Wyczyny kibuców zawsze były dla mnie żenujące. Podobnie jak większość wyczynów poszczególnych rządów. Dzięki Donaldowi zostałem zagorzałym fanem piłki nożnej.
Jeszcze nie tak dawno temu kibice jawili mi się jako bezmyślna masa opakowana w niedoprane dresy. Myliłem się. Wywieszenie bannera 'Szechter przeproś za ojca i brata’ jest dowodem na wielką świadomość polityczną tych, których do tej pory uważaliśmy za 'bezmózgowców’ i palantów. Zauważyli to funkcjonariusze Donalda, którzy w odwecie nałożyli za to na kibiców karę w postaci zamknięcia stadionów, a w konsekwencji rozpoczęli nagonkę na wszystkich fanów futbolu. Dziwne, że ci sami aparatczycy nie widzieli powodu, aby dobrać się do działaczy PZPN, którzy 'rozłożyli’ polską piłkę nożną oraz – oględnie mówiąc – przyczynili się do powiększenia dziury budżetowej. Postawa polityczna kibiców świadczy o tym, że – wbrew pozorom i lansowanym tezom – są oni tą grupą, od której banda zastraszonych i konformistycznych 'wykształciuchów’ może się uczyć patriotyzmu i odwagi. Być może już niedługo mecze będą odbywać się na stałe przy pustych trybunach pod pozorem 'zachowania bezpieczeństwa’. Ale wtedy kibice wyjdą na ulice, z ławkami w rękach. Będę tam razem z nimi.