Bez kategorii
Like

PRZYPOMNIENIE… Z głębin sieci taki mój PRODUKT wygooglowano!

18/02/2012
471 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

17.02.2012.”[…] celem jest ćwiczenie umysłowych sprawności i wyrabianie logicznej czujności, ostrożności sądów, samokontroli.” – mówił, uczył i pisał Stefan Graczyński w pierwszej połowie lat 70. POZDRAWIAM -„Niesforne Dziecię Gutenberga”.

0


ANDRZEJ.BUDZYK  | 15.09.2010 16:13 |5

Googlarstwo…

 

| notka w lubczasopismach: 1980, A elita !, A recenzja, Ale Literatura, Banici, Busola-Społeczna, Coryllus TWA, Etyka, kabareToryka, MAGAZYN, Osoby i wartości, PiSmo., Podkarpacie, Polityka na niby?, Polska znika!!!, Prawdy niepopularne, Salon24 Watch, Seawolf- dziennik, Wolnobieżny Świat, Wybory po Smoleńsku

Googlarstwo…

Plik:Ignacy Potocki.PNG

* http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Ignacy_Potocki.PNG&filetimestamp=20100429112934

"[…] Co jest okręt bez styra, a człowiek bez uwagi! ".

(źródło: Stefan Garczyński; Sztuka pamiętania…)

   "Niesforne Dziecię Gutenberga".

P.S. Odsłon notki: 161 (w tym z lubczasopism 100) – WSZYSTKIM dziękuję za ZERKANIE!

 


  • Wszyscy
    Witajcie…
    Odwiedzam jedno po drugim LUBCZASOPISMA!
    Naprawdę to ciekawa wędrówka…

    🙂 -"Niesforne Dziecię Gutenberga".

    ANDRZEJ.BUDZYK 2501 7747  | 15.09.2010 17:26

  • Komentarz z lubczasopisma: Spacer
    Oj, Niesforne Dziecię…
    Jeśli już spacerujesz po lubczasopismach to wyjątkowo , dla uznania Twojej wytrwałości publikuje, choć nie jest zbytnio na temat :)))
    ZAPLUTY ANTYEUROPEJCZYK 419 4429  | 15.09.2010 21:54

  • z@pluty @ntyeuropejczyk
    Dzięki…
    Ot przymiarka do przyszłego PRZYJAZNEGO AUDYTU!

    🙂 -"Niesforne Dziecię Gutenberga".

    P.S. wszak nie wiemy co mamy!

    ANDRZEJ.BUDZYK 2501 7747  | 15.09.2010 22:06

  • G@spers
    Dzięki…
    Idę kolejno od JEDNEGO do DRUGIEGO!
    "Niesforne Dziecię Gutenberga".

    P.S. uważam, że "wędrówka!" INSPIRUJE.

    ANDRZEJ.BUDZYK 2501 7747  | 16.09.2010 00:23
    http://www.antykwariat-bazar.pl/pub/produkty2/0/0/0/1/8/6/2/7/19066_big.jpg
     

    "Zorza"2.05. 1982.
    Gość "Kręgu": Stefan Garczyński

    Dziś naszym gościem jest pan Stefan Garczyński, pisarz i publicysta, autor poszukiwanych książek (m. in. "Sztuka rozmowy", "Sztuka pamiętania", "Współżycie łatwe i trudne", "Potrzeby psychiczne", "Razem, ale jak", "Skąd te błędy") popularyzujących wiedzę psychologiczną, a jednocześnie, choć sam Autor zastrzega się, że nie daje recept na trudności życia – służących mądrą radą. Jak żyć "aby i tobie było dobrze z innymi, i innym z tobą". Rozmawiamy

    – Jaka jest pana definicja życzliwości? Co to właściwie jest życzliwość?

    Może jest to dobroć w małym wymiarze? Mało kosztowna dobroć.

    – A jak obudzić życzliwość – w sobie, a także u drugiej osoby, by mogła i chciała okazać wzajemność?

    Sprawia mi kłopot odpowiedź na takie pytanie, wymagające podania jakiejś recepty, nie mam jej. Myślę, że w ogóle dużo łatwiej jest wywołać życzliwość w kimś niż w sobie.

