Bez kategorii
Like

Nowy rok szkolny na Litwie – szkoły polskie

02/09/2011
398 Wyświetlenia
0 Komentarze
55 minut czytania
no-cover

Otrzymałem maliem następujące materiały.
Proszę o przekazanie dalej

0



http://kurierwilenski.lt/2011/09/01/list-otwarty-do-ministra-oswiaty-i-nauki-rl/
 

List otwarty do Ministra Oświaty i Nauki RL Gintarasa Steponavičiusa

Wielce Szanowny Panie Ministrze!
30 sierpnia 2011 r. otrzymaliśmy od Pana list adresowany do mojej córki Natalii. Tuż po jej imieniu stało na kopercie: „do szanownych rodziców”. Jestem mamą Natalii. Córka dziś idzie do drugiej klasy jednej z wileńskich szkół z polskim językiem wykładowym, niewiele z Pańskiego listu zrozumiała i, zaabsorbowana przygotowaniami do nowego roku szkolnego, obowiązek odpowiedzi na Pański list złożyła na mnie.
Panie Ministrze! Przeczytałam Pański list kilkakrotnie i też muszę za córką przyznać, że jego treści ni sensu tak na dobre nie zrozumiałam. Za Pańskim pozwoleniem, zacznę od rzeczy mniej istotnych.
Nie jest Pan osobą prywatną i zwraca się do nas, rodziców dzieci z polskich szkół (czy rosyjskich, białoruskich, niemieckich i żydowskich też, jak Pan to w liście kilkakroć wspomina — tego nie wiem) jako osoba urzędowa, członek rządu. Wydaje się, że w takich przypadkach obowiązują pewne reguły: jeżeli nie wskazania numeru wychodzącego dokumentu, co jest normą w biurowości, to przynajmniej podania jego daty, jak tego wymagają elementarne zasady epistolografii. W liście nie ma jednego ani drugiego. Umniejsza Pan przez to wagę listu i dezorientuje adresatów i archiwistów oraz mniej lub bardziej wdzięcznych potomnych. Po co?
Kwestia następna jest nieco bardziej znacząca, bo dotyczy języka. Tym razem nie litewskiego, do opanowania którego „serdecznie nawołuje” Pan Minister, tylko oryginału listu. Panie Ministrze, pozwolę sobie zwrócić Panu uwagę, że kształtem językowym swojej epistoły niweczy Pan, jak mi się zdaje, wszystkie szlachetne — w Pańskim rozumieniu — jej intencje. Pan, mieniąc się ministrem resortu kilkujęzycznej oświaty i tak bardzo „dbając” o wykształcenie Polaków na Litwie, powinien raczej mieć u siebie na etacie przynajmniej jednego wykształconego polonistę. Inaczej pod względem językowym osiąga Pan tu efekt daleki od zamierzonego. Służę przykładami:
– akapit 2: „nasze dzieci… będą mieli wiele kłopotów” — nawet pierwszoklasista bez trudu zauważy tu błąd gramatyczny;
– akapit 3: „bez rużnicy” — bez komentarza;
– akapit 3: „na nas polega odpowiedzialność”;
– akapit 5: „słowników poprawnościowych”  – od lat korzystam z wielu słowników w różnych językach, ale słowników „poprawnościowych” jeszcze nie widziałam;
– akapit 9: „Ale pamiętajmy, że uczniowie, którzy ukończą polskie, rosyjskie, białoruskie, niemieckie czyli żydowskie szkoły…<…>” — co to za quiz z tym „czyli”, Panie Ministrze?
Pomijam tu, dla oszczędności miejsca, szereg kilkunastu co najmniej dziwolągów i niepoprawności stylistycznych listu. Ma Pan widocznie asystentów i doradców językowych, których poziom wykształcenia odpowiada resortowi oświaty. Oby przynajmniej doradcy języka litewskiego okazali się bardziej wykształceni i nie potrzebowali przymusowo oferowanego naszym dzieciom „wzmocnionego nauczania języka litewskiego”.
Czas przejść do Pańskich twierdzeń, których najbardziej nawet nieudolny tłumacz przeinaczyć nie byłby w stanie. Pisze Pan (akapit 2), że „Przed dziesięcioma laty w aktach prawnych i programach politycznych została zapisana ustawa o ujednoliceniu programu i egzaminu maturalnego z języka litewskiego we wszystkich szkołach”. Panie Ministrze! W 2001 roku żadna taka ustawa się nie ukazała. Ustawa jest aktem prawnym uchwalanym przez parlament. W tamtym czasie litewski parlament niczego takiego w kształcie ustawy nie uchwalał. W programach politycznych natomiast każda partia z osobna mogła sobie zaplanować choćby i litewską kolonizację Marsa. To, że dziś Pan (w akapicie 2) twierdzi, „pragnąc wytłumaczyć, że podjęta decyzja obecnego Rządu RL nie była spontaniczna czyli wymysłem obecnego Rządu” (znów styl!), że to nie Pański rząd ponosi odpowiedzialność za ewidentne restrykcje oświatowe wobec Polaków na Litwie, zupełnie mnie nie przekonuje. Pan jest w rządzie tu i teraz i to Pan ponosi odpowiedzialność za niepotrzebne utrudnianie nauki mojej córce.
Panie Ministrze! Ukończyłam dobrych parę lat temu szkołę im. Szymona Konarskiego w Wilnie. Wtedy naciski władz państwowych na polskie szkolnictwo nie były jeszcze takie zmasowane, a przynajmniej my, uczniowie, nie odczuwaliśmy tego zbyt dotkliwie. Bez dodatkowego obecnie oferowanego naszym dzieciom przymusowego dokształcania w klasie maturalnej zdobyłam pierwsze miejsce na Litwie wśród uczniów szkół nielitewskich w olimpiadzie z języka litewskiego. Ani w szkole, ani obecnie nie widzę żadnych „przeszkód na drodze wyboru swojej drogi życiowej i kariery”. Moja siedmioletnia córka Natalia, do której Pan Minister adresuje swój list, już swobodnie porozumiewa się z rówieśnikami po polsku, po litewsku i rosyjsku. Ma poważny zasób słownictwa angielskiego, tylko brakuje jej na razie środowiska językowego. Zapewniam, że żadnej dodatkowej troski językowej ze strony Pana Ministra nie potrzebuje. Ma natomiast do Pana żal, że w programie szkolnym zostanie pozbawiona godzin i środków z koszyczka uczniowskiego na inne przedmioty i zajęcia pozalekcyjne. To Pan Minister ją tego pozbawia.
Pytam Pana Ministra, po co jest ten list i o kogo, a raczej, o co Pan Minister tu zabiega. Służę Panu Ministrowi setkami cytatów z naukowych i publicystycznych wypowiedzi rzeszy litewskich działaczy i polityków narodowych epoki pierestrojki i Sąjūdisu (jeśli zajdzie potrzeba, Pański branżowy poprzednik Zigmas Zinkevičius znajdzie się tu w czołówce) na dowód tego, że trzymanie się przy języku ojczystym stanowi jedną z najważniejszych wartości w naszym życiu narodowym. I Litwinów, i nas, Polaków. Po co przywołuje tu Pan jakieś wydumane ulgi od wprowadzanych przez siebie restrykcji, po co te fałszywe zapewnienia i obietnice? Kiedy tracimy mowę swoich ojców, tracimy swoją tożsamość. To, co tu jest przez Pana wprowadzane, jest jednoznacznie i bezapelacyjnie skierowane w mniejszym chyba stopniu na lituanizację, w większym zaś — na depolonizację społeczności polskiej na Litwie.
Za granicę miesiąc po miesiącu uciekają rzesze Litwinów. Statystyczne trzy miliony mieszkańców Litwy umownie trzymają się tylko jako polityczny mit z nakazu Pani Prezydent bądź refrenu koszykarskiego hymnu. Lituanizując polskie dzieci chce Pan i Pański rząd przynajmniej częściowo skompensować demograficzne ubytki? Panie Ministrze! Jest Pan członkiem obecnego rządu i dziś odpowiada Pan — kolegialnie, jak każe demokracja — za stan państwa. „Serdecznie nawołuję” Pana i Pański rząd: zadbajcie o to, by Wasi rodacy nie musieli uciekać z Litwy jak z zadżumionego kraju.
Bardzo bym prosiła też, by o jakość wiedzy w zakresie języka litewskiego, jak też reszty przedmiotów szkolnych (nie formalnie, tylko faktycznie) mieli możliwość zadbać przede wszystkim sami zainteresowani: uczniowie, rodzice, nauczyciele. W obecnej sytuacji najbardziej zainteresowani nie tylko nie zostali zapytani o zdanie, ale nawet ich otwarty i masowy protest przeciwko „uszczęśliwianiu na siłę” został kompletnie zignorowany.
Iwona Sienkiewicz
Wilno
———————————————————————————————————————————————–
 

