O istotnych funkcjach separatyzmu i nacjonalizmu
06/04/2011
326 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Rosja nawet likwidując polską państwowość polityczną nie miałaby szans na realne pokonanie Polski i jej kultury gdyby nie dwa ważne czynniki; rewolucja socjalna i separatyzmy regionalne nakręcane przez Rosję tak carską jak bolszewicką
Rosja nawet likwidując polską państwowość polityczną nie miałaby szans na realne pokonanie Polski i jej kultury gdyby nie dwa ważne czynniki; rewolucja socjalna i separatyzmy regionalne nakręcane przez Rosję tak carską jak bolszewicką, które były wymierzone tylko i wyłącznie w Polskę. Na terenach zaboru rosyjskiego, na terenach Ukrainy, Białorusi i Litwy kwestie te były przemieszane w pierwszej połowie XX wieku i raz wydawało się ochranie oraz czynownikom, że wykorzystując bolszewików uda im się postraszyć i przytrzymać za twarz Polaków, a potem znowu bolszewicy próbowali – instrumentalnie traktując nacjonalizmy ukraiński i litewski pozbyć się Polaków fizycznie oraz rozmyć ich w miejscowych żywiołach. To się nie udało. Tak jak to już wielokrotnie pisałem, nie udało się ponieważ istniała lekceważona dziś i wyśmiewana instytucja dworu – najlepiej zorganizowane ministerstwo kultury na świecie oraz dlatego, że zarówno car jak i czerwoni traktowali swoje narzędzia wymierzone w Polaków nieszczerze i instrumentalnie. Po wykorzystaniu zaś i zużyciu szykowali dla nich taki sam los jak dla Polaków. Ostateczna likwidacja Polski i Polaków nie nastąpiła jeszcze ale posunęła się znacznie do przodu w czasie II wojny światowej przez udział jeszcze jednego czynnika aktywizującego, także w sposób instrumentalny separatyzmy, czyli III Rzeszy. Polacy wyszli z wojny okaleczeni, sfrustrowani, pozbawieni własności, pozbawieni tradycji i zawstydzeni swoją klęską. I uczucia te były w nich podtrzymywane przez cały czas trwania komunizmu, a także po nim.
Obecne podsycanie separatyzmów ma doprowadzić rozkawałkowania Polski i okrzyknięcia sił zainteresowanych utrzymaniem państwa w całości nacjonalistycznymi i zbrodniczymi, a może nawet faszystowskimi. Separatyzm śląski, który będzie się nasilał, nie ma się co łudzić, podsycany będzie początkowo bajaniem o kulturze, konstytucji i odrębności językowej, aż w końcu przyjedzie do takiego punktu, w którym jasno zostanie powiedziane – Śląsk dla Ślązaków. Oraz dla Niemców, to oczywiste. Polacy na Śląsku, nawet jeśli dziś czują się dobrze i bezpiecznie, szczególnie ci Polacy, którzy przybyli tam po wojnie ze wschodu okażą się przybyszami niepożądanymi. Separatyzm i nacjonalizm, a to jest przecież śląski nacjonalizm, żeby istnieć nie może karmić się dykteryjkami z przeszłości, musi mieć jakieś realne pożywki, które osoby trzymające w dłoni żółto-niebieski sztandar będą stymulowały silnie i trwale. Tym bodźcem zawsze, ale to zawsze, jest chęć zagarnięcia mienia osób, które z nowej, świeżo wyodrębnione wspólnoty, zostały wykluczone. I nie łudźcie się, że tym razem będzie inaczej. Będzie tak samo, a zostanie to usprawiedliwione nasilającym się polskim nacjonalizmem i wytłumaczone jakąś pokrętną logiką. A być może nawet tego nie trzeba będzie robić, bo samo zastraszenie wystarczy.
W Polsce nie ma dziś nikogo, kto mógłby się takiej propagandzie przeciwstawić, jest za to mnóstwo osób, które znalazłyby w sobie wielkie pokłady zrozumienia dla Ślązaków chcących oczyścić swoją ziemię z obcych. Jest jeszcze problem Polaków mieszkających na Dolnym Śląsku i w Ziemi Lubuskiej, które to obszary pan Gorzelik także w swej nieopisanej łaskawości do tego swojego mitycznego Śląska zalicza. Widuję tam osoby, które czują się lokalnymi patriotami, ale łączność duchowa z Polską nie wydaje się być dla nich priorytetem. Ludzie ci łudzą się, choć głośno póki co żadna deklaracja nie padła, że w razie czego, gładko i bez bólu przeobrażą się w Niemców, tak jak Austriacy w 1938, po Anschlussie. Obawiam się, że może im nie pójść tak gładko. Każdy bowiem nowy układ sił który zastępuje stary zaczyna od wzniesienia ołtarza. Kapłani zaś nowego układu rozglądają się nerwowo za ofiarą, która mogłaby zginąć na ołtarzu i umocnić rodzące się właśnie nowe więzi kulturowe. Obawiam się, że sama deklaracja nie wystarczy, by stać się dobrym Ślązakiem z Zielonej Góry, trzeba będzie kogoś zastrzelić, a w najlepszym razie wypędzić z domu, żeby nowi władcy mieli pewność iż poddani, których wezmą w opiekę są lojalni i będą mocno trzymać się tronu. Jeśli bowiem go opuszczą czeka ich niechybna śmierć.
Takie są bowiem konsekwencje i skutki demontowania stabilnych państw narodowych. One mogą być nawet gorsze niż skutki demontowania państw tak rozedrganych wewnętrznie jak Jugosławia. I na to musimy być przygotowani. To o czym dziś bredzą Gorzelik i Kuc, szybko zostanie zamiecione pod dywan, a po pogrzebie Kuca, który przecież kiedyś wreszcie nastąpi, jego miejsce zajmie ktoś bardziej zdecydowany, kto nie ma komunistycznych naleciałości, nie bawił się w reżyserowanie filmów i sztuk, ktoś kto ma po prostu zadanie do wykonania i to zadanie wykona. Protestujący Polacy zostaną zaś sparaliżowani okrzykiem – faszyści! Lub postraszeni groźbą natychmiastowej spłaty zadłużenia albo po prostu rewolwerem. Ich domy zaś i resztki mienia oraz godności przekazane zostaną innym, tym którzy bardziej na nie zasłużyli. I taki będzie właśnie koniec Polski.
Wróćmy do tytułu czyli do istotnych funkcji separatyzmu i nacjonalizmu. Oto niejaki Gorzelik rozpoczął demontaż Polski, a raczej zgodził się go firmować swoim nazwiskiem, zaczął od publicznego obrażania Polski i Polaków, a widząc, że nic złego go za to nie spotyka postanowił działać intensywniej. To jest schemat powtarzalny i to powtarzalny zawsze w tych samych sekwencjach. I zawsze kończy się tak samo – wypędzeniami, pogromami i rabunkiem. Bo to właśnie jest istotną funkcją nacjonalizmu i separatyzmu – pozbawienie pewnej grupy ludzi mienia i przekazanie go innej grupie, co odbywa się zawsze w majestacie prawa lub siły i czyni obdarowanych stuprocentowo lojalnymi wobec wspomnianego prawa lub siły. Powtarzam – tak jest zawsze i tak będzie również tym razem. Nie dziś, może nawet nie jutro, ale wydarzy się to w perspektywie najbliższych 10 lat. Jeśli oczywiście nie powstrzymamy rozpadu naszego państwa. I nie przeciwstawimy się tym skandalicznym i zbrodniczym w istocie planom.