Bohater naszych czasów, agent SB mający zapewnić trwanie układu oficjalnie zwanego magdalenkowym, bufon czy może tylko zasłona dymna?
Kiedy wędrujemy po Beskidach tak naprawdę niewiele widzimy. Oczywiście prócz drzew, much i potu, gdyż nawet te niezbyt wysokie góry wymagają nieco więcej wysiłku niż siedzenie przy laptopie i walenie w klawiaturę. Dopiero po wejściu na szczyt widać wyraźnie, gdzie jesteśmy.
I jaka jest droga za nami.
Podobnie z dekadą lat 1980-tych. Od „odzyskania wolności” dzieli nas już całe pokolenie. Aktywni rozgrywający tamtych czasów albo już nie żyją, albo zabierają jedynie okazjonalnie głos.
Paradoksalnie o czasach, w których świadomie żyła ponad połowa Polaków, wiemy mniej, niż o latach 1940-50, kiedy to nakładano na kraj sowieckie kajdany. Pora najwyższa, by prócz poszczególnych drzew dostrzec wreszcie las.
Do prawie oficjalnej hagiografii lat 1980-tych, zgodnie z którą o wolności Polski zadecydowali Lech Wałęsa, Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Henryka Krzywonos oraz Adam Michnik wdarł się dysonans.
Oto z przekazanych mniej lub bardziej dobrowolnie przez wdowę po ojcu-założycielu RP Czesławie Kiszczaku dokumentów wynika, że inny ojciec, Lech Wałęsa, był w swoim czasie agentem komunistycznej bezpieki.*
Obecnie interpretacja obowiązująca w (do niedawna prorządowych) mediach jest mniej więcej taka:
Jeśli ktoś nie pamięta najnowszej historii Polski przypominam, że właśnie w czerwcu 1976 roku doszło do fali protestów robotniczych:
Podczas VII zjazdu PZPR w grudniu 1975 roku Edward Gierek, zdając sobie sprawę ze złego stanu gospodarki spowodowanego nadmierną konsumpcją na kredyt, powiedział:
(…) problem struktury cen podstawowych artykułów żywnościowych wymaga (…) dalszej analizy (…).
Była to ukryta zapowiedź mającej nastąpić podwyżki cen. Władze PRL chciały jednak przygotować obywateli na mające nastąpić zmiany i rozpoczęły przystosowywanie do tego zadania całego aparatu propagandowego. Miał on przedstawić podwyższenie cen jako nieunikniony krok spowodowany głównie wzrostem cen na rynkach światowych. Od początku czerwca 1976 w prasie (lokalnej i ogólnopolskiej) pojawiały się informacje o wysokości bezrobocia w Europie i Ameryce Północnej, kryzysie żywnościowym i wzroście cen żywności na świecie. Pojawiały się także tak kuriozalne informacje jak ta, że Islandia radzi sobie z kłopotami żywnościowymi dzięki wprowadzeniu diety rybnej („Trybuna Ludu”). KC PZPR podjął nawet decyzję o tym by nie używać zwrotu: podwyżka cen.
Bezpośrednią przyczyną strajków było przemówienie premiera Piotra Jaroszewicza. Było ono transmitowane na żywo w radiu i telewizji 24 czerwca 1976 roku. W przemówieniu premiera informacja o podwyżkach nie padała wprost. Była ukryta zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami Komitetu Centralnego. Podwyżki miały sięgnąć 70%. W komentarzach prasowych do wydrukowanego w prasie przemówienia próbowano tłumaczyć podwyżki nazywając je konsekwentną realizacją założeń polityki pogrudniowej oraz kontynuacją postępu rozpoczętego na początku lat siedemdziesiątych.
(wikipedia)/
Ówczesne władze PRL od początku planowanej „regulacji cen” (a więc już w 1975!) zdawały sobie sprawę z możliwości wybuchu protestów robotniczych w całym kraju. Dlatego powołany został sztab antykryzysowy LATO 76, na czele którego stanął wiceminister MSW i szef SB gen. Bogusław Stachura. Rozpoczęto tworzenie w komendach wojewódzkich MO specjalnych grup śledczych, zadaniem których była inwigilacja potencjalnych inspiratorów wystąpień. Wprowadzono tryb przyspieszony w postępowaniu przed sądami i kolegiami ds. wykroczeń, przygotowano wolne miejsca w aresztach.
