„Wyrok wyrokiem, ale pieniądze i tak powinny być nasze”. Najwyraźniej taką dewizą kierują się wrocławscy bankowcy.
Pół roku temu pisałem:
27 października 2009 roku Barbara U. wzięła kredyt. Nieduży, tak jak na samotną nauczycielkę przystało – raptem 5.000,- zł. Kilka dni przed terminem wpłaty pierwszej raty (18 listopada 2009 r.) spłaciła kwotę pożyczki. Dopiero w 2012 roku dowiedziała się, że wg Banku kredyt nie jest rozliczony do końca – dokonała więc żądanej przez Bank dopłaty w wysokości 450 zł.
Sprawa winna więc być zamknięta.
Tymczasem Euro–Bank po prawie rocznych przepychankach z Barbarą, a raczej z jej pełnomocnikiem, który wg światłych bankowców a to nie miał pełnomocnictwa na właściwym bankowym druku, a to treść pełnomocnictwa po trwającej prawie kwartale zadumie tajnego radcy prawnego Euro Banku powinna być inna, odkrył karty.
Tak więc Barbara, biorąc kredyt w wysokości 5000,- zł (pięć tysięcy zł) i spłacając 5000,- zł po 3 tygodniach jest dalej winna Bankowi…
https://3obieg.pl/euro-bank-idzie-na-rympal
Po różnych przepychankach, trwających ponad rok, sprawa trafiła do sądu, który prawomocnie oddalił roszczenia banksterów.
I choć wyrok był prawomocny Euro-Bank sprzedał nieistniejącą wierzytelność firmie windykacyjnej getBACK (z Wrocławia oczywiście), która zaczęła na nowo nękać Barbarę U., grożąc nawet… sądem!
Zupełnie tak, jakby starożytni Rzymianie prawie wiek przed narodzeniem Chrystusa nie wymyślili instytucji res iudicata.
Tak wyglądała sprawa na koniec 2015 roku.
Pora więc na ciąg dalszy tej historii, która nigdy nie powinna się zdarzyć.
Eurobank niestety słynie z niekonwencjonalnego traktowania swoich klientów.
Do tego stopnia, że 19 listopada 2009 roku rzeczniczka tegoż banku przepraszała publicznie klientów banku.
Eurobank przeprasza swoich klientów oraz wszystkich, którzy za pośrednictwem mediów byli świadkami windykacyjnej rozmowy – powiedziała w TVN24 rzeczniczka banku, Alina Stahl. Zapewniła, że zarząd banku zweryfikuje wszystkie procedury windykacyjne i wzmocni nadzór nad tym działem. Poinformowała też, że bank rozmawiał już z klientem, który był wcześniej lżony i zastraszany przez windykatorów.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/eurobank-przeprasza-za-obelgi,115900.html
Co prawda obelgi się skończyły, ale…
5 lutego 2016 roku na ręce prezesa Eurobanku, Arnauda Denis’a, Baśka składa pismo:
(…) W związku z uprawomocnieniem się w/w wyroku (II C 705/15 – Sąd Rejonowy w Gliwicach – przyp. HD), co miało miejsce dnia 16 września 2015 r. oraz postępowaniem Banku jawnie godzącym w moją cześć i inne dobra osobiste, znajdujące się pod konstytucyjną ochroną, żądam:
- niezwłocznego usunięcia z wszelkich dostępnych Bankowi rejestrów, w szczególności BIK, BIG oraz KRD, w których pomimo w/w wyroku nadal figuruję jako dłużnik nigdy nie istniejącej wierzytelności!
- natychmiastowego poinformowania firmy windykacyjnej GetBack SA z Wrocławia o nieistnieniu wierzytelności, jaka to rzekomo została sprzedana do funduszu easyDEBT, a która to wierzytelność była przedmiotem postępowania Sądu Rejonowego w Gliwicach (sgn akt IIC 705/15) zakończonego oddaleniem powództwa;
- poinformowania o powyższym w/w funduszu, że zawarta z nimi umowa nie mogła być w tym konkretnym przypadku prawnie skuteczna.
Z uwagi na doznane krzywdy oraz wszczętą już wobec mnie akcję w/w firmy windykacyjnej, która na razie polega na oczernianiu mojej osoby przed sąsiadami, żądam zapłaty jako zadośćuczynienia 10-krotności kwoty żądanej przez GetBack SA bezpodstawnie ode mnie, czyli 75.118,50 zł, albowiem roszczenie windykatorów jest wynikiem naruszenia prawa przez Bank.
Na wykonanie powyższego zakreślam nieprzekraczalny termin 14 dni od dnia otrzymania niniejszej korespondencji.
Jednocześnie o postawie Banku, który usiłował ode mnie wyłudzić nienależne pieniądze, a mimo przegranej sprawy sądowej sprzedał nieistniejącą wierzytelność firmie mającej wyjątkowo zły odbiór społeczny, co naraża mnie jedynie na dalsze nieprzyjemności, poinformuję media oraz Nadzór Bankowy.
Reakcja Eurobanku była dość szybka.
Pismem z dnia 4 marca 2016 roku uznał zasadność skargi.
…Pragniemy Panią zapewnić, że Pani sprawa nie jest już obsługiwana przez firmę GetBack SA w imieniu Open Finance.
Potwierdzamy, iż Bank przyjmuje wpłatę z dnia 19 listopada 2009 r. na Pani rachunek bieżący w Banku (…) jako odstąpienie od umowy KGP/09H4 …. Tym samym nie jest Pani już zobowiązana do dalszych spłat ww. umowy. Dodatkowo, pozostała kwota, wpłacona przez Panią w dniu 2 lutego 2012 r. na ww. rachunek, czyli 450,00 PLN, została przelana przez Bank na Pani konto w Euro Banku SA w dniu 3 marca 2016 roku. (…)
Pod pismem, w imieniu banku, podpisana jest Agnieszka Kowalska, ekspert ds. obsługi reklamacji.
Faktycznie, kwota 450 zł (bez odsetek!) została wypłacona dnia 23 marca 2016 roku (numer dokumentu 240312/1 – oddział Euro banku w Gliwicach).
Aż chciałoby się powiedzieć – nie taki Eurobank straszny, jak go malują…
Ale 6 czerwca 2016 roku Barbara postanowiła kupić pralkę.
Niestety, mimo pisemnej deklaracji, Eurobank nie wycofał wpisu z BIK.
Barbara nadal jest tam „zadłużona” na blisko 8 tys. zł.
Jako że zaprzestała odbierania telefonu komórkowego wrocławscy bankowi reketierzy zadzwonili do jej pracy (w czwartek 16 czerwca ok. 12.30).
Telefony były wykonywane z numerów 717-955-347 oraz 775-534-620.
Oba należą do Eurobanku, o czym informuje niewieścim głosem automat po ich wykręceniu.
Eurobank należy do francuskiej grupy Société Générale (m. in. BNP Paribas).
Czy też uważają, że Polacy to lud POdbity, który można bezkarnie łupić, i zachowują się tak jedynie nad Wisłą i Odrą?
Z drugiej strony zazdroszczę nieco Barbarze.
Ma szansę utrzeć nosa bankowym reketierom.
Będziemy bacznie obserwować dalszy rozwój wypadków.
18.06 2016
2 komentarz