Jak wspomniałem tylko w poprzednim wpisie, „nasz” drogi (oj drogi jak jasna cholera) (nie)rząd aktualnie administrujący Privislanskim krajem, zaciska pętlę wokół wszelakiej obywatelskiej niezależności
i wszelakiej aktywności politycznej odmiennej od bezwarunkowego poparcia dla rządzącej Polską mafii.
Jednym z głównych elementów tej układanki mającej na celu totalne już udupienie polskiego społeczeństwa – wynaleziono ustawę o tzw „mowie nienawiści”. Te kuriozalne i obłudne określenie ma tyle wspólnego z mową nienawiści, ile ma wspólnego krzesło ogrodowe z krzesłem elektrycznym. Na Zachodzie te określenie-wytrych jest li tylko inną postacią cenzurowania nieprawomyślnych wypowiedzi. Paragraf o tzw mowie nienawiści służy li tylko do penalizowania wypowiedzi godzących w pryncypia i dogmaty rządzących natenczas elit . Bowiem nieważne czy na Zachodzie rządzi lewica, prawica czy liberałowie (to tak w skrócie, bo spektrum jest naprawdę szerokie) tak naprawdę w krajach tych faktycznie rządzą tajemnicze „siły postępu”. Mimo, że oficjalnie ich nie ma, to jednak „siły postępu” w jakiś kuglarski sposób wybierają niedemokratyczne, acz z pełnią realnej władzy – nominowanych przez siebie kacyków na najwyższe realne stanowiska władzy w strukturach unijnych. Tak maoista Barosso, tak i komuch „baronessa” Ashton czy też „prezydent Europy” Van Rompuy zwany przez wtajemniczonych „mopem”, zostali osadzeni w jakiś cudowny sposób na swych stanowiskach. Bez żadnych tam wyborów czy kampanii wyborczych. Jakiś Ważny Ktoś postanowił że tak będzie, a hołota wypad na drzewo…
Gdy znajomi pytają się mnie, kto w Brytanii rządzi . Królowa czy premier, odpowiadam niezmiennie, że w Brytanii, podobnie jak w całej Europie zachodniej rządzi polityczna poprawność. Ta politpoprawność została podniesiona przez „siły postępu” do poziomu oficjalnego, bezdyskusyjnego dogmatu. Coś jak nieomylność nauk Chrystusa dla chrześcijan, nauk Mojżesza dla żydów czy nauk Mahometa dla muzułmanów. Ideologia politycznej poprawności, aby funkcjonować musi żywić się wrogiem, walka klasowa w miarę „postępów socjalizmu” ma się zaostrzać, gdyż jest to emanacja komunistycznych mrzonek o wyhodowaniu „Nowego Człowieka” z najczarniejszych sowieckich czasów. Dla wrogów socjalizmu/komunizmu wymyślono w sowiecji kategorię „wroga ludu”. Pewnie dlatego, że antyludzkie elementy bolszewizmu od zawsze wierzyły w swą diaboliczną propagandę. Dzikie lewackie bestie sprowadzające na podbity lud wszelakie zbrodnie, dramaty, tragedie, nieszczęścia zawsze twierdziły obłudnie, że to dla dobra tejże ludzkości. Wszystkie tortury, cierpienia , prześladowania, były przecież dla dobra ludu pracującego miast i wsi. Także dla tych z WSI. To dla tych dogmatów stworzono specjalne ustawy, które na korzyść „sił postępu” dyspozycyjni i posłuszni sędziowie interpretowali każdą niesubordynację jako walkę z najwspanialszym systemem świata, czyli komunizmem, a takiego odszczepieńca nazywano wrogiem ludu”. I takiego nieszczęśnika w czasach Mao Tse Tunga, rzucano na żer odpowiednio nastawionej tłuszczy. Tłuszcza ta w „słusznym”, zdalnie sterowanym gniewie tłukła „wroga” na śmierć…
Postęp cywilizacyjny dotarł także do „sił postępu” . Penalizowanie „wroga ludu” zmienili z rzucania rozjuszonemu motłochowi , zamykania w obozach reedukacyjnych, w łagrach na dziesięciolecia, czy też zabójczym uderzeniem saperki w tył głowy w czasach rządów kolegi Barosso, niejakiego Pol Pota w Kambodży na kary cywilizowane. Cywilizowanemu lewactwu wystarczy już osadzenie „wroga ludu” w zwykłym więzieniu na kilka lat. Wystarczy im już stygmatyzowanie „wroga ludu” jako piewcę „mowy nienawiści”, acz różnica jest tylko leksykalna, bowiem zakwalifikowanie kogoś jako rasisty, faszysty, ksenofoba czy o zgrozo, katolika, jest faktycznym rzuceniem zaślepionemu faktyczną, zwierzęcą nienawiścią motłochowi – naznaczonego wroga. I już taki gościu ma do końca swych dni przechlapane. To jak wilczy bilet…
