Obozy kaźni polskich dzieci. 10 grudnia 1942roku w Kaliszu, na terenie klasztoru sióstr Nazaretanek utworzono obóz Gaukinderheim nazywany też Okręgowym Domem Dziecka. Trafiały tutaj dzieci od 2 do 16 lat. Przechodzę obok tego miejsca kaźni najmniejszych , niemal codziennie. Na początku lat siedemdziesiątych wbudowano piękną tablicę pamiątkową dla pomordowanych i germanizowanych polskich dzieci, ale pamiętam, że zawsze, od najmłodszych lat wiedziałam o istnieniu tego obozu.
Wydaje mi się, że jakaś tablica była tam zawsze…
Od wielu lat też niezmiennie, każdego dnia palą się tutaj lampki, małe i zwyczajne, jedna lub dwie, ale płoną zawsze.
Kilka razy widziałam jak niepostrzeżenie są zapalane, przez dorosłych, czasem dzieci.
Parę dni temu mijając jak prawie co dzień to miejsce i widząc jak znicze płoną, zamiast chwili zadumy jakiej zwykle doświadczamy w takich miejscach, zamiast tej sekundy zastanowienia nad przemijaniem i współczuciem dla tych maleńkich skrzywdzonych polskich dzieci, zamiast tego wszystkiego… doświadczyłam ogromnego uczucia gniewu.
Doświadczyłam go może irracjonalnie, ale jednak nie potrafię się pozbyć uczucia, że tych polskich dzieci nie potrafilibyśmy obronić i dzisiaj!
Że zaklinamy rzeczywistość twierdząc i przekonując siebie i innych, że przecież to już się nie wydarzy.
Że to tylko historia, że trzeba „ z żywymi naprzód iść”, a my są w NATO i w ogóle jest bezpiecznie i miło. W końcu niedługo święta, kupimy dzieciakom prezenty, ubierzemy choinki i zaśpiewamy kolędy…
Ciekawe skąd się bierze ta idiotyczna pewność, że tak będzie.
Te palestyńskie dzieci pomordowane… są tylko w telewizji? A czeczeńskie?
Z jakiego durnego powodu upieramy się, że to nas już nigdy dotyczyć nie będzie.
Z jakiego powodu nasza mądra premier udziela równie mądrego wywiadu „ najmądrzejszej gazecie „ ??
Cyt:
Mówiła pani na Politechnice Warszawskiej, że gdy kobieta widzi napastnika z nożem, to biegnie do domu chronić dzieci, a mężczyzna rzuca się do walki? To zabrzmiało, jakby: nasza chata skraja.
– Dokładnie odwrotnie. Można szarżować i składać puste obietnice. Jeśli pomagamy, to nie tylko duchowo, ale realnie i w ramach całej Unii, a nie w pojedynkę.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16755521,Premier_Ewa_Kopacz_w_rozmowie_z__Wyborcza___Wladza.html#ixzz3LA2eXGUl
Biegnie chronić swoje dzieci? A tamte matki wtedy nie próbowały ich chronić?
A w tej Unii nie rządzą przypadkiem szczęśliwi nad wyraz Niemcy?
No i ci mężczyźni rzucający się do walki, to gdzie oni są ? W tej polskiej armii, której nie ma?
Bo przecież w ramach ogólnej szczęśliwości europejskiej rozbroiliśmy się.
Rozbroiliśmy się, winnych brak, a za naszą wschodnią granicą trwa wojna, na razie domowa.
Zginęło parę tysięcy ludzi, dzieci też.
A polski rząd raz wymachuje szabelką, by za chwile żebrać o pomoc w razie konfliktu.
Tyle, że z tej żebraniny nic nie wynika, bo na ostatnim szczycie stwierdzono, że kasy brak… więc żadnej „szpicy” nie będzie.
Chciałoby się wykrzyczeć, wsadźcie sobie te parę tysięcy waszego wojska gdzieś!!
Ale nie wykrzyczymy im tego, bo jesteśmy bezbronni…
Nie potrafimy nawet przyjąć Polaków z zagrożonych terenów ukraińskiego konfliktu.
Bo brak przepisów, kasy pewnie też. A że oni się boją tam być, że mają też dzieci, nasze dzieci?
Przyjmowani są Ukraińcy, ale dla Polaków nie ma miejsca?
Może czekamy na zdjęcia podobne do tych z kresów, z rzezi wołyńskiej? Tam też były ofiarami polskie dzieci …. znów nikt ich nie obroni?
Może to z racji zbliżającego się 10 grudnia, początku gehenny tych najmniejszych z nas, nie wiem, ale subiektywnie uważam swój gniew za uzasadniony.
Tak, żeby o nich do końca nie zapomnieć… te obozy były też w Łodzi i na Zamojszczyźnie.
W sumie wywieziono ponad 200 tysięcy, tylko 25 tysięcy wróciło, ile zginęło, nikt nie policzył bo nie ma na ten temat żadnych danych.
Wróciłam więc parę dni temu do domu i otworzyłam stronę ze wspomnieniami tamtych dni.
Czytałam o porwaniach ich wprost z ulicy, badaniach jakie przechodziły, tęsknocie za domem…
Cyt:
Dzieci uznane przez komisję lekarzy za „czyste rasowo”, umieszczane były w tych domach dziecka, zwanych po niemiecku „Gaukinderheim”. Potem przygotowywano je przez kilka tygodni przez niemieckich wychowawców do wywiezienia w głąb Rzeszy i adoptowania ich przez rodziny niemieckie. Nadawano im nowe niemieckie imiona i nazwiska, uczono języka niemieckiego i surowo karano za każdy przejaw polskości. Za mówienie po polsku dzieci zamykano na noc w kaplicy pogrzebowej znajdującej się na dziedzińcu klasztornym. Wiadomym jest również, że nieposłuszeństwo karano nawet śmiercią.
W powieści Dybowski opowiada o tragicznej historii czternastoletniego Zygmunta Światłowskiego, który nie chciał mówić po niemiecku i został zabity przez kierowniczkę kaliskiego „Gaukinderheim” Johannę Sander. Dla podkreślenia okrucieństwa tego wydarzenia autor w powieści realistycznie opisuje nikczemną zbrodnię hitlerowskich oprawców:
– Nie chciałeś być Hansem, nie będziesz nikim!…
Z tymi słowami ruda Johanna pchnęła Zygmusia z całej siły na przewody elektryczne. Z ust chłopca dobył się głuchy jęk, całe jego ciało zesztywniało i sczerniało w jednej chwili. Frau Sander powróciła z kamienną twarzą do swego biura i nakręciła odpowiedni numer telefonu.
– Tu kierowniczka Kinderheimu – mówiła. – Mamy śmiertelny wypadek w zakładzie […]
Frau Sander położyła słuchawkę.
– To za ciebie, Hans – szepnęła- germańskie kobiety potrafią się mścić. Postąpiłam tak, jak tego żąda od nas Führer.
http://www.info.kalisz.pl/Dybowski/Rozdz4.htm
Germańskie kobiety, niech je szlag… żadne tam nazistowskie…
Co można jeszcze napisać wobec takiego ogromu zbrodni na tych najmniejszych.
Chyba już tylko odwołać się do słów Chrystusa..
//1 W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?»
2 [Vt-4,40,] On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
3 [Vt-4,40] «Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
4 Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim.
5 [Vt-4,185] I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Zgorszenie [Vt-4,40]
6 Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.//
Ew. Św.Mateusza rozdz.18.