Ostatnio jakaś matołka z ONZ wyskoczyła z pomysłem aby zlikwidować tzw. okna życia.
Uzasadnieniem dla tego, wyjątkowo nawet jak na ONZ durnego pomysłu, jest to że dzieci które trafiają do okien życia nie mają szans na poznanie swoich rodziców, a mają do tego prawo. No cóż "argumentacja" taka, że każdy zdrowo myślący człowiek nawet z nią nie dyskutuje tylko puka się w głowę i odchodzi. Bo i o czym tu dyskutować?
Powtórzę każdy zdrowo myślący. Jednak nie niezawodne "orły" a właściwie dwie "orlice" z Gazety Wyborczej. Otóż nad chorymi rojeniami ONZ pochylają się z troską Katarzyna Wiśniewska i Magdalena Środa. Te robią jakieś wygibasy, cmokasy na zasadzie no może coś w tym jednak jest?
wyborcza.pl/1,76842,12976976,Okna_zycia__ratuja_czy_szkodza_porzuconym_dzieciom.html
wyborcza.pl/1,75968,12983814,Dickensowskie_okno_zycia.html
I tu dochodzimy do sedna. Otóż wśród tzw. salonu i mainstreamu istnieje przekonanie o nieomylności i niekrytykowalności pewnych instytucji na ich czele stoi ONZ i Unia Europejska (tę rozumiem jako wszelakie instytucje unijne oraz PE). Nie będę tu opisywał bizantyjskości i kompletnego oderwania od rzeczywistości tych instytucji oraz ludzi w nich pracujących. Przecież np. tylko ONZ potrafi robić konferencje o zwalczaniu głodu na świecie w wypasionych kurortach i z obowiązkowymi bankietami gdzie krewetki z kawiorem podawane na płetwie rekina zapijane szampanem i stuletnią whisky to jakieś poślednie danie. Coś u nas jak zapiekanka, czy coś takiego.
Problem w tym, że obie organizacje stoją na czele tzw. politycznej poprawności, wszelakiego postempu (dla niepełnosprytnych błąd ortograficzny zamierzony) więc wyznawcom tych wartości w głowie się nie mieści jakakolwiek krytyka nawet najbardziej chorych pomysłów, które się tam rodzą. ONZ powiedziała, UE stwierdziła. Więc można tylko z nabożną (oczywiście w sensie świeckim nabożną) czcią usiąść, gębę rozdziawić, klaskać, popierać, zachwycać się, hołdować i popierać. I oto środowiska, które rzekomo nie uznają żadnych dogmatów i pewników. Środowiska, które by tylko dekonstruktowały i przemodelowywały świat nagle przeczą same sobie. Gdyż uznają, że są świeckie bożki, które zawsze mają rację.
Tak więc jak następnym razem jakaś oszołomka z ONZ stwierdzi na przykład, że wszyscy powinni chodzić nago bez względu na porę roku i kraj jaki zamieszkują. A uzasadni to tym, że to zniweluje różnice społeczne, które powoduje mniej lub bardziej bogaty strój to oczywiście takie Środy czy Wiśniewskie od razu temu przyklasną i pierwsze wylezą na ulicę gołe przy -20 stopniach celsjusza w lutym.
Bo przecież w ONZ-cie tak powiedzieli.
P.S.
Nie mogłem sobie tego odmówić Wiśniewska podaje "uczone" przykłady:
"A Niemiecki Instytut Młodzieży miał zastrzeżenia, że okna funkcjonująbez żadnej podstawy prawnej. Efekt – niektóre okna w Niemczech zawiesiły działalność."
Tak więc jak zobaczę porzucone niemowlę to mam je zostawić np. na ulicy. Bo przecież, czy istnieje jakaś podstawa prawna określająca jak obywatel ma funkcjonować i reagować w przypadku znalezienia porzuconego niemowlęcia? Więc mogę złamać prawo. A do tego jakbym miał gdzieś brak takich przepisów to przecież powinno zostać na ulicy i umrzeć. Bo jak je uratuję to istnieje możliwość, że nie pozna swoich rodziców.