No i pozamiatane. Podświadomie, przez skórę – czułem fałsz i obłudę imprezy piłkarskiej typu „chleba i igrzysk” (mówię tu o „Euro 2012”).
A mimo wszystko dałem się ponieść emocjom, kibicowałem, dopingowałem naszych i komentowałem (często w niewybrednych słowach) każdą podbramkową akcję…
Jak każdy z nas…
Mizerna to pociecha, że Rosjanie tez dostali po nosie…
Kiedy emocje opadały – dotarła do mnie informacja o „samobójczej” śmierci gen. Sławomira Petelickiego. Doświadczony komandos nie może jednym strzałem pożegnać się z tym światem…
I sprowadziło mnie to na ziemię, zrozumiałem znowu istotę i gradację wydarzeń…
Mecz wciąż trwa. Zdarzają się w nim faule, stronniczy sędziowie, kupowanie wyników, gra nie fair…
Lech Makowiecki
P.S. Nie jestem wieszczem. Nawet nie śmiałbym predysponować do takiego miana.
Ale pisałem wcześniej (można to sprawdzić na blogach), że ta piosenka będzie aktualna dopiero po mistrzostwach:
POLSKA 2012
Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...