Odgrzany bigos i Raptusiewicze – jak żydowska jajcarka wystrychnęła Polaków na dudka.
Nie wiem, dlaczego ktoś na wnet.pl zamieścił w ponad miesiąc po imprezie tak zwany fotoreportaż z tak zwanego kongresu odrodzenia żydowskiego w Polsce. Może to prowokacja, mająca wykazać – powołując się na reakcje na to doniesienie – jacy z nas żydożercy. Kongres to lipa, zwykły happening (po naszemu hucpa) izraelskiej tfu – rczyni Yael Bartnana, duchowej powinowatej Debbylki Jakjejtam.
Sławomir Sierakowski
z ugrupowania Kretyni Polityczni na pewno wystąpi niebawem jako reinkarnacja Wielkiego Adolfa. Sam apel o osadnictwo Żydów w Polsce przypomina mi jako żywo hasło wielkiego socjalisty „Żydzi na Madagaskar”. Hucpiarkę odpowiednio potraktowała izraelska minister kultury: uważa się ją zgoła za antysemitkę. Ale Bartanowie do Polski, ojczyzny antysemityzmu*, nie przyjadą. Inwazji nie będzie.
* Dla rodziny Bartany Polska to kraj zakazany. Zrozumiałe. Jak opowiedziała 26 kwietnia niemieckiej dziennikarce w RBB, nikt z jej rodziny nie zamierza postawić nawet nogi w kraju, z którego jej dziadkowie musieli uciekać przed antysemityzmem już w latach 20. Rodzice odwiedzili ją w Berlinie, w 2001 roku (widocznie nie kojarzy im się to miasto z Holocaustem).
7. Biennale w Berlinie nie wywołało większego echa.
„>
Post scriptum: bigos ma w zamierzeniu prowokatorów wywołać dyskusję o polskim antysemityzmie. Kretyni Polityczni są często zapraszani do Niemiec, ostatnio bawili w Kolonii na tygodniu polskim. Są prawdziwą wizytówką postępu w PRL II.