Poruszony wpisem na łamach serwisu 3obieg.pl (Gang słodziaków? Reklama GANGU dla dzieci to doskonały sposób na deprawację młodzieży), na temat akcji jednej z sieci supermarketów w postaci – „Gangu Słodziaków”, a także jego negatywnego wpływu na wychowanie naszej młodzieży, postanowiłem podzielić się własnymi przemyśleniami. Zmiana pejoratywności słowa – gang, w miejsce sympatycznej grupy zwierzaków, może wywołać mieszane uczucia i kontrowersje. Ale z drugiej strony, to nie jest wcale taki nowy pomysł. Nie mam przy tym na myśli, poprzedniej wersji marketingowego projektu z „Gangiem Świeżaków”, skądinąd bardzo udanego w sferze biznesowej i hipnotyzującego przedszkolaków czy nieco starszą młodzież szkolną, w oczekiwanym zachwycie. Możemy jednak, zajrzeć nieco dalej w historię i ujrzeć także słynną duńską serię – „Gang Olsena”, która również nadaje […]
Poruszony wpisem na łamach serwisu 3obieg.pl (Gang słodziaków? Reklama GANGU dla dzieci to doskonały sposób na deprawację młodzieży), na temat akcji jednej z sieci supermarketów w postaci – „Gangu Słodziaków”, a także jego negatywnego wpływu na wychowanie naszej młodzieży, postanowiłem podzielić się własnymi przemyśleniami. Zmiana pejoratywności słowa – gang, w miejsce sympatycznej grupy zwierzaków, może wywołać mieszane uczucia i kontrowersje. Ale z drugiej strony, to nie jest wcale taki nowy pomysł. Nie mam przy tym na myśli, poprzedniej wersji marketingowego projektu z „Gangiem Świeżaków”, skądinąd bardzo udanego w sferze biznesowej i hipnotyzującego przedszkolaków czy nieco starszą młodzież szkolną, w oczekiwanym zachwycie. Możemy jednak, zajrzeć nieco dalej w historię i ujrzeć także słynną duńską serię – „Gang Olsena”, która również nadaje zupełnie inny wymiar kryminalnym organizacjom, pomniejszając powagę ich działań. W takim kontekście wolno rozpatrywać kampanię reklamową, która być może wywołuje i staje się zalążkiem, fali zaburzeń emocjonalnych u polskich dzieci, albo nawet prowadzi je na manowce i przestępczą ścieżkę. A tak poważnie, to trzeba się nad tym lepiej zastanowić.
Przecież niewątpliwie aferalna i gangsterska ekipa Platformy Obywatelskiej, musiała się w swych działaniach na kimś wzorować. To nie przypadek, że premier Donald Tusk bardzo często porównywany był do Egona Olsena, granego przez Ove Sprogoe. Podobieństwo rzucało się aż nadto, nie tylko w wyraźnie bliźniaczym wyglądzie, ale także samym zachowaniu. To sugeruje autentyczny przykład, potwierdzający teorię profesora Zybertowicza o istocie naśladownictwa w życiu zbiorowym: „Jednym z podstawowych, ale nadal niedostatecznie przez naukę zbadanych zjawisk społecznego świata jest mechanizm naśladownictwa. Nieustannie naśladujemy innych ludzi. Pewnie bierze się to stąd, że jako zwierzęta mamy wbudowany silny instynkt stadny. W stadzie czujemy się bezpieczniej – nawet gdy stado zmierza do przepaści. Rozum i odwaga często przegrywają z potrzebą bezpieczeństwa”. Nie zapominajmy przy tym, że Dania od wielu lat słynęła z wielkiego porządku, stabilizacji i poczucia… państwowej ochrony. To premierowi Tuskowi i jego „gangowi” musiało wysoce imponować. To także stało się przyczynkiem, do budowy potężnej „bezpieczniackiej” przystani w instytucjach państwowych, neoliberalnych polityków. Wznoszone hasła o wolnym rynku, demokracji, debiurokratyzacji, poszanowaniu prawa, przeistaczały się w swej istocie w zaprzeczenie, zgodnie z przykazaniem Marksa: „Co zrobić, aby przeciwstawić się przeciwnościom? Trzeba im zaprzeczyć”. Z takim wielkim jednym zaprzeczeniem, mamy do czynienia w praktycznym wymiarze, w III RP. „Teoretyczność państwa”, zyskała funkcjonalną rolę w stosunku do mas, tak samo jak inne fasadowe instytucje. Tymczasem to logiczne, że jeśli niszczone są przemysł, rolnictwo i cała gospodarka, to mimo wszystko gdzieś zatrudnienie te nieprzebrane rzesze Polaków, muszą znaleźć. Szczególnie ci, co nie wyjechali za granicę i wymagają życia na odpowiednio wysokim poziomie. To właśnie, z tego powodu nawiązaliśmy alians z Unią Europejską, a w kraju powstało tysiące mniej lub bardziej bezużytecznych instytucji europejskich, państwowych i samorządowych. Społeczeństwo jako ogół, łoży więc w gruncie rzeczy, na wielki „Gang Olsena”, który teraz jest tak bardzo broniony w Europarlamencie, sądach, na uczelniach czy w starostwach i gminach, ponieważ klamek trzeba się trzymać. System klientylistyczny, w czystej postaci. Pytanie, ile można żyć w takiej recydywie?