PIWNICZNY CUD WIELKIEJ NOCY
06/04/2012
423 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Piwnica Pod Baranami 2012
Polska choruje. Bo choć kraj wypiękniał, coś się stało złego z naszą duszą, a ludzi podzielono na dwie kategorie Polaków, którzy się wzajemnie nie szanują.
Tak się wszystko zakręciło, że „gorsi” od „lepszych” zaczynają się czuć we własnej ojczyźnie jak pierwsi chrześcijanie pośród pogan. Zła sytuacja! Jak wieszczy piosenka „Na naszej wyspie”, do której genialne w swej prostocie słowa napisał Wiesław Dymny a muzykę skomponował Jacek Zieliński.
Ale jest jeden dzień wyjątkowy, który wątpiącym przywraca nadzieję.
Nie pamiętam już od jak dawna, zawsze w Wielki Czwartek, każdej wiosny, wieloletni przyjaciele złączeni urokiem jaki na nich rzucił podwawelski czarnoksiężnik Piotr Skrzynecki, jak ptaki do gniazda ciągną i póki im sił starczy będą się do końca ciągnęli na „Wielkanocne Jajko” do ich ukochanej Piwnicy Pod Baranami.
Tradycyjnie, ten uświęcony obrządek rozpoczyna się odczytaniem stosownego fragmentu Ewangelii, po czym w pięknie przystrojonej sali głównej tego baśniowego kabaretu rozbrzmiewają chorały śpiewane przez piwnicznych Artystów.
Aż nadchodzi moment dzielenia się wielkanocnym jajkiem.
I wtenczas wydarza się ów piwniczny cud Wielkiej Nocy.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, topnieją lody wzajemnych niechęci i walą się mury złych emocji. Wszyscy, niezależnie od poglądów, wyznań i profesji stają się dla siebie mili, życzliwi i serdeczni dzieląc się świątecznym jajkiem każdy z każdym, bez wyjątku, a wzruszeni ludzie życzą sobie dobrze i szczerze.
Piszę o tej piwnicznej tradycji by świat nie zapomniał, że była piękna i łączyła ludzi.
I tak sobie marzę. Boże Ty mój! Jak by to było cudnie gdybym jeszcze dożył, że miast jednego, mielibyśmy wszystkie takie dni w naszym polskim kalendarzu.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)