    – Czyżby możliwe był pozyskać życzliwość nie będąc samemu życzliwym?

    Tak, bo można grać pozorami życzliwości. Jeżeli ja bardzo słodko się uśmiecham i dużo obiecuję, bez pokrycia nawet, to mogę otrzymać trochę autentycznej życzliwości. Za fałszywą monetę dostaję prawdziwą.

    – I co się dzieje dalej?

    Potem występują trudności. Na krotką metę gra pozorami udaje się i zadowala wielu ludzi, bo większość widzi tylko bliski plan w swoim życiu i nie przewiduje konsekwencji fałszu.

    – W rodzinie plan życia jest daleki, "gra" długofalowa.

    Proszę wycofajmy to słowo "gra", ono do rodziny w ogóle nie pasuje.  Obcowanie w rodzinie jest raczej sztuką, prawie sztuką polityki i podobnie jak w polityce, kto przyczynia się do stworzenia dobrej atmosfery sam na tym bardzo korzysta.

    – Od jakiego momentu zaczyna się wyrabianie życzliwości w rodzinie?

    Od pierwszego spotkania narzeczonych. Wtedy jest zresztą najłatwiej o życzliwość Gorzej jest z utrzymaniem dobrej atmosfery. Najtrudniej przejść z gorącej, zmysłowej miłości w trwałą, spokojną przyjaźń. Bardzo ważne jest by w okresie największej wzajemności wykształcić właściwe nawyki, wtedy gdy dobra woła jest po obu stronach maksymalna Jeżeli to się uda, udaje się małżeństwo, udaje się dom. Bo dobra rodzina to przede wszystkim harmonia między rodzicami.

    – Ale trzeba wnieść swoją gotowość do życzliwości i dobrą wolę…

    Wniesienie samej tej gotowości i samej dobrej woli to dużo, ale za mało. Trzeba umieć je okazać. A nie każdy człowiek który oświadcza, że ma dobrą wolę i rzeczywiście ma własną dobrą wolę dobre woli, potrafi to uzewnętrznić, przekuć na drobne realnego postępowania. Ogólne zasady postępowania są zazwyczaj dość dalekie od specyficznych sytuacji życiowych. Zastosowanie właściwej zasady we właściwej sytuacji jest "operacją intelektualną", która może zawieść. Istnieją ludzie pełni dobrej woli zachowujący się tak, jakby jej nie mieli, bo nie mają wyrobionych dzięki przykładom wyniesionym z domu zewnętrznych objawów dobrej woli. Natomiast dzięki wyrobionym odruchom dobrej woli, mogą istnieć odruchy życzliwości bez dobrej woli.

    – Kiedy ten trening powinien się zaczynać?

     Od kołyski, od chwili, kiedy matka uśmiecha się do dziecka, a ono uśmiecha się do niej. Uśmiech jest pierwszym i podstawowym odruchem życzliwości. Później wiedzione instynktem dziecko stara się współdziałać.
    To jeszcze nie jest dobra woła, lecz naśladowanie, można jednak zbudować z tego dobrą wolę, o ile matka będzie się cieszyć i życzliwie, autentycznie potraktuje dziecięcą chęć współdziałania.

     – A potem nasyceni w dzieciństwie życzliwością i umiejący ją okazać dorośli tworzą taką atmosferę w rodzinie i przenoszą ją poza dom.

     – Tak, ale nie dzieje się to automatycznie. Bywają ludzie, którzy w domu są tyranami i odrażającymi chamami, a w pracy zachowują się ujmująco i zdarzają się sytuacje odwrotne. Przenoszone atmosfery jest między innymi kwestią samodyscypliny człowieka. W rodzinie rzeczywiście promieniuje się swoją wewnętrzną atmosferą, natomiast poza domem człowiek jest bardziej opanowany i nawet nosząc w sobie negatywne napięcia zachowuje się na ogół poprawnie, bo od tego zależy zarobek, kariera. Wie, że jeśli "pozwoli sobie" – to w środowisku koleżeńskim prędko nastąpi reakcja potępiająca i będzie stratny, więc bardziej uczy się ze słowami, panuje nad sobą, inaczej niż w domu, gdzie otoczenie musi znosić jego humory.
    A swoją drogą, kto ma harmonijny dom, w którym właściwie jest oceniany, rodzinę, ten jest silniejszym człowiekiem na zewnątrz i lepiej radzi sobie w trudnych sytuacjach.