23 czerwca 1976, w przeddzień wystąpienia Jaroszewicza podniesiono gotowość bojową jednostek podległych MSW, rozpoczęła się właściwa faza Operacji Lato 1976 (za wikipedia).
/
Czerwiec ’76 był zatem równie poważny, chociaż na szczęście nie pociągnął za sobą tyle ofiar, co wcześniejsze o 5 lat wydarzenia.
Swoistym „pokłosiem” Czerwca’76 było powstanie oficjalnej już opozycji:
– 23 września – założony został Komitetu Obrony Robotników organizujący pomoc prawną i materialną dla aresztowanych robotników i ich rodzin, a następnie rozszerzył swoją działalność na szeroko rozumiane akcje opozycji takie jak organizowanie podziemnych wydawnictw, organizowanie spotkań dyskusyjnych, prowadzenie „Uniwersytetu Robotniczego” itp. – (inicjatorzy: Antoni Macierewicz, Jacek Kuroń, Jan Józef Lipski);
– 25 marca 1977 – ROPCiO.
Półtorej roku później (1 września 1979 roku) powstała KPN, pierwsza antykomunistyczna partia w całym bloku.
/
Tymczasem hagiograf Lecha Wałęsy, red. Krzysztof Brunetko, na łamach Polityki stwierdza:
– od dość dawna było wiadomo, że Lech Wałęsa na początku lat 70. ubiegłego wieku miewał styczność z oficerami SB – podobnie zresztą jak wielu innych spośród tych obywateli, którzy znaleźli się na celowniku służb.
– cała jego późniejsza aktywność dowodzi, że kontakty te były tylko grą z bezpieką (znowu: próbowało ją prowadzić wielu innych namierzanych opozycjonistów, mówiąc choćby podczas przesłuchań tylko to, co funkcjonariusze i tak wiedzieli), albo też że w końcu umiał się z tych kontaktów wywikłać. Nie przez przypadek – co potwierdza także owa ujawniona teraz i uznana przez IPN za prawdziwą teczka – w 1976 r. został wyrejestrowany z listy agentów właśnie jako nierokujący nadziei na dalszą współpracę.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1651374,1,wszystkim-sensatom-przypominamy-zaslug-lechowi-walesie-nikt-nie-odbierze.read
/
I w takim to czasie skromny robotnik, w zasadzie specjalnie nie niepokojony przez władze (o czym świadczy ilość zakładów, w których pracował LW – wystarczy porównać z niepokornym Kazimierzem Szołochem) mówi esbekom – panowie, mam was dosyć. Albo to oni z niego rezygnują, choć w czasie wzmożonych napięć społecznych zwolnienie „agenta” będzie negatywnie rzutować na przebieg dalszej służby.
Kto chce, niech dalej wierzy.
„Sensaci” całkiem przytomnie zauważają, że Lech Wałęsa w latach 1970-tych miał niebywałe szczęście w grze w Totolotka (przypominam młodszym – to było takie Lotto w PRL).
Jak zresztą pisał niejaki wg na portalu miezależna.pl jeszcze 13 lipca 2013 roku:
W latach 1970–1972 Wałęsa wygrać miał w totolotka aż 35 tys. zł. „Wygrywałem zawsze, kiedy naprawdę potrzebowałem” – mówi. Czy to przypadek, że właśnie w 1970 r. Wałęsa został zarejestrowany jako tajny współpracownik SB „Bolek”?
Jak pisze „Fakt” – pieniądze, które Wałęsa wygrywał w latach 70. w totolotka, pojawiały się jak na zamówienie. Wystarczyło, że na coś ważnego brakowało i los od razu podpowiadał przyszłemu prezydentowi, jak ma obstawiać zakłady.
O wygranych Wałęsy w totka pisała już wcześniej jego żona Danuta w swojej autobiografii. „Pralkę kupiliśmy dzięki temu, że mąż znów wygrał w totolotka […] On do dziś gra w totolotka. Jednak Pan Bóg nie daje mu wygrywać, gdyż nie potrzeba mu już tych wygranych. On zawsze powtarza: „Kiedy bardzo potrzebowałem, to wygrywałem”. A teraz nie wygrywa” – wspominała Danuta Wałęsa.
