Wśród środowisk „anty-wolnorynkowych” często przewija się mit, jakoby na wolnym rynku i niskich podatkach korzystała tylko najbogatsza część społeczeństwa. Mówiąc prościej, w kapitalizmie bogaci stają się bogatsi, a biedni coraz bardziej biedniejsi.
Obalmy ten mit! Zaczynając od podatków, skoro obniżamy je, przedsiębiorcy mają więcej gotówki, więc mogą zainwestować w produkcje, czyli towary będą tańsze, mogą też podwyższyć wypłaty dla pracowników, czyli obywatele będą dostawali wyższe pensje i będą mogli więcej kupić. W obu przypadkach zwiększa się sprzedaż, każdy zyskuje. Im są niższe podatki, tym więcej się można nabyć, wraz z popytem rośnie zatrudnienie, bo jak więcej się produkuje, to trzeba również więcej ludzi, np. do rozwożenia towaru. Sytuacja jest jak najbardziej korzystna dla wszystkich z wyjątkiem biurokratów, bo ci przy minimalnych podatkach i regulacjach, są niepotrzebni. Ale nie można zapomnieć o jeszcze jednym rozwiązaniu, akurat to wyjście jest najczęściej przytaczane przez przeciwników gospodarczego liberalizmu, a dokładnie mówiąc chodzi o to, że przedsiębiorcy mogą zatrzymać dla siebie pieniądze. Według mnie dwie pierwsze opcje są bardziej prawdopodobne, gdyż przy wolnej konkurencji pracodawca MUSI dbać o to by być konkurencyjny, więc będzie robił wszystko by jego ceny były jak najniższe, a gdy jego ceny są już naprawdę minimalne, to będzie dbał o to, żeby pracownicy nie uciekli do konkurencji, w tym celu najprawdopodobniej zwiększy pensje. Jednak przyjmijmy trzeci wariant, pracodawcy zatrzymują dla siebie pieniądze zaoszczędzone z obniżki podatków, więc jak można by to ująć: "bogaci stają się coraz bardziej bogatsi". Trzeba od razu zaznaczyć, iż te pieniądze i tak MUSZĄ gdzieś wydać. Nie ma żadnej innej opcji, prędzej, czy później i tak je wydadzą! Za tą sumę mogą kupić np. auto. W tym celu udają się do salonu samochodowego, który zatrudnia X osób, ale zaraz, zaraz, przecież auto musiało zostać najpierw wyprodukowane w fabryce! To kolejne Y etatów, więc skoro bogaci będą zarabiać więcej i to będą więcej kupować. Będzie więcej fabryk, czyli automatycznie rośnie ilość miejsc pracy. Podsumowując: Jeśli bogaci się bogacą, to i nawet najbiedniejsi z tego korzystają.
Zarówno w kapitalizmie jak i w socjalizmie będą biedni i bogaci, jedyna różnica jest taka, że kapitalizm nie ogranicza obywateli i otwiera im bramę do bogactwa,a socjalizm ją zamyka.
Popatrzmy zresztą na np. Koreę Północną, zdecydowanie nie jest oazą wolności, a jakość życia też nie jest wyśmienita. Istnieje pewna zależność między wolnością gospodarczą i jakością życia. Im więcej wolności tym lepiej. Kapitalizm jest drogą postępu i rozwoju, ludzie bez państwowego interwencjonizmu rozwijają się dużo lepiej i szybciej, od tych, którym państwowi urzędnicy dyktują jak mają żyć. Dzięki postępowi i mechanizacji możemy ciągle polepszać jakość życia. Tam gdzie postępuje wolny rynek, ogólne zadowolenie i jakość życia przeciętnych obywateli rośnie.