Tomasz Lis pyta czy bracia Karnowscy, Piotr Zaremba, Paweł Lisicki i Bronisław Wildstein mają „jaja czy wydmuszki”. I sugeruje, że nie powinni brać pieniędzy, które płaci im Grzegorz Hajdarowicz.
Tomasz Lis w mocnych słowach komentuje bunt na pokładzie redakcji należących do Grzegorza Hajdarowicza po wyrzuceniu redaktora naczelnego Tomasza Wróblewskiego, a także jego zastępcy, również szefa działu krajowego oraz autora tekstu o śladach trotylu na wraku tupolewa, czyli Cezarego Gmyza.
Przypomina, że od ponad dwóch tygodni autorzy "niepokorni" – czyli między innymi Michał i Jacek Karnowscy, Piotr Zaremba, Bronisław Wildstein i Paweł Lisicki, publicyści wydawanego przez Grzegorza Hajdarowicza tygodnika "Uważam Rze" – opluwają swego pracodawcę.
Podwładni pana Hajdarowicza chcą brać pieniądze od pana Hajdarowicza, ale jednocześnie rżną dziewice orleańskie i rycerzy wolnego słowa. Zgarniają gotówkę Hajdarowicza do niepokornego portfela i gardłują, że Hajdarowicz to menda – pisze Tomasz Lis w komentarzu na portalu natemat.pl. – Od kogoś takiego bierzecie pieniądze, panowie niepokorni? Toż wy mydłki jesteście, a nie niepokorni. Wasza "niepokora" na złocisze jest łatwo wymienialna – kpi publicysta.
Podkreśla, że pracuje w mediach od ponad 20 lat, ale nigdy nie był świadkiem sytuacji, w której podwładni tak otwarcie i bezceremonialnie plują właścicielowi swej gazety w twarz.
Drodzy "niepokorni", gdybyście mieli jaja, to biorąc pod uwagę wszystko co mówicie i piszecie o panu Hajdarowiczu, dawno byście z pracy zrezygnowali. Ale wy jaj nie macie. Macie wydmuszki. Oczywiście "niepokorne" – puentuje Tomasz Lis.
natemat.pl, dziennik.pl