Jeszcze nie przekroczyliśmy progu żadnej obwodowej komisji wyborczej, jeszcze nie wrzuciliśmy do urny ani jednej karty do głosowania, a można powiedzieć, że kolejne wybory przegraliśmy z kretesem. Bo właściwie wszystko jedno, jakie zostaną ogłoszone wyniki nadchodzących wyborów samorządowych Anno Domini 2014; czy wygra Platforma Obywatelska, a może tu i ówdzie PiS wprowadzi do sejmików większą liczbę kandydatów albo KNP Janusza Korwin-Mikkego sprawi gdzieś w Polsce niespodziankę i dopchnie kilku swoich „pryncypialnych” członków do samorządowego żłobu. Na poziomie gmin zmiany personalne będą jak zawsze stosunkowo najmniejsze. Tutaj, na stanowiskach wójtów i burmistrzów, nadal będą rządzić starzy, wielokadencyjni „samorządowi” wyjadacze z własnych KWW-ów (Komitetów Wyborczych Wyborców), a nauczyciele obsiądą rady gmin, miast i zarządy powiatów niczym muchy krowie łajno, bo struktury samorządu terytorialnego w Polsce „B” zdominowane są od lat przez członków Związku Nauczycielstwa Polskiego. Tutaj nic się nie zmieni! Bo nie o drobne roszady personalne w tej całej „samorządowej” grze chodzi. Te roszady są tylko solą tego sytemu!
Ta gra to zwykła ułuda demokracji. Zorganizowano ją na podstawie z premedytacją ustalonych szkodliwych i kryminogennych reguł. Karty są znaczone od samego początku. Samorządowcy de facto nikogo nie reprezentują tylko samych siebie. Na ich usługach działa rozbuchany do granic absurdu aparat administracyjny urzędów gmin, miast, magistratów, starostw i marszałków, uważnie pilnujący konfitur i spiżarni. Konkursy, przetargi, umowy, zlecenia, wreszcie środki unijne przejmują skorumpowane polityczne i biznesowe grupy interesu a lokalne media pilnują, nie za darmo, tego status quo pod płaszczykiem promocji regionu. Wymiana wójta Iksa na Igreka , czy radnego Zeta na Bzdeta niczego nie zmienia. Cały system nadaje się do kosza, a jego twórca prof. Jerzy Regulski powinien zostać skazany na wieczną infamię. Za rozsnucie na terenie całej Polski pajęczyny klik, za stopniowe dobijanie obywatelskiej odpowiedzialności za dobro wspólne, za postawienie samorządu ponad prawem, za zaszczepienie mieszkańcom strachu przed władzą, za zadekretowanie oportunizmu jako naczelnej postawy życia społecznego, za wszechobecną głupotę, którą nazywa się mądrością i stawia się jej pomniki, za chodniki i place z kostki Bauma, za dziesiątki rankingów na najwybitniejszego wójta w Polsce, za miliardowe długi miast i gmin, za złodziejskie, niemoralnie wysokie apanaże samorządowców, za wszechobecne kłamstwo i pozorny dostęp do informacji publicznej, za dewastację szkolnictwa…. Za… za… za… i mogę tak wymieniać jeszcze dobę albo dwie!
Nie ma innej możliwości. Zgnijemy w tym systemie bo jego beneficjentami jest zbyt wielu z nas i mało kogo obchodzi przyszłość. Ważne stało się tylko tu i teraz, czyli tzw. ciepła woda w kranie, która może być oczywiście także zimna. Naród znalazł się w kompletnej rozsypce, a społeczeństwo poddano skutecznie zabiegowi totalnej dezintegracji. W tej sytuacji nie ma szans na żaden skuteczny protest!
Dzień za dniem, rok po roku, od wyborów do wyborów zbliżamy się do nieuniknionej katastrofy. Jak będzie wyglądało to tąpnięcie, nie wiem. Wiem natomiast, że rozwój gangreny przyspieszył. A najbliższe wybory rozognią jeszcze ognisko choroby.
P.s. Już po napisaniu tego felietonu przeczytałem artykuł Piotra Zaremby pt. „Wybory nie do zlekceważenia” (”wSieci”, nr 46(102)2014, s. 22) a w nim zdanie: „Wybierając samorządowców, nie wybieramy biznesmenów mających zawierać transakcje. Wynajmujemy ludzi do obrony publicznego interesu”. Panie Piotrze, pudło, jakież dramatyczne pudło. Jest dokładnie odwrotnie. „Wybieramy” właśnie biznesmenów, którzy sami siebie wynajmują do ochrony własnego, prywatnego interesu. Wygląda na to, przyszło mi żyć w innym kraju niż Piotr Zaremba! Także dlatego obaj te wybory przegramy, tylko, że pan Piotr może tego jeszcze nie wiedzieć! Bo buja w obłokach „obrony publicznego interesu”.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.