Drzewiej bywało prościej. Żelazna kurtyna dzieląca Europę pozwalała na przyjmowanie na wiarę opowieści o tym, co dzieje się po drugiej stronie. Okazuje się jednak, że i dzisiaj można bajać na temat odległych unijnych krajów. Tyle tylko, że nieco subtelniej. Oto kolejna bajka o żelaznym wilku. Tym razem w angielskiej wersji…
1.
Pięćdziesięciolatek Mark Townson jest (zdaniem brytyjskiej prasy) prawie świętym człowiekiem, a na pewno znajdującym się na właściwej drodze ku uświęceniu…
Mark Townson właśnie wrócił z wyjazdu do Polski na Święta Bożego Narodzenia, podczas którego wręczał prezenty dzieciom pozbawionym własnej rodziny .
Ta podróż była punktem kulminacyjnym dwóch niezwykłych lat, podczas których Mark Townson przystąpił do realizowania swojego marzenia podarowania dzieciom w potrzebie odpowiedniego startu w życiu.
Obecnie zrealizował to marzenie zakładając Rodzinny Dom Dziecka w polskiej wsi Sieroty, aby pomóc dzieciom, które nie mają rodziców.
Mark, doradca finansowy z Newcastle-upon-Tyne, wraz z żoną Sue (52 lata) założył fundację Nasza Nowa Rodzina (ang. Our New Family) w 2007 roku.
Kupił i wyremontował posiadłość wartą 62.000 funtów (w 2008 roku – 254.000 zł – HD), gdzie obecnie mieszka 8 dzieci wraz z dwójką opiekunów zajmujących się tymi dziećmi przez cały czas. Zaangażowali też ochotników z Wielkiej Brytanii aby zbudowali plac zabaw oraz przeprowadzili remont budynku.
Zebrali 46.500 funtów z potrzebnych 92.000 funtów aby dokończyć przebudowę oraz zakupić swojej nowej rodzinie minibus.
Podczas Świąt Bożego Narodzenia ofiarowali dzieciom prezenty zakupione z dotacji przyjaciół, osób wspierających fundację oraz dzieci ze szkół brytyjskich, gdzie Mark wygłosił pogadankę na temat swojej działalności.
Mark, który ma dwoje dorosłych dzieci, Josh 27 lat, i Alix 23, oraz jedenastomiesięczną wnuczkę Zoe wyjaśnia: „Sue i ja bardzo lubiliśmy zajmować się wychowaniem naszych dzieci i zawsze było nam smutno, kiedy nie mają mamy lub taty, którzy by ich kochali”.
„Poszedłem na wykład pt. Spełniaj swoje marzenia Marc’a Griffith’a, zajmującego się motywowaniem ludzi, i pomyślałem, że nie wystarczy marzyć, że byłoby wspaniale założyć dom dziecka, tylko trzeba coś zrobić”.
„I zrobiłem”.
Z pomocą Pomocy Społecznej w Polsce znaleźli Gosię i Piotra Magdziak, którzy mieli trójkę własnych dzieci i adaptowali pięcioro innych dzieci o szczególnych potrzebach – Natalię lat 9, Daniela lat 7, Kubę lat 5, Laurę też lat 5, Marzenkę lat 3.
Natalia jest głucha i niewidoma, a Kuba wymaga codziennego podawania dawki hormonu wzrostu, aby stymulować jego rozwój.
Mark pojechał do Gliwic, przemysłowego miasta oddalonego o półtorej godziny na północny zachód od Krakowa, i znalazł wspaniałą posiadłość na dom dla dzieci w pobliskiej wiosce Sieroty.
Jest tam pięć dwuosobowych sypialni, kuchnia, dwie łazienki i ogromny ogród, który obecnie został przekształcony w pac zabaw.
(…)
Od listopada 2007 roku był już w Polsce osiem razy i stopniowo rozbudowywał dom. Teraz jest w nim mini teatr, w którym dzieci mogą wystawiać swoje sztuki oraz plac zabaw z wyposażeniem i zabawkami w specjalnie do tego zaadaptowanym ogrodzie.
Ochotnicy z Kelvin Grove Fellowship, kościoła w Gateshead, podarowali ponad 7000 funtów. Członkowie kościoła przyjechali do Polski we wrześniu 2009 roku aby pomóc zbudować plac zabaw.
http://www.mirror.co.uk/news/uk-news/british-charity-fundraiser-sets-up-439047
2.
Odwiedziłem wspaniałą posiadłość.
Dom mieszkalny… Magdziakowie, aby móc w nim zwyczajnie żyć, musieli m.in. zabezpieczyć przed wilgocią piwnicę, bowiem po każdym deszczu zamieniała się w basen. Poprzedni właściciel „zapomniał” o jakiejkolwiek izolacji. Mimo włożenia w budynek pracy Piotra Magdziaka i jego przyjaciół (oraz kredytu!) nadal przypomina skrzyżowanie nieco za dużego gołębnika ze starą szopą na narzędzia ogrodnicze.
Poniżej plac zabaw.
A to jest mini teatr. Co prawda wg brytyjskiego materiału dziennikarskiego miał się znajdować wewnątrz domu, tymczasem w rzeczywistości jest pod płotem.
Tuż obok psiej budy i gołębnika. Leżące na pierwszym planie belki przypominające podkłady kolejowe to piaskownica.
3.
To nie są jedyne bajki pana Townsona.
Pisze w 2010 roku (i to publicznie):
Our New Family jest organizacją charytatywną z siedzibą w Wielkiej Brytanii pomagającą dzieciom (…).
We wrześniu 2009 roku kupiliśmy zaniedbaną nieruchomość w małej wsi Sieroty.
Tymczasem wg ksiąg wieczystych właścicielem nieruchomości oznaczonej w księdze wieczystej jest polska fundacja Nasz Dom Zastępczy z położonej niedaleko Paczyny.
Powiedzmy, że jest to skrót myślowy – brytyjska fundacja przekazuje pieniądze na określony cel fundacji polskiej, która dokonuje zakupu w imieniu własnym.
Jednak w takim wypadku dla transparentności operacji powinna ona być odnotowana w raporcie!
Czym innym bowiem jest nabycie majątku na własny rachunek, a czym innym darowizna.
Bajkopisarz Townson w raporcie dla Charity Commision podaje, że w 2010 roku Our New Family m.in.
– wymieniła okna na energooszczędne;
– odnowiła klatkę schodową;
– zaprojektowała ogród i zbudowała plac zabaw;
– stworzyła drugą łazienkę!
A wszystko to w domu w Sierotach…
Oto kawałeczek terenu, który prawdopodobnie w majaczeniach Townsona pełni funkcję ogrodu, jaki to brytyjska fundacja zaprojektowała.
Okna natomiast pochodzą w całości z darowizn!
4.
Mr. Townson, jest pan oszustem wyłudzającym darowizny od obywateli Zjednoczonego Królestwa?
Czy też dał się pan wyruchać sprytnemu Polaczkowi? A teraz leci pan w zaparte, bo wstyd się przyznać?
Tertium non datur*, proszę państwa.
12.04 2014
___________________
* – trzeciej (możliwości) nie ma.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: List interwencyjny w sprawie Rodziny Magdziaków. | NOWY EKRAN