W zasadzie wszyscy. No wiemy, że trochę przesadzamy, ale nie będzie już przesadą, jeśli powiemy, że wykorzystuje nas każdy, kto może w sposób „legalny” to zrobić, jak również ci, którzy są zdeterminowani, żeby zrobić to w sposób nielegalny. Nie będziemy się rozwodzić nad takimi oczywistościami, jak powszechne wykorzystywanie naszej niewiedzy w zakresie prawa, do konstruowania różnych działających na naszą niekorzyść regulaminów, umów, zasad funkcjonowania etc. Nawet nie będziemy rozwodzić się nad tym, że urzędnicy tego zaścianka w zależności od szczebla, tworzą prawne regulacje spychające nas do roli niewolników systemowych, zależnych od ich łaski, niczym dawny wasal od swego suwerena. Demokracja rozgościła się u nas na dobre, tyle, że demos jest bardzo wąsko pojmowane. W zasadzie możemy powiedzieć, że stosunki społeczne u nas panują podobne do tych w czasach rzymskiej republiki. Jest ów lud podrzędny i uprzywilejowana i ograniczona liczebnie grupa „rzymskich obywateli”, którzy z ludem mogą postępować dowolnie.
W naszym niespokojnym narzekaniu idziemy dalej i udajemy się w to miejsce, gdzie wykorzystuje się nas na poziomie najogólniejszym, czyli systemowym. I my byliśmy głosować i postawiliśmy na tym krzyżyk i dosłownie i w sensie metaforycznym, bo zdecydowaliśmy definitywnie więcej w jakimkolwiek głosowaniu w naszym zaścianku nie uczestniczyć.
Zastanawiamy się właściwie dlaczego? Wychodzi nam, że zadecydował o tym wynik, który ujawnia oślość i baraniość tzw. elektoratu. Wynik ów pokazuje, bowiem, że ta większość, która głosowała i pozwoliła uzyskać samodzielną większość innym znowu zachowała się odruchowo powodowana gniewem i wściekłością. Jak zwykle pozbawiona racjonalności po raz kolejny zagłosowała przeciw tym, którzy robili ją w konia ostatnie 8 lat. I ten sprzeciw, ta chęć odreagowania były ponad racjonalność i myślenie w kategoriach systemowej zmiany, która jest nam tak potrzebna.
Zaślepiająca złość jest odurzająca i pozwala po odreagowaniu pławić się w poczuciu zaspokojenia własnych żądz. Szkoda, że to poczucie jest tak krótkotrwałe. Nie będziemy musieli długo czekać, żeby objawiły się wszystkie niedostatki dokonanego wyboru. I nie może być inaczej, bo ekipa, która właśnie przystąpiła do obsadzania stołków władzy jest pomimo pozorowanych różnic… taka sama, jeśli chodzi o pojmowanie funkcji państwa, jego relacje z obywatelem, ekonomiczny model, w którym ono funkcjonuje etc.
Dowody? Ot chociażby kwestia dotycząca gimnazjów, które nagle stały się passe a jeszcze do niedawna były, jak najbardziej potrzebne. Jeśli chodzi o poprzedników i ich poprzedników do poprzedników to mamy garb OFE, który w przeszłości miały być systemowym rozwiązaniem problemów ZUS i zabezpieczeniem naszej przyszłości na starość. A wszyscy do kupy złożyli się na tę społeczną tykającą bombę nazywaną górnictwo i przemysł wydobywczy. Po to robiono reformę, żeby w kolejnych dekadach jej zaprzeczyć. Ważne dla elit jest, żeby mechanizm chodził, bo to stabilizuje ich władzę i pozycję a , jak chodzi, że skrzypi i rdzewieje i nadaje się do wymiany, to sprawa nie na ten moment. Jak się wszystko rypnie to zdążą jeszcze zaaranżować jakiś okrągły stół i wytłumaczymy społeczeństwu, że albo oni, albo koniec naszego świata.
Mechanizm rządzenia państwem jest modelową patologią i sprowadza się do forsowania przez politycznych oponentów pomysłów , które nie odpowiadają rządzącym i vice versa. To populistyczna gra naszym dostatkiem i bezpieczeństwem, która służy jedynie politycznej zbrutalizowanej kamaryli. Na koniec okazuje się, że wdrożone reformy są z punktu widzenia społecznego i ekonomicznego kontrproduktywne i ta zabawa trwa bez końca. Głosując zgodnie z wahnięciami politycznego wahadła tylko pogłębiamy te patologiczne trendy.
Nie trzeba lepszych dowodów na bezużyteczność politycznych elit, które podzieliły państwo pomiędzy siebie wyznaczając nam rolę ogłupiałych klakierów.
My mamy już dość tego obijania się od wyborczej ściany (siedząc okrakiem na wyborczym wahadle), której jedna jej część jest czarna a druga czerwona.
Jeśli do tego dodać sprokurowane świadomie ograniczenia faktycznej demokracji, czyli chociażby progi wyborcze, głosowanie na listy, finansowanie partii z budżetu, (ale już nie stowarzyszeń, które w Sejmie się znalazły), to… po postawieniu tego krzyżyka na karcie wyborczej ciągle towarzyszy nam poczucie, że zostaliśmy po raz kolejny wykorzystani, potraktowani instrumentalnie i w sposób w, jaki traktuje się niewolnika, któremu nakazano zrobić a on zrobił.
Żeby nie powiedzieć wulgarnie a chce się bardzo, że zostaliśmy po raz kolejny zgwałceni analnie.
I dlatego dajemy sobie z tą farsą spokój, do czasu, aż ta rzesza niewolników nie przejrzy na oczy, chociaż mamy świadomość, że najwcześniej stanie się to wtedy, jak już sięgniemy dna.
Z pozdrowieniami Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
Jeden komentarz