Czy jeszcze pamiętacie słowa, skierowane przez Krzysztofa Globisza do Donalda Tuska w piątek, 4 marca 2011 roku podczas otwarcia Narodowego Centrum Nauki w Krakowie?
https://
Wygląda niestety na to, że po raz kolejny różne osoby w Państwie wchodzą w role teoretycznie przewidziane dla kogo innego.
1.
22 stycznia 2015 roku, 8.02. Jak przez 5 dni w tygodniu na antenie radia RMF „leci” Kontrwywiad Konrada Piaseckiego. Dzisiaj zaproszonym gościem jest kandydat na prezydenta RP Andrzej Duda.
W zakończenie rozmowy padają, jak potem się okazuje, najważniejsze pytanie:
… Ostatnie pytanie od słuchaczy – wysłałby pan, jako prezydent, polskich żołnierzy na pomoc Ukrainie, zwłaszcza w obliczu tego, co się dzisiaj rano o świecie wydarzyło w Doniecku?
To zależy od pewnych relacji międzynarodowych. Jesteśmy członkiem NATO i uważam, że powinniśmy to respektować. Jeżeli to zostanie uzgodnione w obrębie NATO i jakieś siły NATO zostaną wysłane.
Nie, ale nie mówimy o siłach NATO. Wczoraj Zbigniew Bujak siedział na tym miejscu i mówiłby: fantastycznie, gdyby polscy żołnierze walczyli w Doniecku. Pan by to powtórzył czy nie?
Wie pan, pamiętajmy o tym, że jeżeli już, to Polska mogłaby udzielić wsparcia, należałoby to rozważyć, to jest bardzo poważna decyzja. Trzeba by się było nad nią dobrze zastanowić.
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/kontrwywiad/news-duda-polscy-zolnierze-w-doniecku-polska-moglaby-udzielic-wsp,nId,1594144#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
2.
„Ja też słyszałam od kandydata PiS na prezydenta, który powiedział, że powinniśmy wysłać żołnierzy na Ukrainę. I to jest przerażające, bo jeśli priorytetem w programie wyborczym przyszłego prezydenta jest taka deklaracja, to ja mogę odpowiedzieć tylko jedno: PiS zawsze ciągnęło do wojny, a Platforma chciała pokoju”
– odpowiedziała szefowa rządu. (…)
3.
Pan prezydent Komorowski zawtórował pani premier.
– Jeżeli pretendent do roli zwierzchnika sił zbrojnych na poważnie rozważa tego rodzaju scenariusze, jak wysłanie polskich żołnierzy na wojnę rosyjsko-ukraińską, to jest równie niepoważne, jak groźne. Warto rozważać scenariusze, które mogą pomóc Ukrainie, nie szkodząc Polsce. Opinia państwa, które działa wbrew pewnym założeniom, na pewno nie służy powadze Polski – podkreśliła głowa państwa.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/bronislaw-komorowski-o-slowach-dudy-to-niepowazna-i-grozna-ocena/4glk3
Na oficjalnej stronie Pana Prezydenta niestety nie znajdziemy tych słów. Ministerstwo Prawdy kazało „wymazać”?
Ale ślady pozostały, choćby tu:
Komorowski ostro skrytykował Andrzeja Dudę, który stwierdził, że należy rozważyć udzielenie pomocy Ukrainie, choć nie sprecyzował, czy chodzi o pomoc militarną. – Jeśli pretendent do roli zwierzchnika Sił Zbrojnych chce się na poważnie zastanawiać nad wysłaniem wojsk na Ukrainę, to jest to niepoważne i groźne – powiedział prezydent. Dodał, że Polska musi tak pomagać Ukrainie, by nie szkodzić sobie.
http://natemat.pl/130955,komorowski-o-dudzie-jesli-pretendent-na-zwierzchnika-sil-zbrojnych-rozwaza-wyslanie-wojsk-na-ukraine-to-to-niepowazne
4.
Do tego prawdziwego chóru wujów dołączył się rzecz jasna „filozof z Biłgoraja”:
Andrzej Duda, kandydat PiS-u na Prezydenta Polski uznał wczoraj, że wysłanie wojsk polskich na Ukrainę byłoby dopuszczalne i warto to przemyśleć.
