Natrafiłem przypadkowo na wypowiedź w sprawie przyszłości Europy ze szczególnym odniesieniem do losów Polski. Wynikało z treści tej enuncjacji, że najlepszym rozwiązaniem niepewnego naszego losu byłby wybór między dwoma „protektoratami” – rosyjskim lub niemieckim – tego ostatniego, a to ze względu na wspaniały dorobek niemieckiej kultury i największe osiągnięcia cywilizacyjne.
Pomijam drobiazg w postaci już istniejącego „protektoratu” niemieckiego dzielonego z woli „protektora”, czyli Niemiec z Rosją.
Podstawowe zadanie dla Polski w chwili obecnej to jak wyzwolić się z tego „protektoratu”, a nie jak go przyjąć. Znajdujemy się bowiem we wstępnej fazie rozwoju naszego uzależnienia od Niemiec, realnym tego stanu wyrazem jest nasz handel zagraniczny, w którym blisko jedna trzecia jest związana z Niemcami.
Ciekawym objawem stosunku do Polski jest małe zainteresowanie inwestowaniem przez Niemców w wysokie technologie w Polsce. W odróżnieniu od Czech gdzie niemieckie inwestowanie poszło właśnie w kierunku rozwoju wyższych technologii.
Przypomina to układ stosunków Niemiec do Czech i Polski z czasów wojny. Czeski protektorat, a raczej Czech i Moraw zezwalał na istnienie czeskiej administracji, a nawet szczątków czeskiej armii, pracujący na terenie Rzeszy Czesi byli traktowani tak jak Niemcy, a represje dotknęły Czechy tylko raz, kiedy to zrzutkowie dokonali zamachu na Heydricha / protektora Czech/, który w Pradze czuł się jak u siebie w domu i jeździł otwartym samochodem bez jakiejkolwiek obstawy i z wykonaniem zamachu nie było żadnych trudności. Natomiast wykonawcy nie mieli gdzie się schronić i zostali skazani na ujęcie przez Gestapo. W odwecie Niemcy spalili i wymordowali wieś Lidice, o której wie cały świat w odróżnieniu od setek i tysięcy wsi polskich czy jugosłowiańskich spalonych i wymordowanych doszczętnie, o których nikt nic nie wie.
Dla Polski przeznaczone było Generalne Gubernatorstwo zarządzane całkowicie przez Niemców i przeznaczone do ostatecznej likwidacji.
Mówienie o „protektoracie” niemieckim stanowi dowód absolutnego niezrozumienia niemieckiej historycznej postawy w stosunku do Polaków. Czesi już od XV wieku stanowili kraj Rzeszy niemieckiej, w stosunku do Polski zaś usiłowano dokonać podboju i likwidacji, a kiedy to się nie udało to opanowania przez obsadzenie tronu polskiego, rozbiorów, „kulturkampfu” i innych przejawów „drang nach osten”.
Nie miejmy złudzeń, niemieckie osiągnięcia w dziedzinie kultury i cywilizacji to nie dla nas, trzymają nas w cuglach obrotami handlowymi, które dla nich to niecałe 3 % a dla nas jedna trzecia. Mogą sobie pozwolić na wstrzymanie handlu z Polską i nawet tego nie odczują, a dla Polski oznacza to krach gospodarczy. Wstrzymują się z inwestowaniem w Polsce szczególnie w wysokie technologie, chętniej inwestują w supermarkety kontrolując polski handel wewnętrzny.
Wszystko to wygląda na działanie skoordynowane i przemyślane, mamy funkcjonować, jako dostawca i usługodawca na możliwie najniższym poziomie. Przypomina to Generalną Gubernię, w której wprawdzie były zagarnięte przez Niemców polskie fabryki zbrojeniowe, ale tylko, jako wykonawcy niemieckich projektów, a główne zadanie to dostarczanie taniej i niezbyt wykwalifikowanej siły roboczej i produkcja najprostszych wyrobów. Pamiętam jak Nowy Kurier Warszawski – gadzinówka wydawana przez Niemców, zwana popularnie „nową k…warszawską” opisywał wystawę wytwórczości GG ze zdjęciem jak to „pan gubernator Frank z zainteresowaniem ogląda wyroby przemysłu powroźniczego”
Współcześnie mamy podobną sytuację, można zadać pytanie gdzie jest polska myśl techniczna, gdzie wysoko wyspecjalizowane biura konstrukcyjne, jaki jest udział w naszej produkcji polskich patentów itd.?