Niezwykłe szczęście Wałęsy przypada niestety na okres jego kontaktów z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Według akt IPN, opisanych przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka w książce „SB a Lech Wałęsa”, przywódca „Solidarności” do 1970 do 1976 r. był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Bolek”. Z notatek esbeków wynika, że „Bolek” był za swoje donosy sowicie wynagradzany: miał dostać 13100 zł. Pod artykułem w „Fakcie” niektórzy internauci piszą już więc, że „Lechu skreślał numerki, a oficer prowadzący obsługiwał maszynę do losowania„.
http://niezalezna.pl/43569-walesa-wygrywal-w-totka-dokladnie-wtedy-kiedy-bolek-pisal-donosy
;
Średnia pensja w 1970 wynosiła 2235,- zł.
O swojej „grze” Wałęsa pisze również dzisiaj:
Stałem od grudnia 1970 r właściwie na czele walki w koncepcji że to przez Związki Zawodowe dojdziemy do wolności .To była moja i tylko moja koncepcja i ja ją realizowałem.
Miałem dwie możliwe drogę realizacji , radykalną , organizować się , ale bez rozmów i dyskusji z władzą , a szczególnie bez kontaktów z aparatem represji i czekać na wielki wybuch i zmieść tą władzę.
Druga droga była organizować się i rozpoznać szeroko przeciwnika szczególnie rozpoznać aparat represji i tu starać się pozyskiwać świadomość , przerabiać argumentacje którą ich przekonywał komunizm.
Wybrałem i realizowałem z całkowitym oddaniem właśnie tą koncepcje .Może była błędna, ale ta i ta pierwsza koncepcja, w ogóle nie przewidywała możliwego przejścia na stronę komunistyczną , czy działania agenturalnego .
http://www.wykop.pl/ludzie/lechwalesa/
/
Tak twierdzi.
/
c.d.n.
.
21.02 2016
/
/
__________________________________________________________
Zgodnie z wcześniej przekazanymi informacjami 17 lutego 2016 r. rozpoczęto oględziny akt odnalezionych w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku. Po otwarciu zapieczętowanego pakietu oględzinom poddano jego zawartość w postaci papierowej paczki zawierającej dwie teczki.
Na tej paczce była przyklejona koperta zaadresowana „Do Dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie do rąk własnych”. W kopercie znajduje się odręcznie napisany list z kwietnia 1996 r., w którym Czesław Kiszczak informuje o przekazaniu do Archiwum Akt Nowych akt dokumentujących współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. List jest odręcznie podpisany przez Czesława Kiszczaka. List wraz z paczką zawierającą obie teczki nie został wysłany.
Akta, które zostały poddane oględzinom, składają się z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”.
W teczce personalnej znajduje się 90 kart dokumentów. Teczka jest w oryginalnych okładkach. W teczce personalnej, podzielonej na dwie części, znajdują się dwa spisy zawartości dokumentów. Opisy zawartości odpowiadają stanowi faktycznemu dokumentów znajdujących się w teczce. W teczce personalnej znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Wśród dokumentów znajdujących się w tej teczce są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem „Bolek”, pokwitowania odbioru pieniędzy.
W teczce pracy tajnego współpracownika, liczącej 279 kart, w oryginalnych okładkach, znajdują się liczne doniesienia tajnego współpracownika pseudonim „Bolek” oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z tajnym współpracownikiem pseudonim „Bolek”. Część doniesień pisana jest odręcznie i podpisana pseudonimem „Bolek”.
Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują okres lat 1970–1976. W opinii uczestniczącego w czynnościach eksperta-archiwisty dokumenty są autentyczne.
Wszystkie poddawane oględzinom dokumenty są precyzyjnie opisywane. Czynność ta będzie dziś kontynuowana. Niezwłocznie po jej zakończeniu zawartość pierwszego pakietu zostanie udostępniona zgodnie z procedurami opisanymi w ustawie o IPN. Kolejne pakiety, zawierające dokumenty zabezpieczone przez prokuratora IPN 16 lutego br., będą poddawane analogicznym czynnościom, a następnie sukcesywnie udostępniane.
Warszawa, 18.02.2016 Agnieszka Sopińska-Jaremczak
Rzecznik Prasowy Instytutu Pamięci Narodowej
Instytut Pamięci Narodowej
Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
ul. Wołoska 7, 02-675 Warszawa
/
/
2 komentarz