POLSKA
Like

Karta ukraińska

24/07/2013
1075 Wyświetlenia
7 Komentarze
18 minut czytania
Karta ukraińska

W czasie rozmów Mikołajczyka w Moskwie w 1944 roku, została poruszona ze strony polskiej sprawa Lwowa, na co Stalin odpowiedział, że wie jak Lwów związany jest z Polską, ale z drugiej strony jest też miastem ukraińskim i jak będzie mógł wytłumaczyć Ukraińcom, których milion walczy w szeregach sowieckiej armii, że oddaje się ich Lwów Polsce.

Na wypowiedź Stalina ani Mikołajczyk ani nikt z jego grona nie udzielił niezbędnego wyjaśnienia, że owe milion Ukraińców w sowieckiej armii to Ukraińcy zazbruczańscy, którym praktycznie Lwów jest obojętny, natomiast z terenu tzw. „zachodniej Ukrainy”, czyli wschodniej Galicji, lub wschodniej Małopolski jest też prawie milion Ukraińców, ale w formacjach niemieckich, lub nacjonalistycznych jak UPA i używane są one do najohydniejszych mordów ludności żydowskiej, polskiej i rosyjskiej.

0


 

 W sprawie Lwowa, jak i zresztą w innych sprawach, Stalin nie kierował się żadnymi racjami poza jedną: – swoim własnym interesem, tak jak go widział.

Przekazując Lwów Polsce mógł liczyć na ewentualną wdzięczność Polaków, ostatecznie jakichś tam sojuszników w odróżnieniu od wrogich galicyjskich Ukraińców.

Jego rozumowanie szło zupełnie innymi torami. W roku 1944, a nawet jeszcze w 1945 nie bardzo wiedział jak się ułożą stosunki z aliantami zachodnimi. Nie wierzył z zasady ani jednemu słowu i ani jednemu dokumentowi, bo sam łgał i zawierał układy, których ani myślał dotrzymywać. W tej sytuacji Lwów –polski czy ukraiński to już było bez znaczenia – lepiej zatrzymać w sowieckich granicach.

W pewnych okolicznościach polska argumentacja plus fakt oczywistej polskości miasta mogły mu być przydatne, jak choćby w przypadku powodzenia polskiego powstania i potrzeby kupienia polskiego rządu nawet z tym niewydarzonym Mikołajczykiem i dlatego trzeba było o tym mówić.

Ukraińskie organizacje nacjonalistyczne, niezależnie od proweniencji poszły na najbardziej haniebną służbę hitlerowskiej okupacji. Wszystkie pogodziły się z faktem, że Niemcy nie mają najmniejszego zamiaru powoływać choćby namiastki państwa ukraińskiego, Ukraina miała być skolonizowana, a Ukraińcy pełnić niewolniczą służbę. Tak zwane ukraińskie formacje stanowiły niemiecką służbę w najbrudniejszej robocie. Do takich należała też formacja SS Galizien, która nie była żadną jednostką ukraińską, przysięga składała na wierność Hitlerowi, a słowo Ukraina było zabronione. We wszystkich formacjach stanowiska oficerskie były zastrzeżone dla Niemców. Dopiero w 1944 roku w obliczu klęski dopuszczono do użytku oficjalnie nazwę ukraińską dywizji „Hałyczyna”, która jednak nadal była niemiecką 14 dywizją grenadierów SS „Galizien”, jej rozbite pod Brodami resztki w końcu kwietnia 1945 roku przybrały nazwę ukraińskiej jednostki UNA / Ukraińska narodowa armia/ i korzystając z dowództwa byłego polskiego oficera i polskiego obywatelstwa udała się pod opiekę Andersa unikając niechybnej śmierci z rąk sowieckich.