A przy okazji mówienia o kulturze niemieckiej to w stosunku do Polski najbardziej wymowna jest deklaracja Goeringa: … ”kiedy słyszę słowo „kultura” – odbezpieczam rewolwer”.
„Protektorat” rosyjski przeżyliśmy w wydaniu sowieckim i nie miejmy złudzeń, że w wydaniu putinowskim będzie wiele lepszy, w tym przypadku nawet nie potrzebne są komentarze. Z nowo powstałą Rosją mieliśmy szanse na nawiązanie bliskich i równorzędnych stosunków przez pierwsze chwile rządów Jelcyna, ale to już minęło bezpowrotnie z winy warszawskich rządów.
Sytuacja jest podobna do tej z 1934 roku, a którą opisywałem w poprzednich publikacjach, z tą różnicą, że dzisiaj wydaje się łatwiej o znalezienie trzeciego wyjścia.
W podobnej sytuacji, co Polska znajduje się wiele krajów europejskich, tylko że każdy z nich szuka wyjścia w pojedynkę. Pomijam zbankrutowanych, lub znajdujących się w przededniu bankructwa członków eurogangu.
Pozostały jeszcze liczące się kraje wyraźnie deklarujące swoje niezadowolenia z istniejącego stanu UE jak Włochy czy Anglia, a z mniejszych z pewnością niemal wszystkie ze środkowej Europy, dołączyć może też i Francja, której rola przybocznego Niemiec już chyba obrzydła.
Duch odrodzenia Europy już się pojawił nie tylko w działaniach opozycyjnych w stosunku do panujących rządów, ale nawet w próbach przejęcia steru jak na przykład na Węgrzech. Katastrofa euro powinna wstrząsnąć i tymi, którzy zapatrzeni w miraż swego dobrobytu roztaczany przez europropagandę doznali bolesnego rozczarowania.
Dotyczy to też tych, którym Niemcy dość bezceremonialnie odebrali ich zdobycze gospodarcze, a należą do nich i Włochy i Anglia i Francja.
Główny problem polega na tym, że nie znalazł się oprócz Węgier nikt odważny, który ośmieliłby się ujawnić prawdę o rzeczywistym obliczu obecnej Europy unijnej, a i poza unijnej też.
Z historycznego przeznaczenia ta rola przypada Polsce, problem tylko leży w tym, kto w Polsce podejmie się jej, bowiem oczekujący w kolejce na objęcie władzy w Polsce mają w założeniu kontynuację z zacięciem reformatorskim. Taka droga prowadzi ku klęsce, co przecież już się zdarzyło. Na sukces może liczyć tylko ten, kto podejmie się dzieła obalenia obecnego ustroju i rozpocznie budowę państwa niepodległego.
Dla tego celu nie jest potrzebna „kwalifikowana” większość w parlamencie, wystarczy poparcie narodu, a jest ono w zasięgu ręki wystarczy zacząć mówić otwarcie, do jakiego celu się zmierza.
„Solidarność” przegrała nie dlatego że wystąpiła przeciwko niej siła zbrojna, ale dlatego że sama pozbawiła się walki o cel, który przyświecał milionom jej uczestników – odzyskanie niezawisłości.
Oświadczenia Wałęsy, nawet niepytanego, że nie chce zmiany ustroju w Polsce oznaczały kapitulację jeszcze przed zaczęciem jakiejkolwiek walki. Stąd sukces „stanu wojennego”, czyli wojny wypowiedzianej polskiemu narodowi.
Znajdujemy się w sytuacji podobnej do tej, jaką mieliśmy w przede dniu I Wojny Światowej, najważniejsze jest budzenie świadomości narodowej o naszym położeniu i szukanie drogi wyjścia z niego, jako pierwszy etap działań, w konsekwencji powinna powstać siła zdolna do obalenia istniejącego systemu i utworzenie niezawisłego państwa. Przewidując proces ten obejmie i inne państwa europejskie należy dążyć do stworzenia porozumienia w celu zasadniczej zmiany układu europejskiego.
Cokolwiek się nie powie na temat przyszłości Europy jest to jedyna droga jej ocalenia przed grożącym zalewem obcych sił.
„Protektorat” niemiecki czy rosyjski ani nas ani nikogo w Europie z samymi „protektorami” na czele nie uchroni przed klęską, może to zrobić jedynie odnowiona, chrześcijańska wspólnota europejska.