     – A czy my, jako społeczeństwo, jesteśmy życzliwi?

     Myślę, że słowo życzliwość jest zbyt ogólne by wydawać ocenę. Na pewno w porównaniu do społeczeństw na przykład zachodnich jesteśmy ludźmi mniej grzecznymi, ale z tego nie można wnioskować, że jesteśmy mniej życzliwi Życzliwość czy nieżyczliwość, nie można o tym zapominać, jest produktem również warunków, w jakich się żyje. Ludzie stłoczeni, wdzierający się do tramwaju nie są sobie życzliwi, a jeśli wiedzą, że miejsca (i innych dóbr) wystarczy, wtedy łatwiej o życzliwość. Polacy dorównują, a na nawet przewyższają inne społeczeństwa w okazywaniu Życzliwości – napisałbym ją z dużej litery – w istotnych sprawach, gorzej jest z życzliwością codzienną, pospolitszą.

     – Podsumowując naszą rozmowę: co składa się na życzliwość?

     Niekosztowna dobroć, grzeczność, gotowość do drobnych aktów pomocy, wreszcie – powstrzymywanie się od niepotrzebne agresji.

     – Czyli życzliwość jest osiągalna, a być życzliwym to nie takie trudne.

     – I tak, i nie. Koszt własny życzliwości jest mały i dlatego jest ona dostępna. Natomiast kultura w okazywaniu życzliwości, która składa się z drobnych, automatycznych gestów i stałej czujności jest wynikiem wyrobienia domowego, rodzinnych wzorów, a także niektórych wrodzonych cech, jak np. delikatności i dlatego życzliwość nie jest łatwa, w wielu przypadkach wymaga samodyscypliny. W rodzinie życzliwość wzajemna objawia się przede wszystkim w grzeczności. Być grzecznym na co dzień, w stosunku do najbliższych, to w końcu wyczyn charakteru, z którego można osiągnąć spore zadowolenie, a także uboczną korzyść, jaką jest wywołanie u innych życzliwości do siebie.

     – Dziękuję serdecznie za rozmowę.


    Elżbieta Binder

       

    Copyright serwisu 2005-8 by Leszek Korolkiewicz

Mało dziś osób pamięta Stefana Garczyńskiego – SZKODA…

Stefan Garczyński
Wspomnienie

Stefan Garczyński napisał: "Urodziłem się, kiedy plac przed Hotelem Europejskim w Warszawie nazywał się Saskim, chodziłem do szkoły, gdy był placem Józefa Piłsudskiego, zaczynałem studia, gdy tablice obwieszczały, że to Adolf Hitler Platz, idąc do pracy przechodziłem przez ten sam plac Zwycięstwa".

Przed wojną ukończył gimnazjum im. Reja i rozpoczął w Poznaniu studia prawno-ekonomiczne. W 1951 r. został aresztowany i oskarżony o "pisanie i próby rozpowszechniania prac mogących wyrządzić istotną szkodę interesom państwa". Skazany na cztery lata więzienia odzyskał wolność dzięki amnestii w 1953 r. Praca, za którą został skazany, była przygotowaną do druku książką "Średniowiecze materializmu". Nie została nigdy wydana.
"Nigdy nie należałem do żadnej partii, od 1951 roku nie mam miejsca pracy, nie solidaryzowałem się z żadnym związkiem, z żadnym środowiskiem, z żadną instytucją, w rezultacie nie mam ani towarzyszy, ani kolegów, ani uczniów. Może na skutek tego odosobnienia odosobnione są także moje poglądy. Co prawda – nie całkiem, są podobne do zapatrywań najinteligentniejszych moich znajomych, choć niewykluczone, że uważam ich za najinteligentniejszych, bo myślą podobnie jak ja".

Pozdrawiam – Andrzej Budzyk

Stefan Garczyński
www.stefangarczynski.pl

0

jakk

Czlek rozmowny... Negocjator, mediator, arbiter! Dzieki GEOLOGII.

895 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758