Piszę to między innymi dla poinformowania pana Darskiego, który twierdził wytykając mi „liczne błędy”, że SS Galizien była tworem jakiegoś ukraińskiego docenta /jakiego uniwersytetu, który wtedy nie funkcjonował?/ Podobnie zresztą jak z tym Stećkiwem, którego w narzędniku zacytowałem za „Biuletynem Informacyjnym” organem ZWZ, a który może odnosić się do różnie brzmiących nazwisk w mianowniku. Tyle „licznych błędów”, a ponadto nie jestem kronikarzem i nie przywiązuję wagi do takich szczegółów

A jeżeli pan Darski jest jakoś powiązany nazwiskiem ze Stanisławem Darskim, który był ministrem żeglugi po październiku 1956 roku i w którego ekipie „bezpartyjnych fachowców” znalazłem się, to, jako lwowiak powinien lepiej się orientować w sprawach ukraińskich i zająć się meritum ważnej sprawy stosunków polsko ukraińskich aniżeli doszukiwaniem się takich „błędów”.

Wysługiwanie się galicyjskich Ukraińców Niemcom nie doczekało do dnia dzisiejszego właściwego osądzenia. Ukraińskie organizacje polityczne, które na taką służbę przystały powinny być osądzone podobnie jak liczne ochotnicze formacje policyjne, jest to sprawa równie ważna jak osądzenie UPA i innych zbrodniczych formacji ukraińskich.

Ze względu na fakt, że sami członkowie ukraińskich formacji w służbie niemieckiej w roku 1945 uznali, że są obywatelami polskimi, polski sąd jest kompetentny do rozstrzygania ich spraw według polskiego prawa obowiązującego w tym czasie. Problem formalny polega na tym, że istniejąca obecnie „III Rzeczpospolita” nie ma żadnego prawnego powiązania z niepodległym państwem polskim jest, bowiem prawnym, a raczej bezprawnym, kontynuatorem PRL, co jest zapisane w jej konstytucji z 1997 roku.

Moje osobiste zetknięcia z ukraińskimi jednostkami policyjnymi i SS miały miejsce kilkakrotnie, a mianowicie w trakcie akcji partyzanckiej natrafiliśmy na posterunek niemiecki obsadzony przez ukraińskie SS, co zresztą było dla nas szczególnie szczęśliwe, gdyż Ukraińcy natychmiast uciekli, mam także do odnotowania jeden rozbrojony posterunek ukraińskiej schutzpolizei. W gestapowskim więzieniu funkcje dozorców pełnili wachmani przeważnie Ukraińcy, po przewiezieniu do obozu pod Królewcem najniższe funkcje wartownicze pełnili Ukraińcy z jednostek SS, a naszych wachmanów Niemcy wsadzili do obozu razem z więźniami, jednakże w ciągu kilku dni wszyscy znikli. W czasie wywiezienia obozu na budowę „Ostwall’u” pijani ukraińscy SS-mani myszkowali po otwartych wagonach poszukując Polaków i jeżeli kogoś uznali za Polaka to go spuszczali pod wagon. Mnie ocalił fakt, że spałem i na pytanie zadane po ukraińsku odpowiedziałem odruchowo również po ukraińsku.

Po ucieczce z obozu natknąłem się na dworcu w Królewcu na ukraińskiego SSmana, który ku mojemu zaskoczeniu bardzo serdecznie przywitał się. Dopiero po chwili zorientowałem się, że jest to jeden z więziennych wachmanów, poznał mnie, ale na szczęście nie mógł skojarzyć skąd mnie zna. Powiedział, że niemal wszyscy jego koledzy ze służby wachmańskiej zgłosili się do SS Galizien i teraz jadą do Jugosławii.

W pewnym momencie wyprężył się i wyciągnął łapę, zobaczyłem dwóch oficerów SS, z których jeden miał cztery „szterny”, czyli przynajmniej sturmbannfuehrer / odpowiednik majora/, Niemcy nie zwrócili najmniejszej uwagi na untermenscha, chociaż SS mana, a mój rozmówca wyjaśnił, że to dowódca jego batalionu. Takich batalionów SS Galizien było wiele, gdzieś spotkałem się z informacją, że przez tę formację przewinęło się 120 tys. ukraińskich ochotników.

Jak wiadomo w Norymberdze SS zostało uznane za organizację zbrodniczą i sama przynależność do niej jest przestępstwem, ale przecież i inne formacje ukraińskie wysługujące się Niemcom popełniały nie mniejsze zbrodnie niż SS.

