Oto jest pytanie! Jeszcze kilka tygodni temu przeciwstawianie kogokolwiek Donaldowi Tuskowi, jako realnego kontrkandydata w wyborach na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, musiałoby wywoływać uśmiech politowania na twarzy. Jednak proces dekonstrukcji i dekompozycji przywództwa Tuska na platformianej (i nie tylko) scenie politycznej, postępuje szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał. Największą gębę przyprawia Tuskowi jego ukochany do tej pory, ale chyba jednak dzisiaj niewdzięczny TVN (nazywany kiedyś Tusk Vision Network). Związana z postkomunistycznymi służbami, od samego zarania swojego istnienia, stacja telewizyjna, wali od jakiegoś czasu w Tuska, jak w kaczy kuper. Wszyscy od razu wiedzą, ilu Polaków już nie ufa Tuskowi i że liczba ta przekroczyła sondaże nieufności wobec Jarosława Kaczyńskiego, kamery TVN-u bezwzględnie obserwują premiera, który gdzieś w Elblągu kuśtyka po terenie jakiejś budowy, co wygląda oczywiście dość „nieestetycznie”, krusząc piłkarski, wysportowany wizerunek Tuska, a redaktor Kajdanowicz pastwi się nad nieszczęsnym prezesem Rady Ministrów, wytykając mu, że już 36% Polaków nie widzi go na stolcu przewodniczącego PO.
Wizerunek Tuska jako lenia, który marzy tylko o ciepłej wodzie w kranie wylewa się z programów Morozowskiego i Olejnik. Wygląda na to, że TVN podjął już decyzję i chciałby postawić na Tusku „kropkę nad i”.
A Jarosław Gowin zbiera punkty. A to szef Solidarności Duda zwyzywa Tuska od tchórzy i kłamców, co TVN pokazuje codziennie od kilku dni po kilka razy, a to sam Tusk strzeli sobie w stopę i oświadczy, że jego tzw. kalendarz polityczny być może nie pozwoli mu stanąć w szranki publicznej debaty z Gowinem. Czy Jarosław Gowin został już czarnym koniem wyborów „powszechnych” w PO?
Może jednym z kluczy do udzielenia tej odpowiedzi jest historia słynnej rezygnacji Donalda Tuska z kandydowania na prezydenta RP. Wtedy jego akcje stały wysoko i wygrałby te wybory w cuglach. Dzisiaj pilnowałby żyrandola na Krakowskim Przedmieściu i śmiałby się ze wszystkich w kułak przyglądając się wysokim słupkom poparcia dla siebie i swojej prezydentury. A jednak jakaś straszna siła, ciemna i mroczna, kazała mu zrezygnować z tej prezydenckiej synekury. Dlaczego? Czy jeszcze kiedyś się dowiemy? Rodzi się kolejne pytanie, czy to właśnie wtedy przypadkiem Donald Tusk nie utracił ostatecznie i nieodwołalnie przywództwa w Platformie?
Nie mam złudzeń co do Jarosława Gowina. Od lat nie odstępował w głosowaniach sejmowych swojego pryncypała. Stał przy nim w czasie afery hazardowej, nie wychylił się przy sprawie smoleńskiej, nie mrugnęła mu powieka przy reformie emerytalnej „67” i wniosku o referendum. Jedynie związki partnerskie cokolwiek poróżniły obu panów, ale to był wyjątek, który potwierdzał regułę. Ciepłą wodę w kranie zaczął Gowin wypominać Tuskowi dopiero w momencie, gdy zdecydował się (zdecydowano), że będzie kandydował na przewodniczącego PO.
Jarosław Gowin ma rozliczne atuty jako potencjalny zmiennik niezłomnego Kaszuba. Jest tak samo, a może nawet bardziej „gładki”, jak Donald Tusk. Mówi dużo i o niczym, nie sprzeniewierzył się aparatowi w sprawie platformianych afer (hazardowa, Amber Gold), Smoleńsk właściwie nie istnieje w jego retoryce, a jeśli, to nie ma chyba wątpliwości, że Gowin nie negował oficjalnej wersji Milera, Laska i Anodiny. Jako minister sprawiedliwości udawał, że reformuje swój resort. Zna sędziego Milewskiego i wytrzymał wszelkie manifestacje Palikota z gumowym penisem i świńskim ryjem, kiedy ten jeszcze był w Platformie. Jarosław Gowin ma jeszcze jedna zaletę. Pochodzi z Krakowa, a z Krakowa pochodzi także minister Bartłomiej Sienkiewicz, ale to już jest taka uwaga trochę „od czapy”.
Wybory w Platformie trwają. Platformersi mają głosować korespondencyjnie i internetowo. Cóż za chwalebny przykład demokracji bezpośredniej. Szwajcaria może się schować. Tylko, że coś mi się wydaje, że głosy są już policzone, także we współpracy z ruskimi serwerami. Musi coś na ten temat wiedzieć Grzegorz Schetyna, który zanim jeszcze wyszedł na ring, to wcześniej rzucił recznik i poddał walkę. Ten to ma nosa!
PO z Donaldem Tuskiem leci na łeb na szyję. PO z Jarosławem Gowinem może ten trend znacznie zahamować, a nawet trochę odwrócić. Trzeba to tylko lemingom delikatnie wytłumaczyć, ale od czego TVN.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
4 komentarz