Drpomnik-pod-LZNS-em-300x200oga Męczenników Majdanka 12… Ten adres skrywał jeszcze kilkanaście lat temu jeden z większych zakładów pracy Koziego Grodu, LZNS – Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów – jedno z przedsiębiorstw, które zapoczątkowały protesty społeczne latem roku 1980. Ledwie 5 lat wcześniej, jesienią roku 1975, oddano tam do użytku halę o powierzchni 1,5 ha, mieszczącą blacharnię, montaż ostateczny i lakiernię piecową. Firma kwitła, choć autobusy miejscowego MPK swoje remonty przechodziły zazwyczaj w… Słupsku. Do LZNS kierowano je wówczas, gdy pomorski zakład nie miał akurat „mocy przerobowych”, co nie najlepiej świadczy o jakości proponowanych w Lublinie usług. Może zresztą w grę wchodził jakiś PRL-owski układ, typu: „My wam to, towarzysze, wy nam tamto..!”.
„Nowe” obeszło się z Lubelskimi Zakładami Naprawy Samochodów niezbyt łaskawie. Nie pomogło wsparcie ze strony filii w Garbowie, produkującej kontenery i garaże z blachy. Duży teren na łagodnym wzgórzu, przy jednym z głównych ciągów komunikacyjnych miasta, kusił developerów. Raptem LZNS zaczął być Ratuszowi niepotrzebny. Jako firmę w likwidacji wpisano ją do KRS 30. maja 2007 r., wykreślono z KRS definitywnie 22. sierpnia 2012 r. Analogiczne Kujawskie Zakłady Naprawy Samochodów w Solcu Kujawskim, choć z licznymi wybojami po drodze, produkują jednak z powodzeniem i autobusy marki SOLBUS i podzespoły na potrzeby motoryzacji.
Zabudowania lubelskiej firmy (ostatni „padł” socrealistyczny biurowiec) wyburzono, teren ogrodzono… Po latach kolejny właściciel ziemi rozpoczął tam budowę osiedla.
Przed widocznym jeszcze na pierwszych zdjęciach biurowcem, stanął w lipcu 1980 roku pomnik Zrywu Robotniczego (zwany też Krzyżem Wdzięczności). Niewielki monument powstał ku upamiętnieniu pierwszej rocznicy Lubelskiego Lipca, z inicjatywy Komisji Zakładowej NSZZ „S” LZNS, która też przeprowadziła zbiórkę pieniężną. Autorem projektu i jednocześnie jego wykonawcą był Wojciech Surma. Skromna tablica akcentowała bardziej solidarność ludzką, która doprowadziła do powstania NSZZ „S”, niż dorobek samego związku. Krzyż i postać zrywającego kajdany robotnika twórca wykonał z drewna.
Pomimo stanu wojennego i długiej nielegalności „S” – nikt z lokalnych PZPR-owskich władz nie próbował niszczyć lub dyskredytować Krzyża Wdzięczności, gdzie w patriotyczne rocznice wciąż pojawiały się kwiaty.
Drugiej „Solidarności” zgrzebna forma pomnika już nie odpowiadała. Pod pretekstem szybkiego niszczenia drewnianego monumentu Region Środkowowschodni NZSS „S” ogłosił konkurs na nowe wcielenie pomnika Zrywu Robotniczego, który miano zrealizować w materiałach znacznie bardziej trwałych. Zwyciężył absolutnie socrealistyczny – i to w najgorszym – bułgarsko-NRD-owskim wydaniu – projekt Tomasza Bielaka. Powtórzone, acz odarte z poprzedniej siły wyrazu, elementy wykonano z mosiądzu (krzyż) i brązu (postać robotnika).
Całość kosztowała, bagatela, 600 tys. złotych… Pod względem estetycznym – wyrzuconych w błoto. W XXX rocznicę wydarzeń na Ziemi Lubelskiej, 25. lipca 2010 roku nowy monument odsłonięto i poświęcono.
W międzyczasie kolejne po 1989 roku rządy RP, z dużym udziałem ludzi II „S”, odebrały robotnikom prawa, wywalczone strajkami roku 1980 a większość dużych zakładów pracy w Polsce – podobnie jak LZNS – zwyczajnie zlikwidowano. Związkowych działaczy los zwalnianych obchodził już niespecjalnie. Symbolicznie zrywane kajdany wróciły na swoje miejsce, choć nowa tablica u stóp Krzyża Wdzięczności akcentuje właśnie „dorobek” NSZZ „S”, głównie lokalnego regionu związku.
Za płotem, jako tło brzydkiej bryły pomnika, rośnie już developerskie, zapewne „strzeżone” osiedle, zaś flagi „Solidarności” – powiewające obok monumentu – wstydzą się na wietrze.
Czy zmiany, przynoszone przez czas, w tym kraju muszą być zawsze zmianami na gorsze?
Lech L. Przychodzki
Fot. autora (stara tablica pomnika – fot. Wikipedia)