Chciałoby się napisać „inspekcji”, ale możemy to sobie darować.
W przeddzień tej wizyty pisałem, że jest to okazja do nacisku na sprawę stosunków z Rosją wykorzystując trucicielski atak w Salisbury.
Niestety nie był to najwyraźniej dość silny nacisk, raczej cieniutka aluzja, gdyż pani kanclerka wyraźnie liczy na to, że Rosja udowodni swoją niewinność w sprawie. W tych warunkach możliwość wspólnej deklaracji uwzględniającej stanowisko brytyjskie mało prawdopodobne, na co zresztą wskazywałyby jej słowa o ewentualności ogłoszenia wspólnego stanowiska Rady Europejskiej.
A Przecież to dla Polski sprawa fundamentalna, uniemożliwienie spisku niemiecko rosyjskiego.
Była wspaniała okazja do powiedzenia, wprost że solidarny stosunek w tej sprawie jest probierzem wartości zjednoczonej Europy, znacznie ważniejszym od wszystkich „solidarności imigracyjnych” i temu podobnych razem wziętych.
Po pierwsze, ani przez chwilę nie może być wątpliwości co do sprawców, za dużo już tych, bezkarnych zresztą, wypadków i to trzeba było jasno pani kanclerce wytłumaczyć.
Niestety zabrakło zarówno treści jak i odpowiednio dramatycznego tonu wypowiedzi.
Na marginesie: – Mój Boże! Dlaczego w Polsce u władzy musimy mieć tak marnych mówców, w kraju, w którym wielosetletnie tradycje wolnego parlamentu wychowały tylu wspaniałych retorów.
Nie ujmując niczego z ważności poruszanych tematów, wszystkie one zawsze pozostaną w cieniu wiszącej nad Europą groźby spisku niemiecko rosyjskiego.
Czy któryś z naszych rozmówców chociażby napomknął to o czym pisałem w przededniu wizyty – o słowach Becka.
Albo chociaż o tym, że Nordstream „ to tylko handlowa transakcja”.
Z Rosją nie ma transakcji handlowych, wszystko jest podporządkowane celom politycznym, problem tylko polega na tym: na ile są to cele rosyjskie, a na ile niemieckie..
I to trzeba było sprawdzić.
Niestety, partnerami w rozmowie z czterokrotnym kanclerzem byli nowicjusze /ciekawe – ale podobny staż ma Putin w prezydenturze i czy podobieństwo tych postaci tylko do tego się ogranicza?/
Prezes Jarosław Kaczyński, który ponosi moralną i historyczną odpowiedzialność za nasze losy ma rzeczywiście poważny problem w związku z powierzeniem podstawowych funkcji w państwie ludziom dopiero uczącym się „zawodu”.
I przecież nie chodzi tu o sprawność administracyjną, ale o zdolności prawdziwego kapitana na statku, który potrafi stawić czoła najcięższym wyzwaniom mając pełną świadomość powagi chwili.
Polska znalazła się w trudnej sytuacji stworzonej z premedytacją w określonym celu,
Ta sytuacja wymaga wiedzy, odwagi i siły przekonywania ze strony tych, którzy wzięli na siebie obowiązek reprezentowania najważniejszych spraw naszego bytu.