Rząd decydując o zmianach funkcjonowania OFE, dokonuje dwóch posunięć:
– po pierwsze wywłaszcza część obywateli z posiadanego majątku, na rzecz innych grup społecznych;
– po drugie, zabraniając OFE inwestowania w obligacje na przyszłość, aktywnie kreuje trend wzrostu poziomu zadłużenia zagranicznego Polski.
Jeśli pieniądze na zakup obligacji rządowych pochodzą z oszczędności społeczeństwa, to po nastaniu pory wykupu tych obligacji, pieniądze te wracają z powrotem do obywateli i w sposób ciągły zasilają rynek krajowy. Zasadnicza różnica pojawia się wtedy, gdy kupno obligacji jest finansowane z oszczędności innych krajów. „Zarobek” z tych obligacji transferowany jest wówczas do innego narodu. Co więcej, państwo sprzedające swoje obligacje na „zagranicznych rynkach finansowych” narażone jest na spekulacje i poważnie zagrożone bankructwem – przykładem są kraje południa Europy. Dlatego OFE jako wewnątrz-krajowy inwestor, kupujący obligacje rządowe, wydaje się być bezpiecznym i bardzo pożądanym podmiotem. Oczywiście zasadność pobierania wielkich opłat za zarządzanie jest zupełnie inną kwestią.
Dlaczego zakup obligacji przez OFE był taki bezpieczny dla kraju? Ano dlatego, że w sytuacji podbramkowej, ratując kraj przed niewypłacalnością, państwo chcąc zdobyć fundusze na wykup obligacji, może po prostu wydrukować pieniądze. Przecież OFE kupowało obligacje denominowane w złotych polskich. Warto mieć świadomość, że taki „dodruk” pieniędzy jest posunięciem, na którym solidarnie traci całe społeczeństwo, gdyż automatycznie może spowodować znaczny ich spadek wartości waluty. Dlatego takie posunięcia są zarezerwowane dla sytuacji naprawdę wyjątkowej…
W Polsce, żadna sytuacja wyjątkowa, miejsca ostatnio nie miała. Katastrofalny stan budżetu państwa jest po prostu konsekwencją nieporadnego sposobu zarządzania krajem, gospodarką narodową. Rozumiem, że brakuje pieniędzy. W takim przypadku, jakiekolwiek obciążenia powinny być równomiernie rozłożone na całe społeczeństwo. A tymczasem rząd polski chce przeprowadzić posunięcie naprawdę bez precedensu: po prostu wywłaszczyć niewielką część społeczeństwa z posiadanego majątku. I tymi pieniędzmi tymczasowo załatać dziurę budżetową. Czy w Polsce obywatele są równi wobec prawa? Czy państwo jednakowo traktuje wszystkich Polaków? Sam premier Tusk przecież kiedyś walczył w imię „Solidarności”…
Jeszcze bardziej kuriozalny, wydaje się forsowany zapis, zabraniający krajowym OFE zakupu obligacji. Wobec tego, kto zadaniem rządu jest najbardziej pożądanym podmiotem kupującym obligacje krajowe, skoro nie własne społeczeństwo?
Kiedy „normalny” rząd pożycza pieniądze z zagranicy? Dopiero wtedy, gdy nie jest w stanie zebrać niezbędnej kwoty na rynku krajowym, czyli np. w sytuacji gdy poziom oszczędności społeczeństwa jest zbyt niski. A tymczasem polski rząd zabrania kupowania polskich obligacji za środki będące własnością Polaków! Do czego to doprowadzi? Komu będą sprzedawane polskie obligacje?
Pisałem poprzednio, że wielkość pożyczek rządowych sama w sobie nie wyznacznikiem wielkości problemu z tym długiem. Prawdziwe niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, gdy rząd zadłuża się „za granicą” i w obcej walucie. Obserwując posunięcia rządu polskiego wobec OFE, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że rząd realizuje jakąś samobójczą strategię: czyżby aktywnie dążył do zwiększenia puli zadłużenia zagranicznego?
2 komentarz