Nowy prezes TVP, Pan Jacek Kurski, zdążył co prawda, dopiero usadowić się na swoim stanowisku, a także dokonać pierwszych, pozbawionych większego ryzyka, zmian. Generalnie, postanowił uczynić telewizję publiczną, bardziej misyjną, obywatelską wersją, zmierzającą ku istotnym, kulturowym zagadnieniom. Jak sam zapowiada: „Naszą świętą zasadą będzie to, że dobro widza jest najważniejsze. Nie interes producentów ani reklamodawców. Jako telewizja będziemy robić wszystko, żeby odbudowywać narodową wspólnotę”; albo też: „Nam będzie przyświecać zupełnie inna zasada, zasada BBC, że to co dobre musi być popularne, a to co popularne musi być dobre. Misją może być uczciwa informacja, publicystka, godna rozrywka, filmy. Cała misja telewizji publicznej może się odbywać 24 godziny na dobę, po to tu jesteśmy”.
Zapowiada przy tym, powrót wielkich produkcji filmowych, Teatru Telewizji, a także dawniej popularnych programów, jak Teleranek, Pegaz, Wielka Gra czy Sportowa Niedziela. A poza tym, informacja i programy publicystyczne, które mają przywrócić realną i uczciwą debatę, o reliach polskiej sytuacji ekonomiczno-społecznej. To, oczywiście brzmi pięknie, ale rzecz jasna brakuje tego, co można wprowadzić, właściwie z miejsca. Dlaczego, wśród przywróconych programów, nie ma po dwudziestoletniej przerwie, programu WC Kwadrans? Owszem, Pan Wojciech Cejrowski ma swoje autorskie programy i wynikłe z tego pieniądze, ale dzięki temu jest tylko jeszcze bardziej niezależny, niż wcześniej. Dodatkowo, to pewne symboliczne, ale również niezbędne potwierdzenie, że okres zniewolenia dobiegł końca i wracamy do normalności, a co za tym idzie, dzisiaj Pan Cejrowski może swobodnie wygłaszać swoje poglądy. Jeszcze bardziej zadziwiające, z punktu widzenia obywateli oglądających ustawiczne przemiany, w tej części Europy, jest kompletne pominięcie kina węgierskiego, w naszej „misyjnej” telewizji. Ile to już lat, przykładowo tylko film „Wojna przeciwko narodowi”, czeka na swoją emisję w Polsce? Ale, podobnie sytuacja przedstawia się z kinem rosyjskim, rumuńskim, bułgarskim, litwińskim czy „inflanckim”. O filmie słowackim, czy białoruskim, nikt nawet nie słyszał… Podobnie, jak wiele filmów brytyjskich, o tematyce społecznej, ukazującej się w BBC, na którą tak ochoczo powołuje się, Pan Jacek Kurski.
Stawiamy na produkcję? Dobrze, ale proszę wskazać obywatelom te projekty filmowe, czy teatralne, o których jest mowa. Dzisiaj, okazuje się, że wschodnia polityka III RP, prowadzi nas do powstania ukraińskiego filmu, „Legion – kronika UGA”, o walkach ukraińsko-polskich o Lwów. Czy, możemy spodziewać się polskiej kontr produkcji? Zapewne, oczekujemy za to filmu, o „Żołnierzach Wyklętych”, pomijanych mocno przez wiele lat, ale o których ostatnimi czasy jest bardzo głośno. Tymczasem, nie doczekaliśmy się w najnowszych latach, żadnego uczciwego obrazu, na temat okresu PRL, czy najnowszych czasów III RP. Bo, przecież nikt nie pokazał, jak naprawdę łamano ludzi w PRL-owskim okresie, ale jednocześnie jak wielu niezłomnych bohaterów, wciąż pozostało przy swoich racjach i jaki los spotkał ich w zamian. Życie napisało gotowe scenariusze. Ale, takim fimlem, z pewnością nie jest, „Czarny czwartek – Janek Wiśniewski padł”. Natomiast, jeśli chodzi o III RP, to książka Pana Wojciecha Sumlińskiego – „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”, jest właściwie podsumowaniem, całego okresu III RP, której przeniesienie na ekrany kin, wydaje się sprawą nie tyle oczywistą, co konieczną. Scenariusz – marzenie – dla ambitnego prezesa telewizji, gotowego do sumiennego wypełnienia swej misji. A tematów jest faktycznie, znacznie więcej. Nadal nie doczekaliśmy się żadnej większej ekranizacji, okresu Sejmu Wielkiego i Powstania Kościuszkowskiego. Problem w tym, że w tematach można właściwie przebierać, a na wszystko pieniędzy podatników, brak. Dlatego, skupmy się na rzeczach najważniejszych. W każdym razie, nie dajmy się ponieść fantazji na tyle, że z fajnego projektu, szczególnie ważnego dla tożsamości narodowej i jej dalszego budowania, wyniknie „Miasto 44”, upodlające w zamyśle, samą ideę narodowego czynu. Panie Jacku, warto się dobrze zastanowić, na co wydać pieniądze, ale także w pewnych kwestiach nie ma na co czekać.
Jeden komentarz