Bierność zawodowa, to problem który istniał od zawsze, ale w przeszłości stanowił margines, który pokrywał się z tzw. marginesem społecznym. Dawniej, brak pracy (dochodów) oznaczał brak możliwości przeżycia, ale obecnie już tak nie jest. Z biegiem czasu, wprost proporcjonalnie do wzrostu zamożności społeczeństwa, bierność zawodowa z wyboru stała się coraz większym problemem społecznym. Istnieją dwa skrajne poglądy na sposób rozwiązania tego problemu. Są to: dochód gwarantowany lub podatek pogłówny.
Bierność zawodowa, to problem który istniał od zawsze, ale w przeszłości stanowił margines, który pokrywał się z tzw. marginesem społecznym. Dawniej, brak pracy (dochodów) oznaczał brak możliwości przeżycia, ale obecnie już tak nie jest. Z biegiem czasu, wprost proporcjonalnie do wzrostu zamożności społeczeństwa, bierność zawodowa z wyboru stała się coraz większym problemem społecznym. Istnieją dwa skrajne poglądy na sposób rozwiązania tego problemu. Są to: dochód gwarantowany lub podatek pogłówny.
Dochód gwarantowany to koncepcja lewicowa wspierana przez środowiska młodych, szczególnie tych niedojrzałych społecznie osób. Opiera się ona na niesłusznym przekonaniu, że automatyzacja produkcji i wielu innych czynności, zredukuje liczbę miejsc pracy, w takim stopniu, że dla sporej części obywateli zabraknie miejsc pracy.
To że ubywa miejsc pracy w produkcji nie musi oznaczać, że musi zabraknąć pracy dla wszystkich. Jeszcze 100 lat temu prawie wszyscy pracowali przy produkcji. Nawet wielu z tych, którzy świadczyli usługi, także równocześnie brało udział w produkcji. Wraz z postępem technicznym coraz więcej pracowników przechodziło do sfery usług i może być tak nadal.
Takie działy jak edukacja i wychowanie, nauka i kultura, opieka zdrowotna i społeczna, bezpieczeństwo, porządek i higiena, itd., są miejscami gdzie ludzie będą mogli znaleźć pracę. Skoro, według zwolenników dochodu gwarantowanego, mamy płacić wynagrodzenie ludziom, którzy nie pracują i to takie wynagrodzenie które pozwoli im żyć na przyzwoitym poziomie, to może lepiej płacić im za pracę we wspomnianych działach i podnieść w ten sposób jakość życia całego społeczeństwa.
Dlaczego w szkole klasy lub grupy na uczelni mają mieć 30-ci osób, a nie 10? Dlaczego w szpitalu, na nocnym dyżurze, ma być jedna czy dwie pielęgniarki, a nie tyle ile potrzebują i chcieliby pacjenci? Dlaczego na ulicy nie może być więcej patroli policyjnych oraz więcej ekip dbających o porządek i higienę naszego otoczenia? Jeśli zrealizujemy te działania, to ludzie będą mieli pracę, a wszyscy lepsze warunki do życia.
Jest oczywiście problem, jak zmotywować do pracy tych, którzy się do niej nie garną. Dawniej, to znaczy jeszcze 50 lat temu, gdy dziecko kończyło szkołę powszechną i nie wykazywało szczególnych zdolności oraz własnych chęci do dalszej nauki, trafiało do nauki zawodu, która była połączona z pracą zarobkową. Trzy dni nauki i trzy dni pracy w szkołach zawodowych i pięć dni nauki i jeden dzień pracy w technikach. Ci, którzy się kształcili dalej musieli się mocno natrudzić, aby nie wylecieć i nie trafić w ciągu 7 dni od skreślenia z listy studentów do WKU (Wojskowa Komenda Uzupełnień). Takie warunki kształtowały odpowiedzialną osobowość już u nastolatków.
Obecnie wszystkim konstytucja i inne ustawy gwarantują obowiązek nauki do pełnoletności oraz prawo do nauki, co najmniej, do 26 roku życia. Spadek przyrostu naturalnego spowodował, że na uczelniach jest więcej miejsc niż chętnych, dlatego sporo młodych ludzi maksymalnie wykorzystuje możliwości tego systemu, często tylko po to, aby przedłużyć sobie beztroską młodość. Wszystko na koszt rodziców i systemu stypendialnego. Prawo zobowiązuje rodziców do utrzymywania dzieci tak długo jak się uczą, nawet powyżej umownego, 26 roku życia. Dla sądu się nie liczy, że latorośl jest co roku na pierwszym roku innej uczelni i przywali rodzicom alimenty dla osobnika, który 50 lat temu miałby już zawód, pracę i byłby w związku małżeńskim oraz wychowywał dzieci.
Nie ma się co dziwić, że wśród młodych ludzi jest tylu zwolenników dochodu gwarantowanego. Perspektywa wiecznego balowania jest kusząca. Zabawa w klubie, czy pubie do świtu, spanie do obiadu, a potem gry komputerowe, media społecznościowe, może kino lub koncert i znów upojna noc w pubie. Do tego oczywiście pełna aktywność seksualna bez obaw i zobowiązań, bo przecież są pastylki wczesnoporonne i „należy” się aborcja na życzenie., jako prawo człowieka.
Na takim podejściu do obywateli przewiózł się starożytny Rzym, gdy dla utrzymania spokoju społecznego, rozdawali chleb oraz oliwę i organizowali igrzyska. Są także ciekawe wyniki badań na zwierzętach. Stworzono populacji myszy luksusowe warunki do życia: zero zagrożeń, maksimum dostępu do wody i pożywienia. Skutek: populacja myszy przestała się rozmnażać i wymarła.
Wygląda na to, że najlepszym rozwiązaniem problemu bierności zawodowej będzie stworzenie takich warunków, które zmotywują opornych do podjęcia pracy. Dobrym motywatorem może być podatek pogłówny. Obecnie , głównie płacimy VAT oraz podatek dochodowy. Ten system pozwala na to, aby osoby, które nie mają dochodów nie płaciły podatku dochodowego mimo, że korzystają z wspólnej infrastruktury jak wszyscy pozostali. Może warto stopniowo zastępować podatek dochodowy podatkiem pogłównym. W pierwszym roku wystarczy 365 zł (1 zł za dzień) od osoby, a w następnych latach 2 razy tyle co za rok poprzedni, aż do uzyskania przychodu budżetu z podatku pogłównego w wysokości obecnego podatku dochodowego.
Pracującym spadnie opodatkowanie, a niepracujący z wyboru podejmą pracę lub będą się borykać z problemami zaległości podatkowych, o czym więcej w Kodeksie Karnym Skarbowym.
Źródło ryciny: Progresywny, liniowy, a może pogłówny? Jaki podatek chcielibyśmy płacić?