Od nas zależy czy znowu ogłupieni podążymy za mordercami by budować z nimi wspólnie przyszłość czy może tym razem pójdziemy po rozum do głowy pozostaniemy na straży honoru pomordowanych rodaków…
Im bliżej było do pierwszej rocznicy narodowej tragedii z 10 kwietnia ubiegłego roku tym coraz większa liczba Polaków zaczynała odkrywać, iż polskość, patriotyzm, wiara, tradycja, czyli to, co stanowi klucz do zrozumienia tysiącletniego naszego historycznego trwania to wartości, które od przeszło dwudziestu lat są z całą bezwzględnością zwalczane przez establishment III RP. Nie ma się tutaj, co oszukiwać i powiedzieć trzeba sobie wprost.
Ci, którzy wydali wojnę tym wartościom tak naprawdę wydali wojnę Polsce i Polakom. Oczywiście w każdym państwie istnieje zawsze jakiś margines, któremu na rękę jest osłabianie międzyludzkich więzi, poczucia jedności i wspólnoty, podkopywanie korzeni, fałszowanie historii.
Problem i jednocześnie tragedia Polski polega jednak na tym, że u nas ów margines dzierży władzę we wszystkich instytucjach państwa, mediach i co smutne obecny jest również w polskim kościele.
Do czego prowadzi niszczenie ducha narodu mówił nam dobitnie Jan Paweł II:
Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć
A takie pojmowanie słowa Ojczyzna jakie głosił w 1974 roku kardynał Wojtyła to dla samozwańczych elit III RP puste nic nieznaczące zdanie:
„Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas: z niej się wyłaniam… gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ją w sobie jak skarb”
Postawy patriotyczne promowane i propagowane były nawet w PRL-u oczywiście w wykoślawiony sposób z ideologicznym wrogiem Niemcami z RFN i umiłowanym Związkiem Radzieckim, bez którego to miłowania nie można było być pełnoprawnym polskim patriotą.
Stawiając „elitom” III RP tak poważny zarzut wypadałoby się podeprzeć jakimś przykładem. Nie będę szukał daleko i posłużę się obserwacjami z własnego częstochowskiego podwórka. Otóż jeszcze do niedawna corocznym wydarzeniem, które potrafiło skupić w jednym miejscu największą liczbę rodaków były sierpniowe pielgrzymki na Jasną Górę z kulminacją w 15 sierpnia w Dzień Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Od kilku już lat wprawnym okiem rodowitego częstochowianina zauważyłem, że największym zgromadzeniem Polaków stała się obecnie coroczna pielgrzymka słuchaczy Radia Maryja na Jasną Górę.
Czy ktoś potrafi mi wskazać jakiś rzeczywiście wolny i demokratyczny kraj, w którym wolne media przemilczają coroczne największe kilkusettysięczne zgromadzenie swoich własnych obywateli z tysiącami flag narodowych, patriotycznymi i religijnymi pieśniami na ustach?
Jest zawsze miejsce na relacje i wywiady podczas kilkusetosobowych parad przeróżnych dewiantów czy spędów z okazji Parad Schumana, a nie ma miejsca na niewątpliwie najliczniejsze zgromadzenie.
Wyobraźmy sobie reakcje kibiców, którym zamiast jakiegoś ważnego meczu piłkarskiej reprezentacji polski zaserwowano by rozgrywki powiatowej ligi okręgowej, wmawiając jednocześnie, że jest to w tym momencie sportowe wydarzenie najwyższej rangi?
Oczywiście na taką manipulacje kibice nie dali by się nabrać, za to Polacy dają się bezkarnie ogłupiać już niemal ćwierć wieku.
Mało tego, wskażcie mi kraj, w którym w Święto Niepodległości „elity” tego państwa organizują kontrmanifestacje z powiewającymi tęczowymi flagami i atakują „narodowców” i „faszystów”, którzy z narodowymi barwami maszerują próbując świętować odzyskanie niepodległości.
Może po takim wstępie wszystkim łatwiej przyjdzie zrozumieć skąd był ten strach „elit” przed obchodami tragedii z 10 kwietnia i próba wbicia nam w głowy, że koniec żałoby ma być tak naprawdę końcem pamięci.
„Większość rodaków chce, w zgodzie z polskim obyczajem, potraktować zbliżającą się rocznicę katastrofy, jako naturalne zakończenie żałoby"
„Nie sądzę, by Polacy byli do tego stopnia zainteresowani utrzymaniem permanentnej żałoby narodowej”
„Wolę widzieć Jarosława Kaczyńskiego w sklepiku niż na demonstracjach politycznych eksploatujących dramat smoleński”
Oczywiście są to słowa wypowiedziane przez prezydenta Bronisława Bul- Komorowskiego w ostatnim wywiadzie dla tygodnika „Wprost” przeprowadzonym przez Tomasza Machałę.
„Rok po katastrofie smoleńskiej, zgodnie z polską i kościelną tradycją, kończy się czas żałoby”
„…bardzo często trzeba, szukając odpowiedzi na pytanie +dlaczego?+, powiedzieć sobie: +bądź wola Twoja+. Tak jak to powiedział Hiob biblijny, czy tak, jak powiedziało to tylu świętych. Nie jest to łatwa odpowiedź"
To z kolei są słowa kardynała Nycza, zaprzyjaźnionego z Bronisławem Bul-Komorowskim, który aby poinformować o końcu żałoby musiał zorganizować specjalną konferencję prasową.
Czy znacie jakiś podobny przykład by władze, media i cały establishment państwa nie mógł już doczekać się do końca żałoby i traktował tę datę jako szczęśliwy koniec czegoś niebezpiecznego, niepokojące i niepotrzebnego? Przecież to jest wprost niewyobrażalna dla normalnego i uczciwego Polaka sytuacja. Przecież zginął prezydent i 95 towarzyszących mu ważnych osobistości.
Im bliżej było do 10 kwietnia tym przez media przewijała się coraz większa gromada celebrytów, „autorytetów” i współczesnych „księży patriotów”, którzy zamiast podpisywania lojalki, jak bywało za komuny, musieli na sakramentalne pytanie, „Czym dla pana/pani jest pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej?” – odpowiedzieć „ To oczywisty koniec żałoby” albo „ to taka spinająca ten rok klamra kończąca w sposób dla każdego oczywisty żałobę”.
Jak to wszystko rozumieć? Oto w zakamuflowany sposób wracamy do początków tego tworu zwanego III RP i jego aktu założycielskiego polegającego na grubej kresce i haśle „wybierzmy” przyszłość” zapominając o przeszłości i darowując winy przestępcom i mordercom patriotów.
Ja mijający rok od dziejowej tragedii, postawę polskich władz, „elit” mediów i „autorytetów” podsumowałbym w ten sposób:
Bóg opluty pod krzyżem na Krakowskim przedmieściu
Honorpoległ i spoczywa pod brezentem w Smoleńsku
Ojczyznaznieważona i zaprzedana obcym
Od nas zależy czy znowu ogłupieni podążymy za mordercami by budować z nimi wspólnie przyszłość czy może tym razem pójdziemy po rozum do głowy pozostaniemy na straży honoru pomordowanych rodaków dopóki winni nie poniosą zasłużonej kary, a my nie odzyskamy Polski?
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (14/2011)