Odpowiedź na list ministra oświaty i nauki Litwy


Minister oświaty i nauki Litwy Gintaras Steponavičius, fot. wilnoteka.lt

W przeddzień 1 września minister oświaty i nauki Litwy Gintaras Steponavičius wysłał do rodziców dzieci uczących się w szkołach nielitewskich ponad 26 000 listów – po polsku, rosyjsku i białorusku. Tłumaczy w nich zmiany, jakie nowa ustawa o oświacie wprowadza w programie naucznia szkół mniejszości narodowych. Pod hasłem wzmocnienia nauczania języka litewskiego szkoły te będą odtąd prowadziły nauczanie dwujęzyczne, a w klasach przedmaturalnych i maturalnych Polacy będą się uczyli języka litewskiego według tych samych programów co Litwini uczący się języka ojczystego. Minister Steponavičius apeluje w liście o spokój i zrozumienie. Wprowadzone pomimo protestów Polaków i Rosjan zmiany tłumaczy troską o dobro dzieci. List ten odbił się szerokim echem w środowiskach mniejszości narodowych. Dziś zamieszczamy jedną z odpowiedzi, przesłanych ministrowi w dniu obchodzonego właśnie na Litwie Święta Wiedzy.


Szanowny Panie Ministrze,

Dziękuję za list, który otrzymałem od Pana i który wzbudził we mnie (jak chyba i w wielu jego adresatach) wyjątkowo mieszane uczucia. Niestety, dominowało oburzenie. Wywołała je zarówno forma, jak i treść Pańskiego posłania, niegodnego – moim zdaniem – osoby kierującej systemem edukacji w moim kraju. Przede wszystkim jednak był to list spóźniony – ustawa przyjęta, a ja i inni rodzice – stawiani przed faktem. Na argumenty i dyskusje był czas przed rokiem i jeszcze pół roku temu, gdy ponad 60 tysięcy obywateli kraju, liczącego trzy miliony, prosiło sejm i rząd, w którym Pana głos podobno się liczy, o wysłuchanie i szczery dialog. Wówczas nikt nas nie chciał słyszeć – po raz kolejny zostaliśmy upokorzeni we własnym kraju. Dziś, gdy wzniecony przez Pana ekipę pożar, zatacza coraz szersze kręgi i pański fotel chwieje się coraz wyraźniej – próbuje Pan udawać troskliwego męża stanu i narodowy dyktat większości tłumaczy dobrem naszych dzieci… Panie Ministrze, przynajmniej trochę godności i szacunku, skoro nie do nas, to przynajmniej do siebie i do państwa, które dane jest Panu repezentować!