Panie Duda – ludzie w Polsce są biedni i potrzebują lepszych miejsc pracy, a nie wojny! Nikt też nie chce, aby lotnisko w Rzeszowie czy w Lublinie wyglądało jak to w Doniecku. Chcemy pokoju. Chcemy powrotu do współpracy z Rosją, a nie wojny.
Janusz Palikot, blog, wpis z 23 stycznia 2015 r. (podkreślenia moje – HD).
5.
Już po raz kolejny za robiącego na odcinku idioty przedstawił się mecenas Giertych. Tym razem w rozmowie z Olejnik.
– Te słowa, które wypowiedział pan Duda, że Polska powinna zaangażować NATO do organizowania armii w obronie Ukrainy, oznaczają, że kompletnie nie orientuje się on w nastrojach, jakie panują wśród krajów NATO.
Oczywiście tradycyjnie dał upust swoim antypisowskim fobiom:
– Uważam, że jeśli PiS dojdzie do władzy, to nie jest wykluczone zaostrzenie relacji polsko-rosyjskich do stanu, który zbliżałby nas do konfliktu militarnego – mówił Giertych.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pis-pozywa-kopacz-gietych-pis-chce-przykryc-wpadke-dudy,508392.html
5.
Nie koniec na w/w „wujach”. Okazuje się, że w RP na początku III tysiąclecia zaistniało nowe zjawisko, które można by najkrócej nazwać „idiotą zbiorowym”.
Oto wedle współrządzącego PSL opozycyjna partia PiS pragnie wojny!
Przesłanie tego pożal się Boże plakatu jest proste – lepiej znoś rządy wszystkich krewnych-i-znajomych lokalnego capo di PSL, patrz na ten nepotyzm, bo jak zagłosujesz na PiS, to zaraz ruskie przyjdą.
A ostatnio jak weszli, to wyszli dopiero po 48 latach.
6.
Bezpardonowe atakowanie medialne, zwane często „obsraniem przeciwnika” (takiego terminu użył na wykładzie pewien znany specjalista od PR – byłem, widziałem i słyszałem!) ma swoją tradycję.
Prawie dwa wieki temu Schopenhauer w swojej „Erystyce, czyli sztuce prowadzenia sporów” pisał:
Przeszkadzające nam twierdzenie przeciwnika możemy łatwo usunąć lub też przynajmniej uczynić podejrzanym, zaliczając je do jakiejś nienawistnej nam kategorii pojęć, i to nawet wtedy, gdy zachodzi tylko słabe podobieństwo lub inne luźne powiązanie, jak np. w powiedzeniach : „To jest manicheizm; to arianizm; to pelagianizm; to ideaIizm; to spinozyzm; to panteizm ; to brownianizm; to naturalizm; to ateizm; to racjonalizm; to spirytualizm; to mistycyzm itd., itd.”
– Czynimy tu dwa założenia : 1) że owo twierdzenie jest rzeczywiście identyczne z tą kategorią albo przynajmniej jest w niej zawarte; wołamy wówczas: „O, to już znamy ” – i 2) że cała ta kategoria pojęć została już odrzucona i nie może zawierać prawdziwego słowa.
Niemiecki filozof podaje jeszcze inny nielojalny fortel erystyczny:
– Sposób ten daje się zastosować głównie wtedy, gdy uczeni dyskutują przed słuchaczami niewykształconymi. Jeżeli nie ma się ani argumentum ad rem (dowód odwołujący sie do rzeczy), ani nawet argumentum ad hominem (dowód odwołujący się do człowieka, z którym toczymy spór), to stosuje się argumentum ad auditores (argument odwołujący się do słuchaczy), tzn. zarzut niesłuszny, którego błędność jednak widoczna jest tylko dla znawcy; znawcą takim jest przeciwnik, ale znawcami nie są słuchacze. W ich oczach więc jest on pobity, zwłaszcza gdy przez ten zarzut twierdzenie jego zostaje w jakiś sposób ośmieszone; albowiem do śmiechu ludzie są zawsze skorzy, a śmiejących się mamy wówczas po naszej stronie. Aby wykazać nieważność zarzutu, przeciwnik musiałby wdać się w długie wywody i sięgać do podstaw nauki lub do innych źródeł ; lecz niełatwo znajdą one zrozumienie u słuchaczy.
Pamiętamy przecież, jak nie tak dawno posłanka Pawłowicz była krytykowana za niebywałe chamstwo, mające objawiać się w pokrzykiwaniu do marszałka sejmu Radosława Sikorskiego:
Awantura wokół sejmowej sałatki Krystyny Pawłowicz zatoczyła w pewnym momencie bardzo szerokie kręgi. Tabloidy opisały wówczas, że posłanka PiS miała podczas dyskusji z marszałkiem Sejmu krzyczeć:
Słów [tych] jednak nie zanotowano w stenogramie, a rzekome wypowiedzi Pawłowicz okazały się „wrzutką” przedstawicieli rządzącej koalicji i partii Janusza Palikota. Parlamentarzystka PiS nie odpuszczała, a „Super Express” opublikował dziś w tej sprawie sprostowanie:
Sugestie i stwierdzenia, jakich użyli nasi dziennikarze w artykule pt. „Karczemna awantura w Sejmie”, opublikowanym w „Super Expressie” w dniu 19 grudnia 2014 r., a wskazujące, że Pani Poseł Krystyna Pawłowicz miała posługiwać się sformułowaniami: „Zamknij ryj! Ty chamie jeden” – są nieprawdziwe.
http://wpolityce.pl/polityka/230740-se-przeprasza-krystyne-pawlowicz-slowa-zamknij-ryj-chamie-jeden-zostaly-wymyslone
Ale żeby wygrać z oszczercami posłanka Pawłowicz musiała odwołać się do stenogramów sejmowych.
W warunkach publicznej dysputy brak jest możliwości na takie działanie. Z reguły bowiem oczywista bezczelność „argumentów” przeciwnika powoduje, że nie jesteśmy w stanie od razu na nie odpowiedzieć, co publiczność (społeczeństwo) uznaje za naszą klęskę.
7.
Dlaczego te ataki pojawiły się teraz?
Ano z bardzo prostej przyczyny.
I Krystyna Pawłowicz, i Andrzej Duda na dzień dzisiejszy mogą szukać ochrony prawnej jedynie w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego.
A to oznacza, że ewentualny spór z Januszem Palikotem, i opublikowanie przez niego przeprosin w mediach, najwcześniej może nastąpić pod koniec następnej kadencji prezydenckiej.
Jest zatem szansa, że będą funkcjonować w obiegu publicznym aż do wyborów.
Młyny sprawiedliwości mielą bowiem powoli…
Inaczej będzie dopiero po zarządzeniu wyborów prezydenckich przez marszałka sejmu Radosława Sikorskiego. Ma on jeszcze czas, aż do 6 lutego, na podanie konkretnego terminu. Wtedy, zgodnie z art. 104 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy, rozpocznie się kampania wyborcza. I wówczas na podstawie art. 111 kwyb będzie można żądać sprostowania lub/i usunięcia nieprawdziwych informacji.
Zgodnie z ustawą na rozpatrzenie tzw. protestu wyborczego sąd ma 24 godziny.
Należy więc spodziewać się, że po ogłoszeniu terminu wyborów ataki na Andrzeja Dudę, prowadzone tak, jak przedstawiłem wyżej, skończą się.
Bo przecież nikt nie zaryzykuje wpadki.
Bo przecież sprostowanie, umieszczone w mediach, może oznaczać przegraną.
8.
Po ogłoszeniu terminu wyborów PO-litycy zamilkną.
Ujadać na Dudę będzie tylko Monika Olejnik wraz z grupą towarzyszy.
Ale to przecież niezależne dziennikarstwo jest.
Byłbym zapomniał.
Na pewno usłyszymy jeszcze mecenasa z twarzą konia.
………………………………..
24.01 2015