Czymże w praktyce jest ta ideologiczna „mowa nienawiści”. Na logikę wydawać by się mogło, że są to wypowiedzi nawołujące do fizycznej likwidacji jakiegoś wroga czy tylko przeciwnika. Na logikę. Jako, że rządzące nami elity z logiką mają tyle wspólnego, ile Koń Trojański z Izabelą Trojanowską, tzw mowa nienawiści to de facto poglądy sprzeczne z poglądami aktualnie obowiązującej lewackiej wykładni. Jest to nic innego, jak tylko i wyłącznie zmodyfikowana cenzura z czasów komuny. Podobnie jak w tamtych ciemnych czasach, każdy publikujący cokolwiek musiał się trzy razy zastanowić nad każdym pisanym wyrazem czy aby „nie godzi w sojusze”, lub nie nawołuje podstępnie do obalenia Najlepszego Wynalezionego Przez Człowieka Ustroju. Jeśli jakiemuś politrukowi z Koziej Wólki wydało się, że jednak np zdanie „ptaki odlatują do ciepłych krajów” jest antysocjalistyczne – to gościu, który to napisał miał przerąbane i nie tylko dostawał 3 lata (jak dla brata), ale już do końca swych dni został nastygmatyzowany jako „wróg ludu pracującego miast i wsi”. Dlaczego? Bo politruk, prokurator i usłużny sędzia uznali, że napisanie iż ptaki odlatują z naszego raju, oznacza iż źle im w tym raju było i tekst autora jest antysocjalistyczną propagandą, iż nawet ptaki stąd uciekają…
Penalizowanie tzw mowy nienawiści jest zbrodnią nie tylko wobec zdrowego rozsądku, ale jest faktycznie zbrodnią przeciw wolności wypowiedzi, przeciw wolności słowa. O ile można zrozumieć i poprzeć rzeczywistą walkę z nawoływaniem do fizycznego likwidowania jakiegokolwiek wroga, o tyle cenzura w formie walki z „mową nienawiści” jest tylko i wyłącznie walką postępackich elit z przeciwnikiem politycznym. Na Zachodzie oznacza to iż nie wolno nic złego powiedzieć na jakiekolwiek mniejszości. Oczywiście te wybrane mniejszości. Nieważne czy podaje się prawdę czy nie. Nie wolno i już! Bo to mowa nienawiści. Powiesz czy napiszesz, że homosie nie mogą mieć naturalnego potomstwa – szerzysz mowę nienawiści. Powiesz czy napiszesz, że salafici pielęgnują barbarzyńskie obyczaje, jesteś piewcą mowy nienawiści. Stwierdzisz, że rytualny ubój zwierząt w 21 wieku to anachronizm i niepotrzebne okrucieństwo wobec zwierząt – jesteś piewcą mowy nienawiści. Napiszesz, że imigranckie osiedla wokół wielkich miast to siedliska radykalnego islamu i przestępczości – jesteś piewcą mowy nienawiści. Napiszesz, że grozi nam katastrofa demograficzna i zalew przez ludy które mają akurat boom demograficzny – jesteś piewcą mowy nienawiści. Napiszesz, że tysiące Cyganów bułgarskich i rumuńskich zajmują się głównie żebractwem, kradzieżami, rozbojami, oszustwami i naciąganiem socjala – jesteś piewcą nienawiści. Itd itd itd itd itd itd itd
Możesz cytować fakty, przytaczać liczby. Możesz pisać, mówić prawdę. Prawda i fakty nie mają znaczenia. Ważne jest tylko to, jak twoją wypowiedź zinterpretuje sędzia. Musisz sam/a , jak w najczarniejszych czasach komunistycznych uważać, czy aby swą wypowiedzią nie naruszy jakiegoś obowiązującego tabu czy nadrzędnego, świętego dogmatu lewaków. Tabu czy dogmatu w dodatku penalizowanego i ściganego z urzędu. W tym chorym systemie prawnym, możesz kogoś zabić, obrabować, pobić, zgwałcić – możesz liczyć na wyrozumiałość wymiaru sprawiedliwości, współczucie i usprawiedliwianie przez zawodowych obrońców tzw praw tzw człowieka i karę „w zawiasach”. Jednak gdy chodzi o zdanie wyjęte z kontekstu, w którym jakiś politpoprawny politruk dopatrzył się znamion „mowy nienawiści” – to lepiej uciekać do Ekwadoru lub Urugwaju. 3 lata na dobry początek, a później koszmarne życie z łatką rasisty, faszysty, ksenofoba czy nie daj boże, chrześcijanina. W popieprzonej , toleranckiej Europie niczym Gwiazda Davida na ramieniu w hitlerowskich Niemczech…
Gdy czytam projekt takiego aktu prawnego dla Polski, to chwalę wszystkich możliwych i niemożliwych bogów w historii ludzkości, żem z Polski na dobre wyjechał. Przy polskich sądach, gdzie wciąż obowiązuje zasada iż „dajcie mi człowieka, a już znajdę na niego paragraf” po prostu strach się bać. Pamiętam wypowiedź jakiegoś znanego adwokata z Warszawy, który onegdaj stwierdził, że „ gdyby polskim sędziom dać możliwość orzekania, jak w krajach anglosaskich, na podstawie swojego doświadczenia życiowego – to on pierwszy z Polski emigruje”. A ustawa o tzw „mowie nienawiści” będzie właśnie taką możliwością dla sędziów, do interpretowania po swojemu czyichś wypowiedzi. A więc co? Ostatni gasi światło?