Bloger Box2008 przypomniał, co równo rok temu pisała GóWniania prasa. Media informowały wówczas, że W. Putin zaprosił D. Tuska do Katynia. Rozpoczęło się odmawianie Prezydentowi prawa do uczczenia 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Raz bardziej, raz mniej dyplomatycznie. Zarzucano nawet wykorzystanie uroczystości w kampanii wyborczej (D. Tuskowi pominięto taki zarzut). Dokładne cytaty przypomina box2008. Ja chciałbym odnieść się do fragmentu artykułu GW z 5 II 2010.
Oficjalnie MSZ milczy, ale nieoficjalnie w gmachu przy ul. Szucha w Warszawie wszyscy liczą, że "prezydent ochłonie" i "podzieli" się z Tuskiem rosyjskimi obchodami, których w tym roku jest sporo. Zamiast 10 kwietnia do Katynia, mógłby np. pojechać 17 lipca na obchody do Charkowa, albo 2 września do Miednoje.
I zadać pytanie:
Kto w Charkowie i Miednoje we wspomnianych terminach reprezentował Rzeczpospolitą Polską?
Przecież fizycznie miał kto tego dokonać. Platforma niezwykle sprawnie zastąpiła poległych pod Smoleńskiem urzędników. Gdzie był wówczas Tusk, Komorowski, Sikorski, Kunert? Zajęci byli pomnikiem w Ossowie, czy w inny sposób ocieplali nasze relacje z Moskalami?