Historia zasłyszana ok. 10 lat temu, nie znaczy , że nieaktualna:) Mój rozmówca pochodził z wioski w okolicach Płocka. Jest to wieś typu "ulicówka", rozciągnieta na dlugości wielu kilometrów, dom od domu oddalone kilkaset metrów. Krzaki, drzewka, nieliczne płoty, tablice reklamowe i gdzieś na początku te najważniejsze , oznaczające "Obszar Zabudowany". Policja ochoczo korzystała z warunków terenowych, łapiąc obcych kierowców, nasilało się to pod koniec miesiąca, wiadomo- plan i statystyka. Niestety, nie było też pobłażania dla miejscowych, gdy Powiat dorobił sie drugiego radaru, zaczęli łapać kaskadowo. I tak, jedziesz sobie przez znaną wieś, spodziewasz się kontroli, noga z gazu, mijasz "Misiaków", nawet im przyjaźnie pomachasz, a potem ruuuuuraaaa! I nagle z krzaków wyskakuje Pan Policjant z lizakiem, mamy cię! Jakiś […]
Historia zasłyszana ok. 10 lat temu, nie znaczy , że nieaktualna:)
Mój rozmówca pochodził z wioski w okolicach Płocka.
Jest to wieś typu "ulicówka", rozciągnieta na dlugości wielu kilometrów, dom od domu oddalone kilkaset metrów.
Krzaki, drzewka, nieliczne płoty, tablice reklamowe i gdzieś na początku te najważniejsze , oznaczające "Obszar Zabudowany".
Policja ochoczo korzystała z warunków terenowych, łapiąc obcych kierowców, nasilało się to pod koniec miesiąca, wiadomo- plan i statystyka.
Niestety, nie było też pobłażania dla miejscowych, gdy Powiat dorobił sie drugiego radaru, zaczęli łapać kaskadowo.
I tak, jedziesz sobie przez znaną wieś, spodziewasz się kontroli, noga z gazu, mijasz "Misiaków", nawet im przyjaźnie pomachasz, a potem ruuuuuraaaa!
I nagle z krzaków wyskakuje Pan Policjant z lizakiem, mamy cię!
Jakiś czas trwało, zanim miejscowi kierowcy zorientowali się na czym polega ten numer- patrole podawały sobie przez służbową krótkofalówkę namiary: leci biały "mietek", możesz go mierzyć, puść busa, wiezie dzieciaki, uważa.
Mój rozmówca, wyprowadził się z rodzinnej miejscowości na Śląsk, kupił auto w Warszawie na giełdzie i pojechał do rodziny pochwalić się świeżym nabytkiem, żeby opić interes i odpocząć parę dni u szwagrostwa.
Nauczony wieloletnim doświadczeniem, zwolnił, minął patrol z radarem, potem drugi.
Zredukował, bo miał za chwilę skręcić w prawo w drogę do zabudowań szwagrów.
Stop! Z krzaków wyskoczył ( kto to dziś pamięta) policjant z Drogówki z zaczął haltować kierowcę.
Ten, spokojnie zjechał w celu poddania się kontroli.
Policjanci nawet nie rzucili okiem na papiery, zaczęli gorączkowo "czesać” samochód.
Jak nawiedzeni celnicy -amatorzy obejrzeli numery, sprawdzając , czy nie przebijane, zaglądali pod dywaniki, chcieli zdejmować tapicerkę.
Mój rozmówca początkowo przeraził się sytuacją: może kupiłem kradzione auto i jechali z mną, może mam w nim prochy i mawet o tym nie mam pojęcia, może to przebrane bandziory, może….
No dobra, Pania Kierowco, właściwie tooo, chciałem Pana przeprosić.
Zdziwienie kontrolowanego sięgnęło zenitu, przeprosić? Za co przeprosić?
Widzisz pan, koledzy z pierwszego patrolu mówią, jedzie zielony "pasek" (Passat) na warszawskich blachach, mierzcie go. U nas był o.k.
Drugi patrol mówi :u nas "pasek "o.k.
Znaczy, jak na obcych blachach, to albo szofer trefny, na bani albo prochach, albo auto trefne, albo wiezie coś trefnego.
I dlatego żeście mnie tak trzepali?
Nooo. Ale powiedz Pan, taki wózek, żal nie pociągnąć gazu, no nie?
Nie wiem czy żal, ja miejscowy, jakbyście popatrzyli w kwity to byście zobaczyli, dowód wymieniony świeżo, po nazwisku nie widzicie że ja miejscowy?
Cholera, rzeczywiście. Policjantom miny zrzedły.
Tylko , panowie policjanci, powiedzcie mi, skąd w powiecie trzeci radar?
Okazało się że miesiąc był wyjątkowo słaby i "wypożyczono" radar razem z patrolem z sąsiedniej KPP by ratować statystykę.
Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy