Podpiszmy się pod podziękowaniami dla Australijczyka Petera Weira, reżysera filmu „Niepokonani” za hołd, jaki składa polskości i prawdzie o naszych losach w sowieckich łagrach. Dlaczego nie robi tego Polak?
Przeczytałem książkę „Długi marsz” będącą zapisem prawdziwej historii, a następnie obejrzałem film Petera Weira „Niepokonani” nakręcony na jej motywach. Nie waham się powiedzieć, że każdy Polak powinien film ten obejrzeć. Ktoś spyta dlaczego?
Odpowiem tak: bo dziś jak może nigdy przedtem, w najnowszej historii Polski Polacy potrzebują filmu, które trafiałby w wystawioną na próby ich wrażliwość i wyczulenie na własny los. Filmu, który przywraca godność, dumę, poczucie własnej wartości, tożsamość a także należne miejsce wśród narodów świata. Potrzebują obrazu, który jednocześnie byłby zrozumiały i dostarczył wzruszeń. Powiedzmy wprost: ten film rodzi do nas sympatię wśród widzów na całym świecie. Prawdopodobnie nigdy nie pojawi się wśród nominowanych do Oskara. Ale dla nas, tak spragnionych pozytywnego wizerunku Polaka na świecie – staje się bezcenny.
Film opowiada o polskim oficerze zesłanym w 1940 roku na Sybir, o jego ucieczce wraz z kilkoma więźniami z łagru oraz przejściu wielu tysięcy kilometrów przez Syberię, Mongolię, Tybet, pustynię Gobi, Himalaje do Indii – do wolności.
Oto kilka pytań, które zadałem sobie po obejrzeniu filmu.
Gdzie dziś, w szeroko dostępnych utworach literackich i filmach znajdziemy sceny bądź opisy, w których Polak nie tylko nie załamuje się wobec zła, ale podejmuje z nim walkę, potrafi słabszych od siebie przekonać, że ma ona sens i nie należy się poddawać?
Gdzie dziś w utworach literackich bądź filmach Polak ukazany jest jako przywódca i przewodnik biorący odpowiedzialność za los współtowarzyszy i własny w drodze do celu, do wolności?
Gdzie dziś znaleźć dzieło, w którym to Polak w imię własnej godności, rycerskości nie zostawia współtowarzysza opadłego z sił , skazanego na niechybną śmierć a ryzykując własnym życiem dosłownie wspiera go i pomaga dojść do celu?
Gdzie dziś znajdziemy dzieło literackie bądź film, w który to Polska ukazana jest jako pierwsza w świecie i najtragiczniejsza ofiara agresji nie jednego, a dwóch zbratanych totalitaryzmów – hitlerowskiego i bolszewickiego?
Gdzie wreszcie znaleźć utwór, w którym to właśnie papież Polak Jan Paweł II i Ruch Solidarność ukazani są jako piewcy wolności „niepokonani”, zwycięzcy, którzy obalili system totalitarny, komunistyczny w Europie.
Nasunęło mi się też kilka pytań do nas samych. Ileż to dat, wydarzeń w historii Polski godnych jest takich filmów, ukazujących nasz wkład w dzieje Europy, że wymienię choćby wiktorię wiedeńską.
Ileż to postaci wielkich i bohaterskich o często skomplikowanych życiorysach zasługuje na „ocalenie od zapomnienia”, że wymienię choćby rotmistrza Pileckiego, Łupaszkę, Kontryma, Hedę-Szarego. Dlaczego o tych wydarzeniach i tych bohaterach nie powstają filmy, nie dowiaduje się polska młodzież?
Gdzie są i co robią pisarze i reżyserzy i dlaczego można odnieść wrażenie, że „brzydzą się” tematami ukazującymi naszą wielkość, a z lubością eksponują małość? Czy ktoś im każe i czy nie mają poczucia, że głoszą fałsz i kłamstwo zamiast tego co w sztuce najcenniejsze: prawdy i piękna. Powiedzmy wprost: sami przesądzają o miałkości własnych utworów.
Dlaczego to Australijczyk, powtórzę, bo aż trudno uwierzyć – to Australijczyk – jak sam mówi czuł potrzebę i obowiązek opowiedzieć o naszym polskim umiłowaniu wolności i honorze. Opowiedzieć prawdę i oddać nam cześć za to, co świat nam zawdzięcza.
Być może, choć mam nadzieję, że się mylę, dyżurni intryganci, płatne gryzipióry, przekupni, usłużni wykonawcy poleceń wszelakich i tchórzliwi głosiciele poprawności politycznej rozpoczną kampanię obrzydzania i wyszydzania filmu Petera Weira. Nie miejmy złudzeń. Im więcej ich będzie, im głośniej i podlej będą mówić i pisać o filmie „Niepokonani” tym bardziej dadzą dowód tego, jak boją się tego co w Polakach i Polsce wielkie i dobre a dziś tak niszczone i szkalowane.
Przyszło mi do głowy byśmy my, którzy rozumiemy znaczenie i przesłanie filmu Petera Weira dla Polski i Polsków podziękowali mu w najprostszy, ludzki sposób. Proponuję, by na stronie Naszego Ekranu zawisł jednozdaniowy list do Petera Weira ze słowem „DZIĘKUJEMY” i byśmy rozpoczęli zbieranie podpisów pod tym listem. Ja, Dariusz Grabowski – wykładowca akademicki, przedsiębiorca, polityk podpis taki składam.
ekonomista i polityk, nauczyciel akademicki, posel na Sejm III i IV kadencji, kandydat w wyborach prezydenckich w 2000, od 2004 do 2009 deputowany do Parlamentu Europejskiego