Nie ukrywam, doceniłem, że ktoś z rządzących Litwą zwrócił się wreszcie do mniejszości narodowych w ich ojczystym języku – prywatnie czy też łamiąc ustawę o języku państwowym? Niestety, w kontekście całej polityki rządu, który Pan reprezentuje, wygląda to wyjątkowo nieszczerze, wręcz zakrawa na znęcanie się nad pokonanymi. Albo na propagandę – podobne ulotki w językach narodowych zrzucano nam w latach 1989-1991 z helikopterów, a za sowieckiej i hitlerowskiej okupacji rozklejano na słupach.

Dziś znajdujemy je w skrzynkach, podobnie jak wszelkie reklamówki. Gdy jednak przed kilku laty jeden z litewskich polityków w ramach kampanii wyborczej wysyłał podobne „osobiste” listy, wzburzyło to opinię publiczną i poruszyło wreszcie sprawę ochrony danych osobowych. Czy ministerstwo ma prawo w podobny sposób korzystać z danych, którymi w naturalny sposób dysponuje? Gdyby taki list przyniosło mi dziecko ze szkoły 1 września, jak niegdyś paszport ucznia – jeszcze mógłbym zrozumieć. W tej sytuacji uważam jednak, że moje prawo do prywatności zostało poważnie naruszone. Podważono przy tym zaufanie do placówki, którą kuruje Pana resort. Kto mi zagwarantuje, że z podobnego rozdzielnika nie zacznę za chwilę dostawać na przykład smsów z pogróżkami czy wskazówkami, co jest lepsze dla mego dziecka, bo szkoła zna także numer mego telefonu – rozumiem, że w razie potrzeby także zostanie użyty?

Treść listu także nie rozwiała moich obaw ani wątpliwości, co gorsza, nie utwierdziła mnie w przekonaniu, że rząd mego kraju i resort, w imieniu których Pan do mnie pisze, troszczą się o dobro moich dzieci. Wygląda to bardziej na szkolne wymówki kogoś, kto przesadził i teraz próbuje się usprawiedliwiać. Jest takie polskie przysłowie „Na złodzieju czapka gore”. W ten sposób usprawiedliwiają się dzieci, gdy wiedzą, że są winne, ale chcą uniknąć odpowiedzialności. Tłumaczenia, że to nie Pana pomysły, że to ktoś, kiedyś, że wszystkie litewskie partie od dziesięcioleci tylko o tym marzyły, ale właśnie Panu przypadł wątpliwy „zaszczyt” niszczenia czegoś, z czego Litwa od lat była dumna – wybaczy Pan, to jest godne politowania i źle świadczy o litewskiej arenie politycznej. To znaczy, że nacjonalistyczne idee, które zrodziły się na fali odrodzenia jako odruch chorobliwego odreagowania małego narodu za lata ucisku, są realizowane z uporem maniaka i bez względu na to, że dawno straciły już swą aktualność. Idee, które nawet w trudnych czasach kształtowania się II Republiki Litewskiej były trzymane w karbach przez starsze pokolenie polityków, rozumiejących, jakie niosą zagrożenie. Panie Ministrze, niech Pan się wreszcie obudzi – świat wokół się zmienia i Litwa też, i litewscy Polacy także…

Z pozycji i Pana, i mego – średniego – pokolenia antypolska nagonka ostatniego roku jest szczególnie bolesnym nieporozumieniem, bo po dwudziestu latach niepodległości mieszkańcy Wileńszczyzny chcą mieć pełne wewnętrzne przekonanie, że mieszkają we WŁASNYM kraju, że Litwa jest naszym wspólnym domem. Tymczasem pewne posunięcia kolejnych rządów (albo brak pewnych rozwiązań) wciąż nie pozwalają nam – litewskim Polakom – cieszyć się wolnością i demokracją w takim samym stopniu, jak braciom-Litwinom. Odgórne nakazy i zakazy wciąż ożywiają wspomnienia poprzedniej epoki. W tej sytuacji trudno się dziwić, że wielu rodziców i dziadków ma dylemat: Jak wytłumaczyć dzieciom, że sowiecka okupacja była gorsza od litewskiej wolności? Gdy ktoś przez dwadzieścia lat próbuje na siłę „integrować”, automatycznie rodzi się protest i podejrzenie, że nie chodzi o to, by nas, nie-Litwinów, wzbogacić o kulturę litewską, lecz by narzucić nam ją ZAMIAST ojczystej, polskiej. Czyli chodzi raczej o asymilację, lub – jak nie kryją tego niektórzy Pana koalicjanci – o „relituanizację”. Czy w tej sytuacji jakikolwiek dialog jest możliwy? 

