) bo rzadko który samorząd będzie w stanie pokryć ich stratę bilansową na koniec 2012 i znaleźć jeszcze dodatkowe środki inwestycje w sprzęt medyczny i rozwój.
2. Jeżeli chodzi o leczenie u lekarzy specjalistów, to informacje płynące z całej Polski, wręcz powalają z nóg.
Właśnie kończą się zapisy do lekarzy specjalistów na rok 2013 i można się dowiedzieć, że najkrótszy czas czekania na wizytę, zaczyna się od 6 miesięcy, a kończy na 5 latach,co w zasadzie świadczy o tym, że dla wielu pacjentów, specjalistyczna pomoc lekarska, przychodzi za późno.
Takie masowe korzystanie z wizyt u lekarzy specjalistów, jest dowodem na to, że koncepcja oparcia leczenia na lekarzach rodzinnych, którym płaci się w systemie per capita (od ilości zarejestrowanych u danego lekarza pacjentów), powoduje, że większość z nich nie chcąc ponosić choćby kosztów podstawowych badań pacjentów, kieruje ich do lekarzy specjalistów albo do szpitali, gdzie są one robione w ciężar kosztów placówki.
Ta część systemu ochrony zdrowia, w zasadzie się już zawaliła.
3. Kolejna część systemu do dostęp pacjentów do leków.
Mimo coraz to nowych oświadczeń ministra Arłukowicza, że leki generalnie staniały, ostatni raport firmy IMS Health badającej regularnie rynek leków nie pozostawia złudzeń, ceny aż 4.400 leków wzrosły.
Wprawdzie NFZ zaoszczędzi w tym roku około 2 mld zł na refundacji ale średnia odpłatność pacjentów za leki za ostatnie 11 miesięcy wzrosła do 38% w stosunku do średniej odpłatności w roku 2011, która wyniosła 34%.
Co więcej według szacunków tej firmy co 4 pacjent odchodzi od aptecznego okienka z niewykupionymi receptami ponieważ na sfinansowanie kosztów leków, zwyczajnie go nie stać.
4. Minister Kopacz po 4 latach opowiadania za „reformy” w ochronie zdrowia zostając marszałkiem Sejmu twierdziła, że zostawia tę dziedzinę w dobrej kondycji, a potrzebne zmiany, to tak naprawdę tylko kosmetyka.
Minister Arłukowicz przez ostatni rok, w zasadzie neutralizował tylko skandale jakie co jakiś czas wybuchały jako skutek „reform” jego poprzedniczki, a teraz na krytykę opozycji reaguje niezwykle nerwowo, twierdząc, że gra ona pacjentami tylko do osiągnięcia celów politycznych.
Zachowuje się niestety tak, jakby nie widział, że ten prawie całkowicie „zreformowany” system ochrony zdrowia, za chwilę się zawali i pogrzebie jego także pod gruzami.