Tylko z powodu ferii Łukaszek zgodził się towarzyszyć babci. Od dwóch dni nie było zajęć, a jego koledzy byli nieosiągalni. Gruby Maciek leżał chory w domu, a okularnik wyjechał z rodzicami na wycieczkę objazdową „śladami polskiego faszyzmu”.
Tylko z powodu ferii Łukaszek zgodził się towarzyszyć babci. Od dwóch dni nie było zajęć, a jego koledzy byli nieosiągalni. Gruby Maciek leżał chory w domu, a okularnik wyjechał z rodzicami na wycieczkę objazdową "śladami polskiego faszyzmu". W związku z tym Łukaszek zgodził się zostać z babcią i pokibicować jej z rozgrywce z koleżanką babci.
– Zobaczysz bardo ciekawą grę – kusiła babcia. – W internecie takiej nie ma!
Zaciekawiony Łukaszek zgodził się pokibicować. Przyszła koleżanka babci i rozpoczęła się gra. Babcia miała rację. Jeszcze takiej gry Łukaszek nie widział.
Gra – to była jakaś modyfikacja pokera. Polegała na tym, że każdy wrzucała do puli jakąś kwotę i brał pięć kart. Następnie ogłaszał jakie ma karty, ale nie pokazywał ich. Ten, kto miał wyższe, przegrywał. potem się brało kolejne karty i kolejne, aż do wyczerpania talii.
– Przecież to bez sensu! – wyrwał się Łukaszek.
– Dlaczego? – obruszyła się koleżanka babci.
– Przecież pani może oszukiwać!
– Jest możliwość, aby pokazała karty – przyznała niechętnie babcia Łukaszka. – Musiałabym postawić na szalę wszystko co mam.
– To postaw!
– Ale jak ona będzie miała rację, to przegram!
– Hm… – zasępił się Łukaszek i z natężoną uwagą zaczął śledzić rozgrywkę. Koleżanka babci deklarowała same fule i karety. I to wysokie. Króle, asy, czasami damy. I rzecz jasna wygrywała.
– Czy wy gracie jedną talią? – nie wytrzymał w końcu Łukaszek.
– Tak, a co? – odezwała się babcia Łukaszka.
– Przecież ona poprzednio miała karetę waletów! A teraz mówi, że ma fula z trzema waletami! Przecież to jest niemożliwe! – gorączkował się Łukaszek. – W talii są tylko cztery walety! Sprawdź ją!
– A jak mówi prawdę? – stropiła się babcia.
– Jak prawdę? Przecież w talii nie może być siedem waletów! A poprzednio mówiła, że ma cztery…
– Ale nie wiemy czy miała. A może właśnie teraz mówi prawdę? I co? Mam stracić wszystko? O nie – babcia pokręciła przecząco głową.
– Ale w ten sposób też stracisz wszystko! Tylko dłużej to potrwa – próbował argumentować Łukaszek, ale do babci nic nie docierało. Łukaszek wstał zatem i zamierzał się przesiąść.
– Co on robi? Gdzie on siada? – zdenerwowała się koleżanka babci. – Przecież on będzie patrzył mi na ręce!
– Przecież nie gram! – rozzłościł się Łukaszek.
– Nie mogę się zgodzić z trzech powodów – koleżanka babci odłożyła swoje karty na stół. – Po pierwsze to twój wnuk. On nigdy nie będzie obiektywny. Po drugie, przed chwilą ci doradzał jak grać. Jest więc skończony jako obserwator. A po trzecie, on jest wyraźnie nastawiony negatywnie do mnie i będzie chciał mi za wszelką cenę udowodnić oszustwo. To jest nagonka. Ja w takiej atmosferze grać nie mogę.
Koleżanka babci zgarnęła wygraną, pożegnała się i wyszła. Łukaszek sięgnął po jej karty, te, które po zagraniu odkładała na bok. Najwyższą wśród nich była ósemka.
– Mówiłem, żeby ją sprawdzić! – jęknął Łukaszek. – Oszustwo!
– Niemożliwe, żeby ona oszukiwała! – oburzyła się babcia.
– To gdzie te króle, asy, walety?!
Zapadło kłopotliwe milczenie.
– Idę do Grubego Maćka – zdecydował Łukaszek.
– Przecież on jest chory! Zarazisz się! – wystraszyła się babcia.
– Wolę się zarazić niż grać w takie oszukańcze głupoty…
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!