Źle się bawicie panie i panowie politycy! Przypominam, że będziemy sądzeni według Ewangelii, a nie zasad demokracji liberalnej.
Pan Bóg nie stoi obok rzeczywistości człowieka, ale wszedł w tę rzeczywistość. Rzeczywistość, którą stworzył, a którą człowiek ogromnie skomplikował. Pan Bóg widzi człowieka całego i ma odpowiedź dla człowieka całego. Tymczasem dzisiaj coraz częściej człowiek stawia Panu Bogu szlaban – w życiu osobistym, rodzinnym, a także w życiu społecznym. Mówi się o rozdziale Kościoła od państwa, mówi się o „neutralności światopoglądowej”. Ciekawe, że ta „neutralność światopoglądowa” zazwyczaj oznacza poglądy antykatolickie, więc z neutralnością nie ma nic wspólnego to po prostu słowo – wytrych określonego światopoglądu. Sam światopogląd niesie przecież ze sobą określony ładunek. Dlatego dodaje się do tego „neutralność”, akto zachowuje tzw. „neutralność światopoglądową” ten jawi się jako lepszy, zobiektywizowany, ten nie staje po żadnej ze stron, za niczym się nie opowiada, a więc ma prawo rozstrzygania, bycia arbitrem.Tylko dlatego, że stał się wyznawcą „neutralności światopoglądowej”, może rozstrzygać co jest dobre a co złe, co wolno i czego nie wolno, co jest postępowe a co wsteczne, co jest cool i co jest obciachem. Ale powiedzmy sobie otwartym tekstem – to jeden z poglądów, który próbuje przejąć rząd dusz, także w Polsce. Musimy bardzo uważać na różnego rodzaju eufemizmy, określenia, które w rzeczywistości zafałszowują realizm naszego życia, naszej rzeczywistości, naszych wyborów i naszych postaw. Łudzą porządkowaniem, ale w rzeczywistości wprowadzają bałagan. Boporządek już raz na zawsze Pan Bóg ustalił.
Funduje się nam bałaganiarski synkretyzm we wszystkich obszarach życia, także w dziedzinie wiary i moralności. Robią to ci, którzy ponoszą odpowiedzialność za przestrzeń życia społecznego. Jeżeli polityk zasiadający na takim czy innym urzędzie, choćby nawet na fotelu prezydenta, mówi, że ma poglądy katolickie, że Kościół katolicki to jego Kościół, ale jego czyny nie są katolickie – bo przecież jest urzędnikiem – to co to oznacza? Jeśli jestem katolikiem, mówię o tym, mówię, że mam poglądy katolickie to za tym muszą iść czyny katolickie. Dzisiaj stworzyła się moda wśród polityków, którzy od jakiegoś czasu w Polsce rządzą, żeby deklarować, iż są katolikami i działać nie po katolicku. I rosną takie hybrydy, nieokreślone stwory parareligijne – powodując zgorszenie u jednych, a u drugich błogie samousprawiedliwienie.
Jak wytłumaczyć prostemu człowiekowi, który dzwoni do radia i pyta: „Dlaczego ludzie, którzy notorycznie i publicznie głoszą naukę sprzeczną z nauczaniem Kościoła, popadają w recydywę głoszenia poglądów sprzecznych z Bożymi przykazaniami, chlubią się tym, że są za aborcją in vitro, za zamrażaniem zarodków – z honorami przyjmowani są w kościele, udziela się im Komunii świętej, do której przystępują itd.? Jak to tłumaczyć człowiekowi, który słusznie czarnego nie nazywa białym? Nie tłumaczę, bo nie wiem.
To niestety nie ma nic wspólnego z prawdziwą wiarą, bo prawdziwa wiara domaga się uczynków. Jeśli masz poglądy katolickie, pełnij czyny katolickie.Zasłanianie się urzędem to słaby argument przed Bogiem. Na Sądzie Ostatecznym prezydent, premier, poseł, senator, minister nie będą stali jako urzędnicy, ale jako konkretni ludzie z imienia i z nazwiska, którym w określonym czasie więcej dano – możliwości czynienia dobra i równocześnie odpowiedzialności. Ale oni jako urzędnicy, zasłaniając się „neutralnością światopoglądową”, na klamce urzędu do którego weszli, zostawili swoją wiarę. Dlatego minister zdrowia(!) – tak zdrowia – szuka człowieka i kliniki, w której zostanie zamordowane dziecko poczęte. Ale deklaracja jest – katolik. Czy jest to katolicyzm ukryty czy pozorowany? Mieli możliwość stanowienia prawa sprawiedliwego, w poszanowaniu prawa Bożego, ale wybrali urząd. I za to odpowiedzą na Sądzie jako konkretne osoby – z imienia i z nazwiska – bez ochrony BOR, bez tabuna urzędników, doradców, gabinetów politycznych, doradców wizerunkowych i „Błękitnego” zaprzyjaźnionej stacji.Staną wobec Boga z prawdą o sobie. Pan Bóg nawiązuje z nami relacje osobowe, a nie relacje urzędowe. Ludzie, którzy w Polsce doszli do urzędów często o tym zapominają. Pan Bóg jest potrzebny na dokładkę, biskup do zdjęcia, a papieża dobrze zaprosić w roku, gdy będę starał się o prezydenturę. Wtedy głosząc poglądy antykatolickie ucałuję papieża w pierścień, ludzie zobaczą obrazek i zagłosują.
Źle się bawicie panie i panowie politycy! Przypominam, że będziemy sądzeni według Ewangelii, a nie zasad demokracji liberalnej. Na Sądzie Bożym nie będzie żadnych głosowań, maszynki do głosowania – kto ma większość ten wszystko przegłosuje, nie będzie żadnych układów, żadnych kolegów w Trybunale. Będzie Bóg wszechmogący, który jest „ojcem sierot i wdów opiekunem” i który bezbłędnie rozpozna wilka w owczej skórze w swojej owczarni.
Przypominam słowa proroka Eliasza wypowiedziane do ludu: Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest [prawdziwym] Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!» [1 Krl 18,21].Odwagi!