Powróćmy jednak do Pana listu. Najbardziej się cieszę się, że nauka języka litewskiego w polskich szkołach zostanie wzmocniona. Pamiętam swoje lata szkolne i fakt, że wówczas (lata 80. XX w.) język litewski istotnie traktowany był po macoszemu, co faktycznie do dziś odczuwam. Jednakże dziś młodzież szkół nielitewskich opanowuje język państwowy raczej bezproblemowo. To nie oznacza, że na maturze jest w stanie dorównać kolegom, którzy od urodzenia mówią, myślą i mają za sobą cały kurs szkoły średniej w tym języku. Pod tym względem Litwa wyróżniała się na tle Europy i chyba świata piękną tradycją (niech nawet wymuszoną przez „sowieckich okupantów”) – uczniowie wszystkich szkół zdawali egzamin dojrzałości językowej w języku ojczystym, a uczniowie szkół nielitewskich dodatkowo musieli wykazać się znajomością języka państwowego. Byliśmy dumni z Litwy. Komu to jednak przeszkadzało?

Najpierw zabrano nam prawo do wykazania swej dojrzałości w języku ojczystym, a teraz każe się ją wykazywać w języku państwowym. Sowiecka – przepraszam – europejska „urawniłowka”? Czy może dobitna sugestia, że nie warto kurczowo trzymać się języka, kultury i tradycji przodków, bo potem będzie się gorszym na maturze? Pisze Pan: Egazmin próbny wykazał, że uczniowie szkół nielitewskich dwukrotnie gorzej wykonują zadania pisemne niż ich rówieśnicy-Litwini. Pana wniosek: Nie znając litewskiego, będą gorzej sobie radzić w życiu, więc uszczęśliwimy tę młodzież wymuszonym nauczaniem części przedmiotów po litewsku i ujednoliconym egzaminem z litewskiego na maturze, bo tylko to zmusi krnąbrnych (jakże inaczej, skoro trzeba zmuszać…) nie-Litwinów do opanowania najstarszego języka Europy. Mój wniosek: Dwóch dekad wolności okazało się za mało, by opracować i wcielić w życie takie programy nauczania, aby maturzyści nie mieli kłopotów ze znajomością języka. Albo – niestety – takich mamy nauczycieli języka państwowego, jednak bardziej skłonny jestem winić program niż pedagogów. Tym bardziej jednak wykazany przez Pana fakt dowodzi, że rząd i sejm nie mają prawa ujednolicać egazminu, bo uczniowie nie są do tego przygotowani. A tak w sposób restrykcyjny będą musieli płacić za błędy poprzednio rządzących.

Wzmocnienie nauczania języka litewskiego (te wszystkie dodatkowe godziny, które Pan wymienia) cieszy mnie, jak chyba większość rodziców – być może wreszcie Pana resort opracuje porządny program nauczania języka państwowego, na miarę XXI wieku. Jednak wcale nie dowodzi to potrzeby ujednolicenia egzaminu z litewskiego. Skoro uparcie trzymamy się zasady, że obligatoryjny na maturze jest tylko jeden egazmin (pozostałe – do wyboru), który najlepiej ma wykazać dojrzałość młodego człowieka – językową, intelektualną, emocjonalną, duchową i moralną – to dajmy mu szansę wykazać się w języku ojczystym! Niech egazmin z języka państwowego będzie drugim egzaminem obowiązkowym, wszak decydując się na szkołę z nielitewskim językiem nauczania, rodzice są świadomi, że ich dziecko będzie miało nieco większe obciążenie. Nieporozumieniem na skalę światową jest natomiast fakt, że po 12 latach nauki w języku polskim egazmin z polskiego na maturze nie jest obowiązkowy…

Skoro już o kwestii języka polskiego. Trudno nie odnotować faktu, że degradacja języka ojczystego poprzez usunięcie go z listy egazminów liczących się na maturze i w systemie rekrutacji na studia prowadzi do coraz gorszej jego znajomości wśród młodego pokolenia litewskich Polaków. Wiadomo, że wpływ ma także wielojęzyczne środowisko i młodzieżowe slangi oraz fakt, że wielu rodziców dzisiejszych uczniów polskich szkół ukończyło niegdyś szkoły rosyjskie – także bolesne dziedzictwo nacisków za „sowieckiej okupacji” . Wierzyłem, że wolna Litwa i wolna Polska we wspólnej Europie wspólnie zatroszczą się o to, by przynajmniej młodzi Polacy z Wileńszczyzny nie musieli się wstydzić swej polszczyzny, bez względu na to, jak rozmawiają w rodzinie czy w szkole. Niestety, nawet stylistyka Pana listu i niektóre rażące błędy są dowodem na to, że dziś nawet minister oświaty nie może znaleźć kogoś, kto by mu dobrze przetłumaczył i zredagował list do rodziców Polaków… Bolesne, bo symptomatyczne, a poza tym – w Pana resorcie – chyba trochę nie wypada…

Współczuję Panu – ale też Litwie i sobie – tych tysięcy młodych obywateli, którzy co roku opuszczają nasz kraj, bo system szkolnictwa  – zarówno średniego, jak i wyższego – sprzyja temu wyjątkowo, podczas gdy wysiłek Pana rządu i resortu skierowany jest na „uszczęśliwianie na siłę” mniejszości narodowych. Jakoś języka angielskiego młodzież uczy się sama, na wszelkie sposoby. Zarówno Litwini, jak i nie-Litwini nienajgorzej sobie radzą potem na zagranicznych uczelniach. Właśnie od Pana jako ministra oświaty, ale i od Pana rządu zależy, czy nasze dzieci będą się chciały uczyć języka litewskiego i studiować na Litwie, czy też jedynie jakoś zdać narzucony przez egzamin i uciekać czym prędzej tam, gdzie się nie zmusza do nauki angielskiego, francuskiego czy niemieckiego. Może to jednak kwestia motywacji, a nie zmuszania? Jakoś do gry w koszykówkę Polaków na Litwie nikt nie zmusza – a grają, i to całkiem nieźle, jak sam Pan mógł się przekonać w Solecznikach!

