Bez kategorii
Like

Pedagogika nie wprost, część 2, ostatnia

25/09/2012
430 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Tego dnia klasa pierwsza a już od pierwszej lekcji zachowywała się jakoś dziwnie.

0


Uczniowie byli nienaturalnie ożywieni, podnieceni, rozchichotani, milczący i przesyłający sobie znaczące spojrzenia. I co najbardziej podejrzane, byli grzeczni!
– Co jest z nimi, do cholery? – surowa pani od niemieckiego dała upust swojej irytacji podczas dużej przerwy w pokoju nauczycielskim. – Coś z tą pierwszą a dzisiaj jest nie tak!
– Narkotyki – zasugerował pan od matematyki.
– To pornografia – ksiądz katecheta zasiadł ciężko na krześle. – Wy nie wiecie, co gimnazjaliści dzisiaj wyprawiają…
– A ksiądz wie? Skąd?
– Przysłali mi materiały poglądowe z kurii. Zgroza, mówię wam, zgroza…
Wychowawca pierwszej a, pan od historii, wymknął się dyskretnie na korytarz. Odszukał swoich podopiecznych i krótko, acz dosadnie ich zgromił.
– Co wy wyprawiacie! Wszyscy nauczyciele o was mówią! Macie się zachowywać jak zwykle!
I kazał Grubemu Maćkowi i okularnikowi z trzeciej ławki się pobić.
Na następnej przerwie w pokoju nauczycielskim było już spokojniej.
– Nic się nie zmienili – pienił się pan od angielskiego. – Ten bezczelny gnojek Hiobowski, podczas odpowiedzi, napisał mi na tablicy LLWYBRYDD i upierał się, że to "pionier" po walijsku! Jak ja mogę to zweryfikować? Dałem mu profilaktycznie niedostateczny, ale…
Wreszcie przyszła kolej na lekcję historii. Nauczyciel od historii, tak jak obiecywał, uwinął się z materiałem w kwadrans.
– No, to wszystko na dziś… A teraz przechodzimy do tajnej części lekcji…
Wszystkie szepty momentalnie ucichły. Wszyscy uczniowie dostawili to, czym się zajmowali: śniadanie, telefon, zadania domowe z innych przedmiotów. Wszyscy, jak jeden mąż, wyciągnęli swoje tajne zeszyty i pstryknęli długopisami. Okularnik westchnął ciężko i zajął pozycję czaty przy drzwiach.
– Dzisiaj opowiemy sobie o podatkach – powiedział przyciszonym głosem pan od historii. – Wbrew pozorom nie jest to nowy wynalazek. Kiedyś w Polsce płacono tak…
– Idzie ktoś! – rzucił świszczącym głosem okularnik rzucając się w stronę swojej ławki.
– Wszyscy na miejsca! – zakomenderował pan od historii. – Wiecie co robić!
Tajne zeszyty zniknęły w torbach, na stołach pojawiły się zwykłe zeszyty, śniadania, telefony i zadania domowe z innych przedmiotów. Uczniowie znów zaczęli gadać ze sobą, a Gruby Maciek podszedł do tablicy.
Drzwi uchyliły się powolutku i do klasy zajrzała pani pedagog.
– …z jednej strony weszła Armia Czerwona, a z drugiej Niemcy – mówił Gruby Maciek stojąc tyłem do drzwi. – Poniatowski natomiast w tym momencie…
– O, to pani! – przerwał mu pan od historii. – Nie słyszałem pukania.
– Bo nie pukałam – odparła pani pedagog i czujnie rozejrzała się po klasie. – Doszły nas pewne słuchy… Ale jak widzę wszystko jest w porządku.
– Jakie słuchy??? – zaniepokoił się pan od historii.
– A nie, nie warto o tym wspominać. Ale chyba ci przerwałam chłopcze.
– Ja już skończyłem – odparł z ulgą Gruby Maciek.
– To powiedz mi jeszcze, czemu Austria nie brała udziału w drugim rozbiorze Polski – poprosił pan od historii.
– Bo… Bo… Bo…
– Bo ją w tym czasie zajął Hitler – nie wytrzymała pani pedagog. – No, widzę, że wszystko w porządku. Idę dalej.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758