Dla Ukrainy jest to bagaż historii, z którym musi się sama rozprawić, jeżeli ma ambicję stać krajem cywilizacji europejskiej, czyli z chrześcijańskich korzeni wspólnych dla wszystkich europejskich narodów.

Nie jest to droga łatwa nie tylko ze względu na szowinistyczne nastroje i kult morderców uprawiany zresztą niemal wyłącznie na terenie wschodniej Małopolski.

Zasadniczym problemem Ukrainy jest jej podział z grubsza na trzy strefy:

– zachodnia nastawiona nacjonalistycznie, a nawet szowinistycznie i chociaż liczba manifestujących to mieszkańców znajduje się w statystycznej mniejszości to jednak oni decydują o obliczu politycznym tego regionu.

– Ukraina centralna z Kijowem, obejmująca głównie obszary Polski przedrozbiorowej położone za Zbruczem i część Wołynia, której ludność wprawdzie deklaruje się, jako Ukraińcy, ale z nastawieniem umiarkowanym i krytycznym w stosunku do OUN’owsko UPA’owskiej historii, a ze względu na obecny stan gospodarczy tej części Ukrainy nie rzadkie są przejawy resentymentów prosowieckich.

-Zaporoże, znaczna część Zadnieprza i Charkowszyzna to obszar dominacji wpływów rosyjskich. Ze względu na przewagę gospodarczą, jaką ma ta część Ukrainy jej rola jest w tej chwili decydująca o charakterze państwa ukraińskiego. Próba uniezależnienia się od tych wpływów w czasie rządów Juszczenki i Tymoszenki zakończyła się niepowodzeniem. Nie jest wykluczone, że w przyszłości bardziej udana próba może zakończyć się rozpadem Ukrainy, bo ten region nie poddaje się ukrainizacji.

Obok tych obszarów zupełnie odrębnie prezentują się Krym, Bukowina i Ruś Zakarpacka. Ludność tych regionów zapewne wolałaby znaleźć się z powrotem w państwach dawnej przynależności.

Zresztą niezadowolenie z obecnego państwa ukraińskiego wyraża zdecydowana większość mieszkańców Ukrainy. Wynika to z nędznego poziomu życia / najniższy dochód narodowy w Europie/, powszechnej korupcji, zawłaszczenia gospodarki przez postsowiecką, a raczej post KGB-oską oligarchię i brak jakichkolwiek perspektyw rozwojowych. Rząd jakikolwiek by nie był nie panuje nad sytuacją, w poszczególnych regionach rządzą miejscowe układy mafijne, a nad wszystkim górują wpływy rosyjskie zarówno jawne jak i przede wszystkim penetracja podskórna.

Wzorem sowieckim, powielanym też w Rosji rząd ukraiński koncentruje wysiłki na sprawach prestiżowych, koronnym tego przykładem był udział w eurofutbolu i budowanie reprezentacyjnego wizerunku w różnych dziedzinach ze sportem na czele.

Pod tym względem przejęto tradycje potiomkinowskie, który jak wiadomo budował swoje „pasiołki” nad Dnieprem.

Proces „ukrainizacji” Ukrainy, ale też i dekomunizacji i deszowinizacji natrafia na kolosalne trudności ze względu na niewyrobienie ukraińskiego kanonu politycznego, czy ukraińskiej racji stanu. Podobnie jak w XVII wieku Ukraina miota się między różnymi wpływami licząc zawsze więcej na obcych niż na swoich.

W chwili powstania Ukrainy nacjonaliści liczyli na wpływ swojej diaspory w Ameryce Północnej i uzyskanie poparcie ze strony Stanów Zjednoczonych i Kanady, w związku z tym nawet ogłoszono w Kijowie wbrew faktom, że Kanada była pierwszym krajem, który uznał niezależne państwo ukraińskie / o ile dobrze pamiętam to pierwsza była Polska/.

Liczono także na wsparcie niemieckie opierając się na historycznych doświadczeniach jeszcze przed I wojną światową i późniejszych, ale Niemcy współczesne wolą utrzymywać dobre stosunki z Rosją licząc na większe profity gospodarcze i polityczne. Gesty ze strony UE nie mają żadnego pokrycia w faktach, a kryzys wewnątrzunijny nie pozwala na większe zaangażowanie w sprawy ukraińskie. Zresztą poza Polską w UE nikt z jej członków nie jest zainteresowany Ukrainą.

Polska odegrała znaczną rolę w procesie przejęcia władzy przez narodowe ukraińskie ugrupowania, ale najwyraźniej nie była w stanie udzielić skutecznej pomocy gospodarczej żeby przynajmniej zmniejszyć wpływy rosyjskie.

Po zmianie rządów w Polsce zainteresowanie Ukrainą osłabło na rzecz układania dobrych stosunków z Rosją, tak więc należy liczyć się z długoletnim procesem usamodzielniania się Ukrainy.

W okresie rozpadu Związku Sowieckiego jedynymi krajami, które miały konkretne plany z tym związane były Niemcy i Rosja, natomiast ani Amerykanie ani pozostałe kraje europejskie, a szczególnie EWG nie zdobyły się na jakiekolwiek koncepcje związane faktem powstania nowej sytuacji w Europie zadawalając się poczuciem zmniejszonego zagrożenia.

Największym nonsensem procesu upadku Sowietów było przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza stalinowskiego spadku, tak jakby przed bolszewickim zaborem nie istniał określony porządek usankcjonowany prawnie.

Dotyczyło to szczególnie grabieży terytorialnych na szkodę Polski, Finlandii, Rumunii i Czechosłowacji. Obowiązkiem tych krajów było upomnienie się o rewindykację, a przynajmniej w imieniu ludności zamieszkałej na terenach zagrabionych zażądania plebiscytu, w jakich krajach ta ludność pragnie się znaleźć, przecież Stalin ją o to nie pytał, najwyżej jak w stosunku do polskich Kresów zastosował oszukańczy „plebiscyt”, w którym bolszewickim zwyczajem 99,9 % głosujących oddało głosy za przyłączeniem do Związku Sowieckiego, nie mówiąc już o „prezencie” dla Litwy w postaci zagrabionego Wilna tylko po to ażeby wkrótce połknąć całą Litwę wraz z Wilnem.

 Ten obowiązek ciążył głównie na rządzie polskim, ale o tym nawet nikt z twórców „III Rzeczpospolitej” nawet nie pomyślał.

W odniesieniu do Ukrainy Polska znajduje się w szczególnie komfortowej sytuacji, jeżeli bowiem UE jest zainteresowana Ukrainą, czemu daje wyraz w swoich enuncjacjach, to może to zrobić jedynie za pośrednictwem Polski. A zatem nie należy demonstrować swojej bezwzględnej gotowości działania, a raczej stawiać warunki.

A warunkiem nr 1 jest stworzenie w Polsce sytuacji zachęcającej Ukraińców do zbliżenia, a następnie wejścia do UE, tą zachętą nie będzie żadna agitacja, czy działania dyplomatyczne, a nawet jakieś wspieranie Ukrainy, a w największym stopniu wykazanie na przykładzie Polski jak rośnie dobrobyt obywateli w krajach, które przystąpiły do UE. A zatem pomoc gospodarcza dla Polski, promocja jej rozwoju i możliwość zatrudniania Ukraińców w rozwijających się polskich przedsiębiorstwach, a także tworzenie filii na terenie Ukrainy itp.

Wtedy nie będzie potrzebne ani jedno słowo agitacji, wystarczy żeby Ukraińcy mogli się naocznie przekonać jak rośnie różnica w poziomie życia i rozwoju kraju to będą sami starali się o zmiany w ich państwie.

Jest to droga znacznie pewniejsza, bezpieczniejsza i najdogodniejsza dla Polski ażeby wytworzyć na Ukrainie powszechną tęsknotę i dążenia do wejścia w orbitę zachodniej Europy, dopiero na tym gruncie można budować nową mentalność i zerwanie z ciążącym spadkiem historycznym.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758