Najbardziej bolesny jest jednak inny fakt, którego Panu przyszło być egzekutorem: Na Litwie nie będzie już szkół z polskim językiem nauczania. To, co było największym powodem do dumy litewskich Polaków, zostało skreślone głosami Pana i Pańskich kolegów z obecnego sejmu. Czy ambicja nauczania historii i geografii Litwy po litewsku była warta, by zabierać litewskim Polakom to, co było niezwykle ważną częścią ich tożsamości? To co chyba najmocniej ich wiązało z Litwą? Ów drobny szczegół – prawo do nauczania naszych dzieci wszystkich przedmiotów od pierwszej do ostatniej klasy w języku ojczystym… Teraz mają to być szkoły polsko-litewskie, nawet jeżeli tylko część lekcji będzie prowadzona w języku litewskim. Rubikon został przekroczony.

Dziś nikt mi nie zagwarantuje, że za kilka lat, jeżeli obecne tendencje zostaną zachowane, w tejże szkole po polsku będzie nauczany tylko język polski, do tego na przykład jako obcy… W tej sytuacji wyjątkowo fałszywie brzmią Pana słowa „troski” o nasze „wspólne” dzieci, a apele w stylu „zaufajmy sobie nazwajem” budzą politowanie… Politowanie, bo wierzę, że zgodnie z Pana przynależnością partyjną chciałby Pan szerzyć wartości liberalne, czyli dające obywatelom szeroko rozumianą wolność i prawo wyboru, tymczasem w pamięci litewskich Polaków właśnie Pan, a nie szowiniści (których chyba w każdym narodzie nie brakuje), będzie kojarzony z przymusową lituanizacją polskiego szkolnictwa na Litwie.

Dziwię się, że mimo wspólnych dziejów nie ma Pan świadomości, jak głęboko w polskiej naturze zakorzeniony jest opór przeciwko naciskom w sferze edukacji – czyżby Litwini chcieli być stawiani w jednym rzędzie z egzekutorami zaborczej rusyfikacji czy też germanizacji? Czy Panu i innym litewskim politykom zależy na tym, by nasze dzieci – jak w poprzedniej epoce my – uczyły się jednej historii w szkole, a innej – w domu? By dorastały w swoistej schizofrenii i nieufności wobec „rządowej polityki”? A od chwili, gdy dziecko w czytance 3 klasy pokazało mi z pozoru niewinny tekst o dobrym władcy – Witoldzie, co to w kobiecym przebraniu ucieka od złego mordercy stryja – Jagiełły, rozumiem, że tak właśnie będzie. Że historyczną wielkość naszej Litwy będę musiał pokazywać dziecku sam, opierając się na polskiech opracowaniach, gdzie litewskość nie jest wciśnięta w ramy etniczno-językowe, a polskość nie jest wadą ani „bolesnym skutkiem wielowiekowej polonizacji”. A przecież to Pan właśnie przygotowuje nowe programy nauczania, z których młodzi Polacy mają poznawać Miłosza, a może nawet Mickiewicza i Mackiewicza… po litewsku!!!

Jakże bezradnie wyglądają przy tym próby rekompensaty czy udobruchania społeczności polskiej „marchewkami” w postaci ulg w kompletowaniu klas czy szczególnych względów na egzazminie za dwa lata, gdy maturzyści tak czy inaczej będą skazani gorsze wyniki, niż ich koledzy Litwini… Jakże żałośnie wyglądają wszystkie obietnice i próby przekupienia nauczycieli, mimo że nie pisze Pan w liście o tym, iż pedagogów do nauczania po litewsku mają przekonać specjalne dodatki do wypłaty. Rozumiemy, że przez kilka lat czeka nas „głaskanie po główce”, a potem nadejdzie czas, by ostatecznie „ukręcić łeb” szkołom nielitewskim? Albo same wymrą, bo komuż będzie potrzebna taka ni to polska, ni to litewska hybryda.

Jedyne co wydaje się szczere w Pana liście – to nawoływanie do „niepoddawania się emocjom”, chociaż to właśnie Pana rząd i resort wzbudziły w mieszkańcach Wileńszczyzny naturalne odruchy protestu i nie pogłębiły w nich miłości do władz własnego kraju. A już szczytem bezczelności są notoryczne próby zatuszowania problemu przed litewską opinią publiczną. Niby to zwykli Polacy są w siódmym niebie, że nie będą musieli uczyć swoich dzieci w polskich szkołach po polsku, a tylko garstka politykierów próbuje na tym coś ugrać. Polskich działaczy oskarża Pan w mediach o manipulacje i wciąganie dzieci do brudnych rozgrywek, ale bądźmy szczerzy: Jaki rodzic dałby się w to wciągnąć, gdyby także nie odczuwał zagrożenia? Cóż to za potęgą dysponuje polska partia, że wśród 200 tys. litewskich Polaków (od niemowlęcia do starca) zbiera 60 tys. podpisów i regularnie cieszy się dużym poparciem na wyborach?

