To mnie ciągle fascynuje – zamykam oczy, więc powinienem widzieć coś w rodzaju czerni, oczywiście przebywając w ciemnym miejscu. Oczy przysłonięte męskimi, seksownymi powiekami – cóż więc może być innego widać? A jednak widać coś innego. Nie mam na myśli powidoków, ale to że natychmiast widzę/wizualizuję moje ciało, otoczenie, oraz pochłaniają mnie moje myśli.
Wejść w mężatkę
Zamykam oczy i natychmiast wyobraźnia modeluje wszystko to, co jest (wg. pamięci) wokół mnie. Kładę się na łóźku wieczorem, zamykam oczy i zamiast niosącej ukojenie czerni, przed mym wewnętrznym okiem pojawia się model pokoju, w którym moje ciało położyło się do wieczornego odpoczynku. Pragnę smakować nocne dźwięki, zgrzyty domu i szepty wiatru za oknem – pragnę wejść w rzeczywistość, zjednoczyć się z nią jak z seksowną dziewczyną, przeżyć cichy, nieśmiały orgazm bycia tu i teraz, jak z rozwiązłą mężatką.
Bzyka świnię; postępowy, nowoczesny
Czerni nie widzę, jest przysłonięta przez coś, co ja kojarzę z mgłą produkowaną przez maszynę na planie filmowym – to jest właśnie ego. Bezustanny ciąg myśli, skojarzeń i impulsów; na czele osądzanie, opiniowanie, wyuczone reakcje emocjonalne. Moja głowa jest pełna hałasów, wspominaniem przeszłości, wizjami na których się skupiam (chociaż nie chcę). Więc gdzie żyję? W tym iluzorycznym świecie swych myśli i sądów (są tworem wychowania, jeden świnię je, drugi uważa ją za religijnie nieczystą, trzeci ją bzyka) czy w realu? Oczywiście w myślach. Ponieważ zbliżam się nieuchronnie do śmierci, bardziej niż natrętnie promowani idole wszelkiej maści i ajfony, interesuje mnie po co ja tu jestem? Skąd się wziąłem? Umrę i co dalej? Po co było moje życie, cierpienie, radości? Kim właściwie jestem?
Chcę zbadać naturę świata, ale by to zrobić, muszę mieć czysty, cichy umysł.
Jak mam badać świat, naturę życia – gdy ciągle bełkot wypełnia mą głowę? Dlaczego myśli ciągle przebiegają przez moją głowę? Jak mam posmakować życia, gdy ciągle zawraca mi du.. ten myslotok? Gdy nie ma myśli, można wszystko poczuć takie, jakim jest naprawdę. Bez osądów, oceniania, setek myśli. Chcąc doznać przebudzenia, klęknąłem w ogrodzie na kolana, pocałowałem ziemię – wypełniało mnie pragnienie by poczuć ziemię, promienie słońca pieszczące me puszyste ciało, w pełni doświadczyć ukąszeń komarów i szaleńczego rajdu mrówek po mojej skórze. I co się stało? Umysł aka ego zagrzmiał tysiącem dział; bluzgi, wkurzenie na komary, obrzydzenie że mam w ustach ziemię, tę ziemię…
Mrok jest dobry, bunt także
Gdy zamkniesz oczy, i jedynym czego staniesz się świadomy będzie mrok, to znaczy że jesteś w stanie prawdy, przebudzenia. Bo zobaczysz to, co jest – a nie to, co wytwarza umysł. Ot i cała tajemnica – doświadczać tego co jest, a nie swoich interpretacji. To wielka, gigantyczna różnica. Póki żyjemy interpretacjami umysłu, jesteśmy w więzieniu. Gdy wyjdziemy poza nią, wszystko jest magicznie piękne i ciche; nawet słowotok kobiety.
Wiekowi rodzice radzą mi – ożeń się, spłódź dzieci, żyj jak inni. Tylko jaki sens ma takie życie, a później zgon? Bez dowiedzenia się, co ja właściwie tu robię? Życie bez tej świadomości jest dla mnie nie do przyjęcia.
———————-
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl„
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.