Encyklopedia Wyrażeń Makabrycznych 2 – REFORMY Dawno, dawno temu w stabilnym krajobrazie pieczar, kniei, dyliżansów, kurnych chat i szlacheckich dworów istniało pojęcie przytulne, miękkie, miłe dla uszu i innych parzystych części ciała. Chodzi o ciepłe, grube, długie gacie czyli REFORMY. Tymczasem w wieku 20- tym ,nie wiadomo, czy za sprawą lingwistycznego oszustwa drukarskich chochlików, intryg masonerii lub sprytnej podmianki dokonanej przez jakąś odzieżową konkurencję gwałtownie zmieniono sens tego zacnego pojęcia. Niespodziewanie okazało się, że Reformy to tajemnicze, bliżej nieokreślone zmiany wprowadzane z towarzyszeniem fanfar przez władze państwowe. Zaniepokojonym słuchaczom spróbujemy przybliżyć nieco to nowe pojęciowe zjawisko. Otóż Reformy to przede wszystkim jest coś takiego, co jest bezwzględnie konieczne i to nie byle jakie Reformy ale te właśnie, które akurat są wprowadzane. […]
Encyklopedia Wyrażeń Makabrycznych 2 – REFORMY
Dawno, dawno temu w stabilnym krajobrazie pieczar, kniei, dyliżansów, kurnych chat i szlacheckich dworów istniało pojęcie przytulne, miękkie, miłe dla uszu i innych parzystych części ciała.
Chodzi o ciepłe, grube, długie gacie czyli REFORMY.
Tymczasem w wieku 20- tym ,nie wiadomo, czy za sprawą lingwistycznego oszustwa drukarskich chochlików, intryg masonerii lub sprytnej podmianki dokonanej przez jakąś odzieżową konkurencję gwałtownie zmieniono sens tego zacnego pojęcia.
Niespodziewanie okazało się, że Reformy to tajemnicze, bliżej nieokreślone zmiany wprowadzane z towarzyszeniem fanfar przez władze państwowe.
Zaniepokojonym słuchaczom spróbujemy przybliżyć nieco to nowe pojęciowe zjawisko.
Otóż Reformy to przede wszystkim jest coś takiego, co jest bezwzględnie konieczne i to nie byle jakie Reformy ale te właśnie, które akurat są wprowadzane. Nie wiadomo czy ta konieczność odczytana jest z Biblii, oparta o informacje jakiegoś jasnowidza, nosiciela ezoterycznych tajemnic czy raczej o majaczenia nawiedzonego referendarza lub porzuconego przez kochankę dyrektora departamentu. Marksiści nazywali to odczytaniem konieczności historycznej objawionej dysponentom władzy i paradygmat ten pozostaje aktualny przez cały czas III RP.
W każdym razie to jest konieczne – już i natychmiast.
Z cechą konieczności wiąże się także i to, że Reformy są bezalternatywne czyli bezkonkurencyjne. A skoro nie ma dla nich żadnej alternatywy, to zbędna jest też jakaś paplanina nad ich sensem lub bezsensem, albo głupie pytanie, czy może ktoś ma lepszy pomysł. Całkowicie zakazane też jest zastanawianie się nad skutkami zmian wtórnych dla różnych obszarów życia, bo to tylko osłabia chwacką wolę demiurga mającego akurat swe 5 minut.
Reforma to jest towar nie podlegający też regułom rynku, jak jakiś głupie szpitale lub zawszona kolej, gdzie człowiek trafia na własną prośbę i na własne ryzyko. Reformy są przymusowe niczym prawostronny ruch albo chrzest.
Dzięki temu ostatniemu skojarzeniu przechodzimy do kolejnej zabawnej cechy Reform jaką jest fakt, że publiczność poddana Reformom kompletnie nie orientuje się, na czym ten cyrk polega. Taki stan świadomości osiąga się poprzez to, że Reformy są w zasadzie permanentne i po kilku latach ludność prywatna najnormalniej ma od tego w głowie kogel-mogel. Ideę permanencji Reform wynalazł władca Chin z czasów mojej młodości czyli niejaki Mao-Tse-Tung. Chodziło o to, żeby zwolenników Reform dokonanych wcześniej gnębić przy pomocy zwolenników Reform dokonywanych później i tak w kółko Macieju.
Po udanych testach w Państwie Środka metodę tę upowszechniono – w tym także u nas po roku 89-tym, choć depopulacja nie była tak widowiskowa jak w Chinach, dotyczyła warstw niższych a nie wyższych a jej autor jest niepomiernie szczuplejszy od Mao i wybitnie wysportowany, choć nie mniej pyszałkowaty.
Ostatnią już wesołą cechą Reform jest to, że mają one przejściowo pogorszyć sytuację, ale za to potem stanie się ona zupełnie beznadziejna ( och, przepraszam – świetlana). Świetnie obrazuje to reforma emerytalna pod patronatem UFO ( przepraszam – OFE).
Reformy zatem przypominają owies przymocowany na sztywnym pręcie do szyi konia i umieszczony metr przed jego zębami.
Jakie jest antidotum na tak pojęte Reformy ? Po pierwsze ciepłe, długie, grube gacie. To naprawdę pomaga przetrwać a i kopniaki mniej bolą.
Ponadto dla kobiet proponujemy zwrot : A po kiego licha ten bałagan ?!”
Dla mężczyzn sformułowanie : „ Kiego licha” proponujemy zastąpić czymś zdecydowanie bardziej mięsnym.
A teraz zapraszam do „ kiego licha” – sorry, do kielicha.
Makary Anarchanioł