A czy to czasem nie Pana koalicjanci obdarzyli tę partię taką siłą poprzez swoje antypolskie nastroje? Gdyby Polacy na Litwie przed dwudziestu laty zyskali należne im prawa obywateli cywilizowanego kraju w zakresie języka ojczystego, reprywatyzacji, oryginalnej pisowni rodowych nazwisk, gdyby nikt nie lituanizował ich szkolnictwa, nie podejrzewał o nielojalność i nie nazywał w mediach „V Kolumną”, gdyby pozwolono im kochać Litwę-matkę, a nie zmuszano kochać Litwy-macochy – czy dziś tak znienawidzona przez Was polska partia miałaby na Litwie rację bytu? Czy ludzie gromadziliby się na wiecach i organizowali strajki?

Gdy widzę, jak politycy całkiem nowego pokolenia, bez komunistycznej przeszłości (no, może z komsomolską…), głoszący europejski liberalizm, tchną irracjonalnym szowinizmem i spychają własnych obywateli w otchłań anachronicznego radykalizmu, po prostu w wiek XIX, jakąś walkę narodowowyzwoleńczą – zaczynam rozumieć, co się stało w Norwegii. Dziwię się jednak, że Pan nie próbuje bronić godności własnej i dobrego imienia litewskiego liberalizmu, u źródeł którego stało też – pragnę przypomnieć – wielu Polaków. Podsumować całą sprawę chciałbym słowami, jakie w usta „litewskiego chorążego Kmicica” włożył znany pisarz polski, także noblista, może nawet bardziej zasłużony od Miłosza (którego to wciągnął Pan do programów szkół litewskich), także z Litwy (z litewskich Tatarów, pseudonim „Litwos”) – Henryk Sienkiewicz . A więc „Kończ Waść, wstydu oszczędź!”.

Ciągle powtarza Pan, że wierzy w nasze dzieci – my także w nie wierzymy. Wierzymy, że przy pomocy dobrych nauczycieli uda im się pokonać wszelkie trudności, które Pana resort stara się piętrzyć. Wierzymy, że pokonywanie tych trudności tylko dzieci umocni, doda im sił i hartu ducha, ale też utwierdzi ich tożsamość, bo w pokusie europejskiego kosmopolityzmu i materializmu mogą się łatwo zagubić, zapomnieć o tym, co najważniejsze, o tym, co leży u podstaw naszej cywilizacji – o fundamentalnych wartościach i zwykłym poszanowaniu jednostki, społeczności, narodu. Podobnie, jak zapomniał o tym litewski system edukacji.

A czasem wystarczy po prostu 

gerbiamiems tėvams („do szanownych rodziców) w adresie napisać dużą literą…

Z wyrazami szczerego oburzenia i współczucia –

Walenty Wojniłło

 
———————————————————————————————————————————————–http://wilnoteka.lt/pl/artykul/wyboista-droga-po-wiedze
  Wyboista droga po wiedzę wilnoteka.lt, 1 września 2011, 11:36

W pierwszym dniu września, fot. wilnoteka.lt

1 września – dzień, którego nie sposób nie dostrzec. Na ulicach rzesze odświętnie ubranych dzieci i młodzieży z kwiatami w ręku. Te najmłodsze drugą rączką trzymają się mamy, te starsze rozglądają się, szukając kolegów z klasy. W mediach urzędnicy prześcigają się w składaniu życzeń uczniom, rodzicom i nauczycielom. Definitywnie skończyło się lato…

W tym roku na Litwie w 1317 szkołach zasiądzie w ławkach 400 tysięcy uczniów. Polskich szkół na Litwie jest łącznie z filiami 112. W tym roku szkolnym w języku polskim będzie się kształcić około 15 tysięcy uczniów. W rejonie wileńskim naukę w polskich pierwszych klasach i zerówkach rozpocznie 712 uczniów (to prawie o połowę więcej niż w klasach z litewskim językiem nauczania). W Wilnie działa 19 szkół ogólnokształcących z polskim językiem nauczania – 2 gimnazja, 6 szkół średnich, 7 podstawowych, 4 początkowe. Naukę w nich rozpocznie około 400 pierwszaków.

Pierwszy dzwonek w polskiej szkole w Landwarowie zabrzmiał dla prawie 260 uczniów Fot. Marian Paluszkiewicz


Cieszy fakt, że w polskich szkołach liczebność uczniów zmniejsza się w niedużym stopniu. Pozwoliło to uniknąć zamykania małych szkółek. Jedynie niektóre z nich straciły samodzielność i będą funkcjonowały jako filie dużych szkół.  

Wszystkie pierwszaki z polskich szkół jak co roku otrzymają wyprawki. Już od ośmiu lat głównym fundatorem wyprawek jest Oddział Kujawsko-Pomorski „Wspólnoty Polskiej” w Toruniu. Jak poinformowała Krystyna Dzierżyńska, wiceprezes „Macierzy Szkolnej”, w tym roku część wyprawek dla pierwszaków z rejonu wileńskiego sfinansował Oddział ZPL rejonu wileńskiego.

Wiele szkół powita dzieci w pięknie odnowionych klasach, z wyremontowanymi sanitariatami, ocieplonymi ścianami. Jak co roku, w dużej mierze dzięki Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” placówki oświatowe mają szansę na niezbędne renowacje.  

