W tych gorących czasach rozruchu przedsięwzięcia wiele można wybaczyć. Wiadomo, organizatorzy i wykonawcy mają huk roboty z usuwaniem niedociągnięć, które sami dostrzegli, oraz z uruchomianiem dalszych, dawno zaplanowanych funkcji oprogramowania. Nic dziwnego, że nie reagują na zgłaszane "wnioski racjonalizatorskie". NIc dziwnego, że nie reagują na poziomie wprowadzania uznanych wniosków w czyn. Ale czemu nie reagują na poziomie dyskusji ? W temacie, jeśli można tak mówić, bo w nE termin "temat" zdaje się mieć znaczenie specyficzne, "nowy ekran", twórca nE popełnił notkę " Witam w wersji testowej Nowego Ekranu", zapraszając do zamieszczania pod nią swoich uwag i pytań. Jakiś czas toczyła się tam dyskusja, teraz chyba tam nikt nie zagląda. Potem kilku innych autorów wpisało się w temat, jedni propagandowo, inni technicznie, starając […]
W tych gorących czasach rozruchu przedsięwzięcia wiele można wybaczyć. Wiadomo, organizatorzy i wykonawcy mają huk roboty z usuwaniem niedociągnięć, które sami dostrzegli, oraz z uruchomianiem dalszych, dawno zaplanowanych funkcji oprogramowania. Nic dziwnego, że nie reagują na zgłaszane "wnioski racjonalizatorskie". NIc dziwnego, że nie reagują na poziomie wprowadzania uznanych wniosków w czyn. Ale czemu nie reagują na poziomie dyskusji ?
W temacie, jeśli można tak mówić, bo w nE termin "temat" zdaje się mieć znaczenie specyficzne, "nowy ekran", twórca nE popełnił notkę " Witam w wersji testowej Nowego Ekranu", zapraszając do zamieszczania pod nią swoich uwag i pytań. Jakiś czas toczyła się tam dyskusja, teraz chyba tam nikt nie zagląda. Potem kilku innych autorów wpisało się w temat, jedni propagandowo, inni technicznie, starając się w ten sposób rozruszać dyskusję, która umarła pod pierwszą notką. Niestety, jakiekolwiek odpowiedzi pojawiają się tylko w czasie świeżości notki, potem zalega martwa cisza. Nic dziwnego, taka jest specyfika tego medium wzorowanego na "Matysiakach". Ważne jest tylko to, co jest na wierzchu. Daleko mu do funkcjonalności chociażby list dyskusyjnych. Ten problem, poruszany z ŁŁ prywatnie, kiedyś ujrzy światło dzienne w jakiejść następnej notce.
Z oczywistych powodów – łatwości trafienia do informacji – lepiej jest pisać notki zamiast komentarzy. A więc ja będę je tu pisał dotąd, aż ŁŁ nie usunie tematu. Miałem co prawda dawno nie zrealizowane pomysły na prawdziwe obrazoburcze notki, ale chyba wszystkie znowu odłożę. Zależy mi, aby nE był i użyteczny i funkcjonalny, chociaż nie mam żadnej pewności, że moja pisanina cokolwiek zmieni.
Dlaczego może nic nie zmienić? Nie wiem, czy wszyscy zauważyli, że techniczną realizacją nE zajmują się ci sami ludzie, co realizacją salonu24. Ci co byli na s24 chyba doskonale pamiętają, jak trudno było tam cokolwiek zmienić, i jak "durne" usprawnienia były tam wprowadzane. Dla przykładu przypomnę tylko drobiazg – pisanie pseudonimów dużymi literami – z iloma protestami ta zmiana się spotkała i jak długo wszystkich, przecież słusznie protestujących, olewano. A przecież nie wiadomo, czy słusznie wieszano psy na Igorze Janke. Może nie umiał sobie poradzić z wykonawcami, tj. "najlepszą" firmą W3media.pl
Notki będą się odnosiły albo do użyteczności medium, albo do jego spraw technicznych.
Notki techniczne będą miały formę pytań "Jak to zrobić", na które będą mogli odpowiedzieć znający się na rzeczy.
Przykład: Jak opracować ikonę wcielenia ?
Prawdę mówiąc, ja ten problem już olałem. Nie będę się tym zajmował. Dlaczego? Bo wyżej wymieniona firma nas olała. Jako zawodowcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, czym jest ikona. Muszą sobie zdawać sprawę, bo przecież nawet MS utworzył specjalny typ pliku, i ikony w windzie przeszły całą ewolucję. Zdają sobie doskonale sprawę z wymagań, które musi spełniać obrazek ikony, i dlaczego. No i uruchamiając system nie umieścili informacji, jakie wymiary ma mieć ten obrazek wcielenia (awataru). A jest to tym bardziej potrzebna informacja, że firma pozwala sobie na dowolne przycinanie i przeskalowywanie czegoś, co z założenia ma mieć właściwości ikony. Musi mieć właściwości ikony, bowiem służy do oznaczania użytkowników. Tymczasem traktowany jest jak zwykła fotografia.
Rzeczony obrazek ma inne wymiary na każdej stronie. Aby opracować coś spełniającego reguły sztuki, trzeba znać zasady przycinania i przeskalowywania. Tymczasem brak nawet podstawowej informacji – sugerowanego rozmiaru, rozmiaru, z względnieniem którego były opracowywane zasady przycinania i przeskalowywania. No chyba, że żadnych zasad nie ma, a modyfikacje obrazka wynikają z bałaganu. Różni programiści opracowywali strony i każdy zrobił według swego widzimisię.
Sposób wyświetlania identyfikacyjnych obrazków zawodowa firma powinna znać na etapie projektowania oprogramowania, jeszcze przed jego produkcją. Tymczasem pozwoliła sobie nie tylko na chaos w tej sprawie, ale i na udostępnienie oprogramowania bez umieszczenia stosownej informacji w formatce pozwalającej na załadownie obrazka. Po prostu wstyd.
Gratuluję niektórym kolegom ich obrazków. Niektóre są świetne i mało wrażliwe na praktyki firmy W3media.pl. Dotyczy to zwłaszcza rysunków. Przynajmniej, jeśli rysunek ma niezbędną grubość lini.
Zobaczymy, czy sprawa zostanie uporządkowana. Czy zostaną podane wymiary. Ja wstawiłem byle co w rozmiarze 50×50, który występuje na SG. Powiększony wygląda ohydnie. Co zrobić ? Na rysunek mnie nie stać.