Czyli dlaczego zapomniano o „sukcesie” ś.p. Lecha Kaczyńskiego.
Od pewnego czasu media związane głównie z PiS-em wyśmiewają się i drwią z wyolbrzymiania przez Donalda Tuska swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Twierdzą, iż za maską rozgrywającego w Europie rządu, kryje się prawdziwa twarz rozgrywanego premiera i jego świty, czyli kraju rozgrywanego…
Jest to oczywiście prawda i nie zamierzam z tym dyskutować Pragnę jednak zwrócić uwagę na pewien fakt, który jest konsekwentnie pomijany przez propisowskie media. Otóż pozycja Polski w Unii Europejskiej jest regulowana m. in. przez Traktat Lizboński, który jeszcze do niedawna był przedstawiany w Gazecie Polskiej i jej podobnych mediach jako "wielki sukces" pana prezydenta ś.p. Lecha Kaczyńskiego… (obecnie tłumaczy się fakt podpisania tego dokumentu "ogromną presją")
Dla przypomnienia napiszę, iż Traktat Lizboński to w istocie unijna konstytucja, która znacznie ograniczyłapole manewru państwom członkowskim, nadała UE osobowość prawną oraz ustanowiła prawo Unii nadrzędnym wobec prawa państw wspólnoty. Więcej TL można przeczytać pod adresem: www.traktatlizbonski.pl
Tak więc i polityk, który przedstawiany jest przez swoją opcję polityczną jako "mąż stanu" stojący w opozycji do "sprzedawczyków", "zdrajców" i "sług Putina", dołożył swą cegiełkę do osłabiania pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Jednak "pewne" środowisko to przemilcza. A co na to lud? Jak to powiedział Jacek Kurski: "ciemny lud to kupi"…