Niestety, radość z rozpoczęcia nowego roku szkolnego mocno przyćmiewa fakt, że pomimo licznych akcji protestacyjnych i lawiny listów od zmartwionych rodziców, władze Litwy nie zamierzają odwałać uchwalonej pół roku temu ustawy. Ustawy, która  jest milowym krokiem w kierunku uniecestwiania szkolnictwa polskiego na Litwie. Jakąż możemy mieć pewność, że te dzieci, które dziś ufnie przekroczyły próg polskiej szkoły, po dwunastu latach pożegnają ją polskim słowem czy piosenką? 

Na podstawie: DELFI.lt, vilniaus-r.lt, inf.wł.

———————————————————————————————————————————————–

Apel do kanadyjskiej Polonii ws. Polaków na Litwie

Dodane przez Zalewski
Opublikowano: Czwartek, 01 wrzesnia 2011 o godz. 13:01:06

  Treść listu:

Warszawa, dn. 1.09. AD 2011
 

Pani

Teresa Berezowska
Prezes Zarządu Głównego
Kongresu Polonii Kanadyjskiej
288 Roncesvalles Ave
Toronto, ON
M6R 2M4 Canada
 
Szanowna Pani Prezes!
Jako członek Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu RP i Sejmu Republiki Litewskiej oraz wiceprzewodniczący Polsko-Litewskiej Grupy Parlamentarnej pragnę zwrócić się z apelem do Kongresu Polonii Kanadyjskiej, aby podczas Zjazdu planowanego w dniach 23-24 września zajął zdecydowane stanowisko w sprawie pogarszającej się sytuacji Polaków mieszkających na Litwie i zwrócił się do rządu kanadyjskiego, by na arenie międzynarodowej pomógł w egzekwowaniu praw polskiej mniejszości w tym kraju.
Pragnę nadmienić, że polska mniejszość, która zamieszkuje drogą sercom wielu Polaków z całego świata Wileńszczyznę, od wielu lat jest szykanowana przez władze litewskie. Polakom, którzy od pokoleń zwarcie zamieszkują dzisiejsze terytorium Litwy, stanowiąc w rejonie wileńskim ponad 60 proc., a w rejonie solecznickim nawet 80 proc. ludności, odmawia się zwrotu ziemi zagrabionej w okresie komunizmu, pisowni nazwisk w ojczystym języku, jak również prawa do posługiwania się językiem ojczystym w życiu publicznym, zaś za umieszczanie nazw własnych (ulic, miejscowości) w dwóch językach – państwowym i ojczystym nakładane są dotkliwe kary finansowe.
Jednak w ostatnich miesiącach władze litewskie podjęły dodatkowe działania, które mają doprowadzić do szybszego wynarodowienia Polaków z Wileńszczyzny. Przyjęta w marcu na Litwie ustawa o oświacie wprowadza obowiązek nauczania wyłącznie po litewsku wielu przedmiotów, a także likwiduje możliwość zdawania egzaminu maturalnego w języku polskim. Natomiast w ramach tzw. optymalizacji sieci szkół w małych miejscowościach będą zamykane szkoły mniejszości narodowych, w tym szkoły polskie, i pozostawiane będą jedynie szkoły litewskie, nawet te, do których dzisiaj uczęszcza niewiele dzieci. Według społeczności polskiej na Litwie w efekcie tego liczba polskich szkół na Litwie zmniejszy się o połowę – z obecnych około 120 do około 60. Będzie to oznaczało, że bardzo wielu rodziców polskich dzieci będzie zmuszonych posyłać je do szkół litewskich, gdzie w ogóle język polski nie jest nauczany.
Polacy mieszkający na Wileńszczyźnie z coraz większą determinacją walczą o swoje prawa, m.in. organizując w polskich szkołach na Litwie strajki na wzór tych, które w latach 1901-1902 miały miejsce we Wrześni, wówczas przeciwko obowiązkowi nauki w języku niemieckim. Również pod Ambasadą Republiki Litewskiej w Warszawie już kilka razy organizacje społeczne przeprowadziły pikiety protestacyjne. Polski rząd także podejmował próby dialogu ze stroną litewską, jednak rząd litewski w relacjach bilateralnych ignoruje Polskę i oczekiwania naszych władz w kwestii przestrzegania przez Litwę traktatu polsko-litewskiego i konwencji Rady Europy o ochronie mniejszości międzynarodowych. Tylko nacisk międzynarodowy na rząd litewski, a szczególnie domaganie się przestrzegania praw mniejszości na Litwie ze strony dużych państw, cieszących się uznanym autorytetem, do jakich zalicza się Kanada, może wpłynąć na zmianę polityki litewskiej wobec polskiej mniejszości w tym kraju.
Dlatego jeszcze raz apeluję, aby Kongres Polonii Kanadyjskiej podczas wrześniowego Zjazdu podjął uchwałę, którą zwróci się do rządu kanadyjskiego, aby na arenie międzynarodowej pomógł w egzekwowaniu praw polskiej mniejszości, która jest na Litwie coraz bardziej dyskryminowana.
Życzę Państwu owocnych obrad z nadzieją na dalszy kontakt i współpracę.
Z wyrazami szacunku
/-/ dr Artur Górski
Poseł na Sejm RP

———————————————————————————————————————————————–
 

Komunikat Europejskiej Fundacji Praw Człowieka w

sprawie realizacji orzeczenia Naczelnego Sądu

Administracyjnego RL z dn. 8 lipca 2011 roku


Logo Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, fot. efhr.eu

Szanowni Mieszkańcy rejonu wileńskiego, 8 lipca 2011 r. Naczelny Sąd Administracyjny w imieniu Republiki Litewskiej przyjął orzeczenie w sprawie tablic z nazwami ulic niespełniających wymogów ustawy o języku państwowym i zobowiązał administrację samorządu rejonu wileńskiego do ich zdjęcia.

