Kolejny wiersz z cyklu „Krótki kurs historii moherowych beretów”.
Historia Wandy, o której niesłusznie mówią, że nie chciała obywatela zaprzyjaźnionego kraju.
Zajrzyj tylko wtedy, gdy jesteś przygotowany na obecność uśmiechu na Twojej twarzy
…
Dawne to były czasy, mój Panie,
kiedy w Krakowie byli Wiślanie,
a tak naprawdę było ich trzech:
dwóch Kraków było i jeden Lech.
I Wanda była, jedna niestety,
więc nie trzymały tam parytety.
niestety, Wielce Szanowna Pani,
te parytety tam mieli za nic!
I choć Wawelu jeszcze nie było,
miejsce na Wawel się zawłaszczyło.
„Się zawłaszczyło”, bo nie wiadomo,
kto je zawłaszczył wtedy, rzekomo.
Choć nie wiadomo, kto je zawłaszczył,
jeden drugiego wziął był i spłaszczył.
Drugi spłaszczony już całkiem leży,
a tutaj Wanda z wojami bieży,
przegnała Wanda tego pierwszego,
drugi już całkiem był do niczego.
Usiadła Wanda i zapłakała,
miała dwóch braci, sama została,
w miejsce na Wawel smutno spoziera,
komu dam teraz beret mohera?
O pięknej Wandzie Niemiec usłyszał,
przyjechał szybko, koń ledwo dyszał,
choć o tym mówią Niemca spojrzenia,
miejsce na Wawel nie bez znaczenia
było dla Niemca z koniem dyszącym,
dlatego uchem bardzo strzygącym.
Uderzył Niemiec! Dla niepoznaki,
najpierw uderzył on w koperczaki.
Sławi jej piękno, sławi swą siłę,
co też nie było Wandzie niemiłe,
lecz Wanda dzielna, lecz Wanda mądra,
nie tak, jak byle na świecie flądra,
rzuca do Niemca słowa złowieszcze,
mój Drogi Niemcze, jest jedno jeszcze:
jeśli nie chcesz mojej zguby,
załóż szybko moher, luby!
Wziął Niemiec beret, piękny, mohera,
do założenia już się zabiera,
lecz nagle głosem swym grubym wrzaśnie:
a nie założę beretu właśnie!
Wszystkie nadzieje od Wandy prysły,
bo Niemiec wrzucił beret do Wisły!
Więc Wanda szybko omija schody,
suknię zdejmuje i – hop, do wody!
Nie chciała Niemca, lecz beret chciała
i już na wieki panną została.
…
przeczytaj inną wersję legendy o Wandzie
wiersz pierwotnie ukazał się w Salonie24