Jeżeli otrzymacie Państwo jakiekolwiek pismo z urzędów lub sądu w tej sprawie, prosimy o pilny kontakt z Fundacją. Ważne jest to, aby nie przekroczyć terminów, w ciągu których można się odwołać od decyzji lub je zaskarżyć. Europejska Fundacja Praw Człowiek zapewnia, że udzieli Państwu bezpłatnej pomocy prawnej włącznie z reprezentowaniem przed sądami krajowymi oraz międzynarodowymi.

Jeżeli ktokolwiek będzie probował wkraczać na Państwa posesję, pomimo Państwa sprzeciwu, to prosimy o pilny kontakt z Fundacją. Komornik lub np. policjant, aby móc wkroczyć na Państwa ziemię, musi posiadać nie tylko legitymację, ale przede wszystkim sądowy tytuł wydany przez sąd na Państwa imię i nazwisko oraz odnoszacy się do Państwa posesji.

Europejska Fundacja Praw Człowiek przyjmuje od poniedziałku do piątku przy ul. Liepkalnio 103, w godzinach: pn. 9.00-13.00, wt. 15.00-19.00, śr. 9.00-13.00, czw. 9.00-13.00, pt. 15.00-19.00. 

Jeżeli nie możesz przyjść, to napisz do nas e-maila: efhr@efhr.eu, zadzwoń pod nr +37069150822 lub wypełnij odpowiedni kwestionariusz na stronie www.efhr.eu  

 
———————————————————————————————————————————————–
 
 

Bosacki: liczymy na głębszy dialog władz litewskich z

polską mniejszością

Polskie MSZ liczy na to, że władze litewskie będą gotowe do głębszego niż do tej pory dialogu z mniejszością polską w tym kraju – tak rzecznik MSZ Marcin Bosacki odniósł się do zapowiedzi strajku rodziców i uczniów w polskich szkołach na Litwie.

Strajk w polskich szkołach na Litwie przeciwko ustawie o oświacie rodzice i uczniowie zapowiedzieli od piątku. Żądają odwołania przyjętej w marcu ustawy, która – ich zdaniem – jest dyskryminująca i uderza w polską szkołę.

"Poczekamy co się będzie jutro na Litwie działo i wtedy będziemy to komentować" – powiedział na konferencji prasowej Bosacki. Przypomniał, że MSZ dwukrotnie po przyjęciu ustawy o oświacie oraz po podpisaniu jej przez prezydent Litwy Dalię Grybauskaitė wyraziło krytyczne stanowisko. "Uważamy, że zabrakło w dużej mierze konsultacji społecznych z tymi, których to nowe prawo ma dotyczyć, czyli ze społecznością polską na Litwie" – podkreślił.

"Nadal uważamy, że w tym prawie powinny zostać zmienione dwie rzeczy. Po pierwsze decyzje o zamykaniu szkół powinny być tak jak w Polsce należne samorządom, wówczas to one będą decydować, czy dana szkoła jest użyteczna społecznie i czy koszty, które na nią idą, są uzasadnione. A nie, jak przewiduje prawo litewskie, odgórnie poprzez rząd – w tym wypadku wojewodów – ta sprawa ma być rozstrzygana" – zaznaczył rzecznik MSZ.

"Uważamy, że jest to zmniejszanie nabytych praw mniejszości" – podkreślił.

Przyjęta w marcu ustawa o oświacie przewiduje, iż w szkołach mniejszości narodowych na Litwie, w tym polskich, lekcje dotyczące historii Litwy, geografii Litwy, a także wiedzy o świecie w części dotyczącej Litwy będą prowadzone w języku litewskim. W całości po litewsku będzie wykładany przedmiot o nazwie "podstawy wychowania patriotycznego". Ustawa przewiduje, że od roku 2013 w szkołach litewskich i szkołach mniejszości narodowych egzamin maturalny z języka litewskiego zostanie ujednolicony.

Natomiast w ramach tzw. optymalizacji sieci szkół w małych miejscowościach będą zamykane szkoły mniejszości narodowych, w tym szkoły polskie, i pozostawiane będą jedynie szkoły litewskie.

"Liczymy na to, że władze litewskie będą gotowe do głębszego dialogu, niż do tej pory z przedstawicielami mniejszości polskiej" – powiedział Bosacki. Przypomniał, że protest jest organizowany oddolnie przez przedstawicieli mniejszości polskiej.

Zapowiedział, że polska strona będzie "w rozmowach na wysokich szczeblach" poruszała temat problemów mniejszości polskiej na Litwie, w tym problemów związanych z oświatą.

Bosacki poinformował również, że MSZ ma już przygotowany plan pomocy dla szkolnictwa polskiego na Litwie. Nie chciał jednak mówić o szczegółach.

Premier Donald Tusk ma spotkać się 16 września w Rydze z premierami państw bałtyckich, w tym z premierem Litwy Andriusem Kubiliusem. "Na pewno o tym również będzie rozmawiał" – powiedział Bosacki. (PAP)

———————————————————————————————————————————————–
Zespół Ochrony Praw Człowieka

0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758